Brazylia: Słowo Boże powstrzymało rozlew krwi.

Działalność Kościoła katolickiego rozwścieczyła kolonialnych właścicieli ziemskich, dlatego postanowili go zaatakować.

Taka była rzeczywistość rdzennych mieszkańców obszaru Rapossa Serra do Sol, w brazylijskim stanie Roraima w północnej Brazylii, ale świat o tym milczał. Ten obszar skolonizowano, a jego rdzenni mieszkańcy należący do plemienia Macuxis, stali się niewolnikami, których koloniści zmuszali do pracy przy wydobywaniu złóż naturalnych i na plantacjach ryżu. Indianie otrzymywali w formie wynagrodzenia tani alkohol, którym się odurzali. Na początku XX wieku Kościół Katolicki zaczął walczyć po stronie Indian. Efektem pracy misjonarzy było to, że Indianie zaprzestali picia alkoholu, a ci, którzy chcieli nadal odurzać się alkoholem, musieli opuścić plemię.

Działalność Kościoła katolickiego rozwścieczyła kolonialnych właścicieli ziemskich, którzy stracili tanią siłę roboczą. Koloniści postanowili zaatakować Kościół. W 2004 roku nieznani sprawcy zamordowali kilku Indian z plemienia Macuxis i porwali trzech misjonarzy. Rok później banda licząca około 150 zamaskowanych i uzbrojonych zbirów podpaliła misję katolicką, włączając w to kościół parafialny p.w. św. Józefa i szkołę, którą prowadzili misjonarze. Właściciele ziemscy chcieli doprowadzić do krwawego konfliktu pomiędzy Indianami z plemienia Macuxis, a rządem Brazylii. Jednak miejscowy przywódca Indian trzymając w ręku i czytając Pismo Święte, przypomniał rdzennym mieszkańcom, że są katolikami, a Bóg prosi swoich wiernych o przebaczenie, a nie o zemstę. Wszyscy ludzie się uspokoili i odrzucili zemstę. Taki stan rzeczy doprowadził do tego, że obszar Raposa Serra do Sol został oficjalnie uznany przez rząd Brazylii za ojczyznę rdzennych mieszkańców Macuxis, a wszyscy nierdzenni mieszkańcy byli zmuszeni do opuszczenia tego rejonu.

Prosty tekst z Pisma Świętego powstrzymał masakrę. Indianie z plemienia Macuxi nadal są gorliwymi katolikami. Budują kościoły własną ręką i przy pomocy ich własnego materiału. Tłumaczą katolickie pieśni na ich własny język, a Tuxaua Jacir, wódz plemienia, który powstrzymał wyżej wspomniany rozlew krwi, jest znany dwóm papieżom.

Jednakże jest jedna rzecz, z której Indianie z plemienia Macuxis są nieszczęśliwi: Indianie nie posiadają egzemplarzy Pisma Świętego przetłumaczonych na ich język plemienny. Także rdzenni mieszkańcy są zaniepokojeni z powodu przyszłego przywództwa. Fundamentalistyczne sekty protestanckie napływają do obszaru Raposa Serra do Sol nakłaniając Indian do porzucenia katolicyzmu. Niektórzy przyjezdni mieszkańcy oferują Indianom alkohol. Taka sytuacja sprawia, że Indianie są zaniepokojeni o swoje dzieci i młodych ludzi.

Stowarzyszenie Papieskie Pomoc Kościołowi w Potrzebie zaangażowało się w przetłumaczenie Pisma Świętego dla dzieci na język Macuxi. Obecnie teolog, który zna ten język, tłumaczy Pismo Święte. Wkrótce tysiące egzemplarzy będzie dostępne dla dzieci. To początek zapewnienia świetlanej przyszłości dla wiernych Indian.

Tłumaczenie: Marcin Rak

Źródło: http://www.churchinneed.org/site/News2?page=NewsArticle&id=9104&news_iv_ctrl=1001

Wystartował portal internetowy współtworzony przez Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie misyjne.pl

misyjne-plW niedzielę, w Światowy Dzień Misyjny, rozpoczął działalność chrześcijański portal misyjne.pl. Zamierzeniem serwisu jest przekazywanie informacji o misjach, uchodźcach i prześladowaniach chrześcijan.

Redaktor naczelny misyjne.pl o. Marcin Wrzos powiedział, że do tej pory w sieci brakowało serwisu, który w tym stopniu zajmowałby się tematami misji i pracy misjonarzy, sprawami uchodźców i problemem prześladowania chrześcijan na świecie. „Naszym atutem będą bezpośrednie informacje z tych najgorętszych miejsc świata. Dzięki relacjom misjonarzy poznamy realia życia w Kamerunie, Maroku, Peru, Paragwaju, Mongolii czy Turkmenistanie. Konflikt w Syrii pokażemy tak, jak widzi go siostra zakonna mieszkająca w Aleppo” – powiedział.

Redakcję stanowi 11 osób, serwis ma też ok. stałych 30 współpracowników. „Tworzymy serwis dla ludzi zainteresowanych światem, ale nie piszemy tylko o tym, co interesuje osoby chodzące do kościoła. Zamieszczamy więc informacje społeczno-polityczne, gospodarcze, ale także materiały o podróżach czy gotowaniu” – powiedział.

Dzięki serwisowi użytkownicy mogą znaleźć w jednym miejscu informacje o inicjatywach godnych finansowego wsparcia; opisane są akcje i projekty służące rozwojowi edukacji w ubogich krajach, działalności ewangelizacyjnej czy popularyzacji sprawiedliwego handlu. Portal funkcjonuje w kilku wersjach językowych, m.in. angielskiej, francuskiej, hiszpańskiej i portugalskiej.

Serwis współtworzą: redakcja czasopisma „Misyjne Drogi”, misjonarze oblaci oraz stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Portal obecny ma być w mediach społecznościowych: Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube i Snapchacie.

Syria: „Nasz świat potrzebuje rewolucji przeciwko przemocy”.

Rozmowa z księdzem, który był więziony przez bojowników tzw. Państwa Islamskiego.

Ojciec Jacques Mourad był przeorem w klasztorze Mar Elian, słynnego centrum pielgrzymkowego niedaleko miasta al – Qaryatayn, które bojówkarze należący do Państwa Islamskiego zajęli przez krótki czas. Islamiści zniszczyli wspaniały klasztor i porwali ojca Mourad’a w maju 2015 roku. Przez pięć miesięcy duchowny był zakładnikiem tzw. Państwa Islamskiego, zanim udało mu się uciec. Obecnie ojciec Mourad przebywa w Europie, a Stowarzyszenie Papieskie Pomoc Kościołowi w Potrzebie przeprowadziła wywiad z wyżej wymienionym duchownym o sytuacji w Syrii.PKWP: Na początku kwietnia 2016 roku miasto al–Qarytayn zostało wyzwolone z rąk tzw. Państwa Islamskiego. Jaka jest obecna sytuacja w mieście?Ojciec Mourad: Miasto zostało wyzwolone z rąk fundamentalistów islamskich, ale codzienne życie w nim nie jest jeszcze możliwe. Wiele domów jest zniszczonych, ale udało się naprawić sieci energetyczne i wodociągowe. Jednak wielu ludzi nie powróciło do al–Qarytan, ponieważ obawiają się, że tzw. Państwo Islamskie powróci z większą siłą.PKWP: Wojna w Syrii trwa nadal. Wiele razy próby nawiązania negocjacji pokojowych zakończyły się fiaskiem. Wielu ludzi, włączając w to chrześcijan, ucieka z kraju. Jak wielkie jest niebezpieczeństwo, że chrześcijaństwo na Bliskim Wschodzie zniknie?Ojciec Mourad: To stwierdzenie stało się rzeczywistością. W Iraku i Syrii istnieją takie rejony, w których nie ma chrześcijan. Ludzie niechętnie uciekają z Syrii, jednak nie mają wyboru. Taki stan rzeczy szczególnie dotyczy chrześcijan, którzy stanowią mniejszość wyznaniową w Syrii. Przemoc, jaka panuje w tym kraju, jest nieznośna. Nie rozumiem, dlaczego inne kraje nie przyjmują do wiadomości tego stanu rzeczy i nie podejmują żadnych działań. Świat musi wreszcie działać!PKWP: Co należy zrobić?Ojciec Mourad: Jeśli świat myśli poważnie o położeniu kresu wojny to musi przestać prowadzić interesy z Arabią Saudyjską, ponieważ to stamtąd pochodzą fundusze i broń dla tzw. Państwa Islamskiego. Bombardowanie nic nie zmienia. USA bombarduje Syrię i Irak od wielu lat, a obecnie do bombardowania tych krajów przyłączyła się Rosja. Co takiego te kraje osiągnęły? Czy zatrzymały przemoc dokonywaną przez terrorystów tzw. Państwa Islamskiego? Oczywiście, że nie!PKWP: Jakie jest rozwiązanie?Ojciec Mourad: Rozwiązaniem nie może być eliminacja tych, którzy nas prześladują. Jedynym sposobem na powstrzymanie ekstremistów jest nawiązanie dialogu z islamem. To było moim osobistym doświadczeniem. My, mam tu na myśli wszystkich chrześcijan z mojej dawnej parafii, podjęliśmy decyzję, aby nie odpowiadać na przemoc ze strony islamskich fanatyków, pomimo niebezpieczeństwa. Dlatego nadal żyjemy. Przywódca tzw. Państwa Islamskiego tak nam powiedział: „Wy ludzie Księgi (termin w Koranie odnoszący się do Żydów i Chrześcijan) nawet nie używacie przemocy wobec nas”.PKWP: Zatem odrzucenie przemocy i dialog są tym, co chrześcijanie mogą i czym powinni się zająć?Ojciec Mourad: Zeszłej wiosny miałem tą inspirację podczas sprawowanej przeze mnie Eucharystii: nasz świat potrzebuje rewolucji przeciwko przemocy. Tylko wtedy będzie w stanie odnaleźć pokój. My chcemy być narzędziami pokoju. Tak postępowaliśmy w Mar Elian: udzielaliśmy pomocy miejscowej ludności, bez względu na wyznawaną przez nich religię.Tłumaczenie: Marcin RakŹródło:http://www.churchinneed.org/site/News2?page=NewsArticle&id=9103&news_iv_ctrl=1001

Meksyk: Porwanie kapłana w Michoacan

To już kolejny akt przemocy wobec katolickiego księdza w Meksyku. W tym roku już kilku zostało zabitych.

Arcybiskup Morelia, kardynał Alberto Suárez Inda, potępił porwanie kapłana z miejscowości Janamuato, która znajduje się niedaleko miasta Puruándiro w meksykańskim stanie Michoacan. Do zdarzenia doszło 19 września bieżącego roku. W materiale filmowym, wydanym przez archidiecezję Morelia ksiądz kardynał mówi o porwaniu księdza José Alfredo Lopez Guillen i porusza najnowsze zabójstwo dwóch kapłanów w Papantia. „Obecnie jesteśmy pogrążeni w bólu z powodu porwania jednego z naszych kapłanów, księdza José Alfredo Lopez Guillen. Prosimy Boga, o poszanowanie dla jego życia i aby wkrótce powrócił do nas” – powiedział ksiądz kardynał Inda w materiale filmowym. Następnie hierarcha powiedział, że do porwania księdza Guillen’a doszło 19 września, tego samego dnia kiedy doszło do zabójstwa dwóch kapłanów w meksykańskim stanie Veracruz. Porywacze księdza Guillen’a ukradli wiele rzeczy z pokoju, w którym mieszkał kapłan. Konferencja Episkopatu Meksyku również potępiła porwanie kapłana i wzywa katolików do modlitwy za uprowadzonym księdzem.

Tłumaczenie: Marcin Rak

Źródło: http://www.fides.org/en/news/60818#.WAZnj8m3FgY