11 tys. Euro dla chrześcijan w Iraku

Pomoc dla IrakuNa ręce abp Bashara Wardy ordynariusza Irbilu w Iraku, polska sekcja Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie przekazała 11 tys. Euro, które zostały zebrane w trakcie XIV Podhalańskiego Festynu Misyjnego w Tylmanowej.

Projekt, który zakłada pomoc materialną chrześcijańskim dzieciom w Iraku, możliwy był dzięki zaangażowaniu proboszcza parafii pw. Św. Mikołaja w Tylmanowej, ks. Markowi Mroczkowi. Jego kontynuacją będzie przygotowanie paczek dla 5 tys. irackich dzieci, Pomoc dla Irakuw których znajdą się najpotrzebniejsze przybory szkolne. „Przyszłością chrześcijan w Iraku jest edukacja. Dziękuję, że pomagacie odbudować nasz kraj” mówił arcybiskup Erbilu Bashar Warda. Przedstawiciele PKwP przekazali Pocztę Miłosierdzie – wzruszające listy młodych ludzi, którzy łączą się ze swoimi prześladowanymi rówieśnikami w Iraku. Poczta Miłosierdzia została zorganizowana przy udziale Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Archidiecezji Białostockiej.

Syria: Syryjscy chrześcijanie obawiają się prześladowań przez ISIS.

Przedstawiamy historiE osób, które bezpośrednio doświadczyły działań tzw. Państwa Islamskiego.

Nazwijmy ich Samir i Sabine. Są to chrześcijanie, mający około 50 lat, którzy uciekli z Al-Raqqah, twierdzy milicji terrorystycznej tzw. Państwa Islamskiego.

„Żadnych zdjęć, żadnych nazwisk ” – gest Samira jest jasny: w przeciwnym razie jego głowa zostanie ścięta. W jego dłoni widać kawałek papieru: pokwitowanie podatku od chrześcijan w tzw. Państwie Islamskim. Kwota, którą dżihadyści pobierają rocznie od rodziny to 3700 euro – haracz, ale mimo tego nikt nie jest zabezpieczony przed terrorem.

Samirowi i jego rodzinie powodziło się dobrze w Al-Raqqah. A potem nadeszli dżihadyści. Samir musiał zapłacić haracz. Gdy zagrożenie stało się większe, rodzina przeszła na islam. „Nienawidziłam życia, zasłony na twarz i że nie wolno było mi wyjść na ulicę bez męskiej eskorty. Takie życie to nie dla nas, chrześcijan”, wspomina Sabine. Samir modlił się w meczecie dla pozoru – aby chronić swoją rodzinę. Pewnego dnia nadjechał samochód z bojownikami islamskimi. Ktoś doniósł na jego rodzinę, mówiąc, że tak naprawdę nie przeszli na islam, i że wciąż modlą się w domu do swojego Boga. Samirowi i jego rodzinie udało się uciec. Znaleźli schronienie u muzułmańskiego przyjaciela. W nocy wyruszyli do Aleppo, idąc przez kraj. Wszędzie panował terror. „Po dwóch miesiącach w Aleppo zadzwonił telefon. Nieznajomy powiedział mi, że bojownicy islamscy przyjdą po moją rodzinę i nas zabiją”, wspomina Samir.

Rodzina uciekła ponownie do Bejrutu. I znowu pewnego dnia zadzwonił telefon: „Wiemy, gdzie jesteś!” Dlatego też rodzina znowu przeniosła się do Doliny Bekaa. Samir i Sabine są zadowoleni, że nie muszą już wyrzekać się swojej wiary. „Przez cały czas naszej tułaczki towarzyszył nam obraz św. Charbela, i on nas chronił”, powiedziała Sabine. Oboje twierdzą, że teraz ich wiara jest silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Ich wiara jest powodem, dla którego chcą wyjechać z Bliskiego Wschodu. „Nie jesteśmy bezpieczni nigdzie tutaj. Już dzwonił telefon i nieznajomy głos powiedział, że bez względu na to gdzie jesteśmy, oni nas znajdą!”

Możemy nazwać ich Jakub i Claire. Ich historia jest długą historią lotu w śmiertelnym strachu. Zaczęło się od protestów. Ich muzułmańscy sąsiedzi chcieli, aby chrześcijanie pomogli w walce z rządem. „Ale my chrześcijanie lubimy prezydenta Assada”, powiedziała Claire. „Pod jego rządami powodziło nam się dobrze i byliśmy bezpieczni”. Okoliczności ich ucieczki z Qussair są następujące. Pewnego piątku islamiści ogłosili, że zabiją wszystkich chrześcijan. Wszyscy mężczyźni w wieku powyżej 5 lat uciekli do Libanu. Siedemdziesięciu pięciu z nich nie udało się to. Zostali oni zabici przez islamistów z ISIS. Kobiety i dzieci pozostały w domach. Bojownicy zaatakowali ich domy, zniszczyli je, splądrowali i grozili im gwałtem. Wtedy również kobiety uciekły wraz z dziećmi. Żadne słowa nie mogą wyrazić bólu i traumy jakiej doświadczyły.

„Są tu rodziny, które musiały przechodzić po trupach swoich sąsiadów, aby mogli uciec”, powiedziała Sana, jedyna osoba, która podała swe prawdziwe imię. Sana jest Libanką, i dzięki wsparciu Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP), od początku kryzysu syryjskiego pomaga uchodźcom w swoim mieście. „Ich dzieci wciąż rysują obrazki przedstawiające sceny grozy”. Upłynie trochę czasu zanim uporają się z tym urazem, ale ta chrześcijanka jest szczęśliwa, że uciekinierzy zaczęli mówić o tym, czego doświadczyli.

Nazywa się Maria. Ta chrześcijanka z Sadat nie chce opowiadać swojej własnej historii i woli mówić o swoich sąsiadach. „Pewnej nocy w październiku 2013 roku, przyszli bojownicy z ISIS. Krzyknęli trzykrotnie „Allahu Akbar”, a potem zabili wszystkich: babcię, dziadka, rodziców, córkę i syna. Trzy pokolenia. Następnie wrzucili zwłoki do fontanny”. Po tych słowach Maria zamilkła. Potem zakończyła: „Zbyt wiele okropnych zdarzeń doświadczyli Syryjczycy”.

Autor: Andrea Krogmann

Tłumaczenie: Wiesław Knapik

Stowarzyszenie „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” działa w sposób przejrzysty.

Pomoc Kościołowi w PotrzebiePoniżej prezentujemy szczegółowe rozliczenia z ostatniego roku oraz dzieła, które wykonaliśmy i planujemy wykonać.

Minionego roku padł rekord w zbiórkach, prowadzonych przez Stowarzyszenie Papieskie Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Zebrana kwota wyniosła 124,1 mln euro. W 2014 roku zebrano 105,6 mln euro. Oznacza to wzrost wpływów o ok. 15%. Stowarzyszenie odnotowało największe wpływy we Francji (36,5 mln euro), na drugim miejscu uplasowała się Wielka Brytania (13,8 mln euro), a na trzecim Hiszpania (13,2 mln euro). Zebrane pieniądze zostały przeznaczone na wsparcie 6 209 projektów – o 600 więcej niż w 2014 r. – w ponad 140 krajach. Ich koszty wyniosły 112,6 mln euro. Pozostałe 12 mln zostało przeznaczonych na obsługę administracyjną. Tak jak poprzedniego roku, koszty administracyjne wyniosły 6,5 % budżetu. 1 110 projektów musiało zostać odrzuconych. Liczby i statystyki zostały potwierdzone przez międzynarodową firmę sprawozdawczą KPMG.

Najważniejszym celem naszej pomocy była Afryka i Bliski Wschód, czyli te rejony, gdzie ludność chrześcijańska cierpi największe prześladowania. Połowa z zebranych środków została przekazana w tamte rejony, odpowiednio: 29% do Afryki i 22 % na Bliski Wschód. Koszty interwencji oraz projekty strukturalne wzrosły tam podwójnie, jeśli porównać to z ubiegłym rokiem. Pomoc dla Syrii została potrojona. Od początku tzw. “Arabskiej Wiosny” w 2011 roku, 47,6 mln euro (stan na 28.06.2016) zostało przekazanych w ten region. Zasadniczo rzecz ujmując, wszędzie tam, gdzie organizacja jest aktywna, odnotowano spory wzrost przekazywanej za jej pośrednictwem pomocy, największy na Bliskim Wschodzie, najmniejszy zaś we wschodniej Europie. Tak jak poprzednio, najwięcej (ok. jedna trzecia) próśb o wsparcie pochodziło z Afryki. Ameryka Łacińska w dalszym ciągu jest postrzegana jako kontynent silnie katolicki, pomimo pojawiających się tam, ostatnimi czasy, problemów, takich jak sekty, przemiany obyczajowe czy wreszcie kwestie finansowe.

Ujmując sprawy bardziej szczegółowo, pomoc otrzymało 43 203 kapłanów na całym świecie, poprzez stypendia mszalne oraz finansowe wsparcie udzielane seminariom duchownym. Największe środki zostały skierowane w stronę przyszłych księży w Afryce (3 775), Ameryce Łacińskiej (2 900) oraz Europie Wschodniej (2 883), nadto 10 240 sióstr zakonnych mogło się utrzymać i kształcić. Podstawowa formacja osób konsekrowanych w nowicjatach i seminariach została wsparta kwotą 8,3 mln euro. Wsparte również zostały inwestycje w liczbie 1 674, na które składają się zarówno budowy, jak również remonty i renowacje istniejących już kaplic, kościołów, klasztorów, domów parafialnych, katedr i domów seminaryjnych, wszędzie tam, gdzie wierni byliby niezdolni do przeprowadzenia prac w oparciu o wyłącznie swoje własne fundusze. Tegoroczne wsparcie dla wszelkich inwestycji budowlanych ponownie zajmie największą część naszego budżetu, czyli ok. 34,5 mln euro. Gwałtownie wzrosło też zapotrzebowanie na środki transportu. Prośby tego typu stanowiły prawie 10% wszystkich projektów. Ufundowano 524 samochodów, 714 motocykli i rowerów oraz 17 łodzi, większość z nich trafiła w ręce wspólnot w Afryce i Azji.

Niestety, oprócz wzrostu donacji, trzeba odnotować również gwałtowny wzrost potrzeb. Coraz więcej funduszy potrzeba dla uchodźców, a dramat, obserwowany w rejonie Morza Śródziemnego, mówi sam za siebie. Sytuacja ta podkreśla konieczność stałej pomocy dla miejscowego kościoła, jako gwaranta stabilności i pokojowej egzystencji dla tych, którzy chcieliby pozostać w swojej ojczyźnie, lub w przyszłości do niej wrócić.

Autor: Jurgen Liminski

Tłumaczenie: Agata Witkowska

Telskuf (Irak): ISIS odchodzi, zniszczenia pozostają.

Irak - TelskufMiasto Telskuf jest opuszczone; jego mieszkańcy, w tym około 12 tys. chrześcijan, uciekło podczas ofensywy ISIS w nocy 6 sierpnia 2014 roku.

Cisza jest tym, co daje się zauważyć w pierwszej kolejności. Nie tylko brak hałasu, ale brak dźwięków. Nawet ptaki opuściły to miejsce. Jestem w Telskuf, w Iraku, około 32 km na północ od Mosulu, twierdzy tzw. Państwa Islamskiego (ISIS) i 2 km od linii frontu. Miasto jest opuszczone; jego mieszkańcy, w tym około 12 tys. chrześcijan uciekło podczas ofensywy ISIS w nocy 6 sierpnia 2014 roku i znalazło schronienie w pobliskim mieście Alkusz lub w kurdyjskiej stolicy Erbil.

43 stopnie Celsjusza, oglądamy opuszczone ruiny: domów, resztek ścian wraz ze stojącymi przed nimi pojazdami poczerniałymi w wyniku spalenia, zdradzających brutalność, jaka miała miejsce w tym mieście dwa miesiące wcześniej. 3 maja 2016 r. setki bojowników ISIS przedarło się przez kurdyjską linię frontu, zanim nastąpił kontratak ze strony amerykańskich sił powietrznych, co zmusiło rebeliantów z ISIS do odwrotu. Ofiarami tych walk było trzech kurdyjskich bojowników i 31-letni żołnierz amerykańskich sił specjalnych. Według niepotwierdzonych doniesień Peszmergów, zginęło 50 żołnierzy ISIS. Ich zwłoki zostały sfotografowane a następnie pochowane w przydrożnej mogile. Ziemia na niej jest wciąż świeża.

Towarzyszę w tym miejscu delegacji Stowarzyszenia Papieskiego Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP). Jest to wizyta solidarności z chrześcijańskim miastem Alkusz. Alkusz leżące około 16 km od Telskufu jest ostatnim ważnym chrześcijańskim miastem na równinie Niniwy, która była kiedyś doliną pełną wiosek chrześcijańskich. Teraz są one w większości zniszczone przez ISIS. Tutaj chaldejski biskup katolicki Mikha Pola Maqdassi organizuje wsparcie dla ponad 500 rodzin przesiedlonych do tej wioski, która liczy 1200 rodzin. Wszyscy szukają pracy, ale jej nie ma. Kościół katolicki jest społecznością, która zapewnia główną pomoc społeczną i daje wszystkim nadzieję na przyszłość. Jak wyjaśnia bp Maqdassi, młodzież jest zniechęcona, znajdując się w świecie, który jest zdewastowany.

Idziemy w stronę katolickiego kościoła w Telskuf. I znowu daje się zauważyć cisza przerywana tylko przez rozbijane szkło pod stopami. Kościół został splądrowany i zniszczony. Posąg Matki Boskiej został zbezczeszczony, jej głowa została odcięta od tułowia; ścięcie głowy jest symbolem i podpisem państwa ISIS. Peszmergowie z karabinami i w ciemnych okularach na oczach znajdują się w punktach obserwacyjnych: na kopule kościoła, w rozbitych oknach, na dzwonnicy, aby zapewnić nam bezpieczeństwo. Klękamy do modlitwy w miejscu, które kiedyś było chórem. Razem z ks. Andrzejem Halembą, modlimy się o pokój. Nasza zwykle pogodna grupa jest w szoku i przygnębiona. Chrześcijański generał, hojny człowiek o siwych skroniach, czeka z szacunkiem i po zakończeniu naszej modlitwy nalega, abyśmy zjedli z nim posiłek. Mimo, że czasu nie ma dużo, mówi nam o walce z ISIS, aby ci, którzy pozostali w chrześcijańskich wioskach w regionie, mogli być chronieni. Wracamy zniszczonymi ulicami. Zastanawiam się, kiedy ptaki powrócą w to miejsce.

Autor: Mark Riedemann

Tłumaczenie: Wiesław Knapik