Syria: Odbudowa Kościoła w Aleppo

SyriaDzięki kampanii „Build to Stay” („Buduj, aby zostać”), która powstała z inicjatywy arcybiskupa Jean-Clement Jeanbart’a, prowadzone są prace remontowe oraz odbudowa mieszkań i kościołów.

Pan Abboud Banna, 74 letni katolik należący do Kościoła Melchickiego, jest jednym z nieszczęśliwych mieszkańców miasta Aleppo. Jego dom został poważnie uszkodzony podczas ostatniego bombardowania dzielnicy chrześcijan w tym mieście. Obecnie pan Banna mieszka w jednym pokoju wraz ze swoją 74 letnią żoną, która cierpi na chorobę Alzheimera, samotną córką Dalal i wnuczką Liną mając nadzieję na lepsze czasy. Obrażenia jego ręki nie pozwalają mu na podjęcie jakiejkolwiek pracy.

Jednak miejscowy kościół jest nadzieją dla 74 letniego katolika. Pod egidą kampanii „Build to Stay” („Buduj, aby zostać”), która powstała z inicjatywy arcybiskupa Jean-Clement Jeanbart’a, prowadzone są prace remontowe domu rodzinnego pana Banna. „Build to Stay” zapewnia szkolenie i fundusze dla chrześcijan, których domy zostały zniszczone podczas wojny domowej w Syrii. Murarstwo i bardziej zaawansowane techniki budownictwa znajdują się w programie nauczania powyższej kampanii. Co więcej, miejscowy kościół przyznaje rodzinie Banna przyzwoitą pensję, aby mogła utrzymać się przez miesiąc. Niezłomny arcybiskup jest bardzo zdeterminowany, aby zapewnić przyszłość chrześcijanom w Syrii, nawet jeśli owoce będą widoczne dopiero po długim czasie.

Pan Banna jest nadal w wielkim szoku z powodu pocisków, które trafiły zarówno jego dom jak i mieszkanie jego córki. Z powodu utraty dachu nad głową znalazł się w trudnym położeniu, chcąc zapewnić schronienie swojej żonie. 74 letni katolik zawdzięcza swojej wierze przetrwanie w tym „okrutnym czasie”: „Zawsze ufałem, że Bóg nie opuścił mnie, tylko uśmierzał mój ból, umacniał w chwilach zmęczenia i niepewności”.

Pan Banna jest bardzo wdzięczny miejscowej parafii, która hojnie udzieliła pomocy jego rodzinie. Kościół zapewnił darmowy pokój, wyżywienie i opiekę medyczną rodzinie pana Banna. Jednak od czasu do czasu katolicka rodzina zmaga się z brakiem prądu i wody, a pan Banna nadal obawia się zbombardowania mieszkania przez pociski. Modli się o zwiększenie bezpieczeństwa w mieście Aleppo i z nadzieją oczekuje na dzień, kiedy z pomocą Boga i Kościoła będzie mógł powrócić do swojego rodzinnego domu, znaleźć pracę i zapewnić swojej rodzinie lepszą przyszłość. Obecnie kampania arcybiskupa Jeanbart’a „Build to Stay” pomaga w utrzymaniu rodziny Banna.

Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie dzięki hojności darczyńców, wspomogła kampanię arcybiskupa grantem w wysokości 254.000 euro.

Tłumaczenie: mgr Marcin Rak

Irak/Erbil: Nikt nie musi już mieszkać w namiocie.

IrakChoć sytuacja humanitarna chrześcijańskich uchodźców w Iraku uległa poprawie, w dalszym ciągu pozostaje jednak poważna.

Iraccy chrześcijanie, wygnani ponad rok temu ze swoich domów przez terrorystyczne bojówki „Państwa Islamskiego”, nie mają już większych złudzeń co do tego, że ich powrót w najbliższym czasie będzie możliwy. Podkreślił to arcybiskup Kościoła Chaldejskiego z Erbil, Bashar Matti Warda, w czasie swojej ostatniej wizyty w głównej siedzibie katolickiego Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie: „Ludzie nie mają się co oszukiwać, że okupowane tereny mogą szybko zostać wyzwolone. W międzyczasie, my, jako Kościół, staramy się umożliwić im pobyt w Iraku. Kiedy widzą podejmowane przez nas starania, zastanawiają się czy rzeczywiście warto wyjechać. Latem ubiegłego roku, ponad 125 000 chrześcijan uciekło na autonomiczne tereny irackiego Kurdystanu po tym, jak „Państwo Islamskie” w trakcie błyskawicznej ofensywy, zajęło Mosul i Równinę Niniwy. Większość w dalszym ciągu żyje jako uchodźcy”. Od tamtego czasu, według abp. Wardy, ma miejsce ogromny exodus irackich chrześcijan. „W ciągu ostatniego roku zarejestrowaliśmy w naszej archidiecezji 13 000 rodzin, zaś obecnie ok. 10 000. To oznacza, że ponad 3000 rodzin opuściło Irak”.

Pośród irackich chrześcijan krążą wieści o tłumie bliskowschodnich imigrantów, napływąjącym do Europy: „Odczuwamy bardzo mocno efekty tej sytuacji. Oczywiście, ludzie dowiadują się o niej i wydaje im się, że europejskie wrota są szeroko otwarte“. Dotychczasowa emigracja z Iraku, uległa znaczącej intensyfikacji, i dla ks. arcybiskupa nie ma wątpliwości, że wpływ na taki, a nie inny rozwój wydarzeń miały wydarzenia na Starym Kontynencie: „Nie ułatwia nam to naszej pracy wśród uchodźców i zachęcania ich do pozostania na miejscu“.

Zasadnicze działania Kościoła koncentrują się wokół dwóch aspektów: pomocy humanitarnej i, tak samo istotnej, posługi duszpasterskiej. „Dzięki naszym partnerom – mówi abp. Warda – humanitarna sytuacja ustabilizowała się w międzyczasie. Nikt nie musi już dłużej mieszkać w namiocie, jak jeszcze przed rokiem. Obecnie większość została zakwaterowana w przyczepach campingowych lub w wynajmowanych przez nas mieszkaniach. Co więcej, przy pomocy PKWP, mogliśmy otworzyć osiem szkół, tak więc na dzień dzisiejszy, praktycznie nie ma dzieci, które nie zostałyby objęte nauczaniem. Naprawdę, rok temu wszystko miało się zupełnie inaczej. Nasze działania na rzecz zaopatrzenia żywnościowego też się powoli rozwijają. Każda rodzina co miesiąc dostaje od nas paczkę”. Zdaniem ks. arcybiskupa, zwiększenie emigracji wpłynie na zmniejszenie pomocy z zewnątrz.

Ks. arcybiskup podkreśla wagę pomocy duszpasterskiej, równorzędnej z humanitarną: „Ostatnio zorganizowaliśmy Festiwal Wiary, w którym wzięło udział dwanaście tysięcy uczestników. Byłem bardzo poruszony opowiadanymi przez nich historiami. Wiele młodych osób mówiło o mrocznych przeżyciach, przez które musieli przejść. W końcu porzucili nie tylko swoje domy, lecz również swoje nadzieje, marzenia, radości. Jednak to, że Kościół, w osobach swoich przedstawicieli, księży i osób zakonnych, jest z nimi, dodało im po raz kolejny nadziei. Ich wiara powróciła. Mają ją w sobie, nie mając już domów”.

Pomimo tego, ks. abp. Warda jest przekonany, że liczba chrześcijan w Iraku ulegnie w przyszłości zmniejszeniu. „Sytuacja jest bardzo trudna. Jako Kościół robimy wszystko, cokolwiek możemy. Jednakże jesteśmy przekonani, że ci, którzy pozostaną, będą mieli do spełnienia decydującą misję. My, iraccy chrześcijanie, jesteśmy częścią tego kraju. Jesteśmy powołani do szerzenia zgody, do życia chrześcijańskimi wartościami. Marzę o tym, by wspólnie odmówić Modlitwę Pańską razem z niechrześcijanami. Po tym wszystkim, będzie to proste. Przecież jej słowa mówią o tym, że miłość Boża jest dla wszystkich”.

Pomoc Kościołowi w Potrzebie od wielu lat wspiera chrześcijan w Iraku. Zaangażowanie organizacji zintensyfikowało się od początku kryzysu uchodźczego. W latach 2014 – 2015 wartość pomocy wyniosła ponad 11 milionów euro. Środki te zostały przeznaczone głównie na opłacenie kosztów wynajmu mieszkań, budowę szkół i dostarczanie żywności.

Autor: Oliver Mksan

Tłumaczenie: Agata Witkowska

Klip promujący Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym

VII Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym, który będziemy przeżywali w tym roku wraz z Kościołem w Polsce jest poświęcony Syrii. To państwo obecnie jest miejscem krwawegodramatu chrześcijan. Szacuje się, że od momentu wybuchu konfliktu zbrojnego zginęło w Syrii ok. 250 tys. chrześcijan i ta liczba wciąż rośnie. Już dziś dziękujemy wszystkim, którzy w tym roku włączą się w kampanię promocyjną tego dzieła.

Jesteśmy wdzięczni al. Adamowi Bilskiemu, klerykowi Metropolitarnego Seminarium Duchownego we Wrocławiu, który poprzez muzykę hip-hop i specjalnie przygotowany przez niego utwór pt. „Presecution”promuje sytuację Kościoła prześladowanego oraz Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. Chcielibyśmy wyrazić naszą wdzięczność Jego Magnificencji ks. dr Adamowi Łuźniakowi, rektorowi wrocławskiego seminarium, za troskę o Kościół prześladowany i otwartość na współpracę.

Syria: „Pomogliście mi uciec”

SyriaKsiądz Mourad opowiada o tym, jak pomoc świadczona przez niego i organizacje charytatywne zainspirowała jego przyjaciela do zaplanowania dla niego potajemnej ucieczki.

Ksiądz Jacques Mourad opisuje, w jaki sposób wymknął się siłom ISIS z pomocą przyjaciela, którego rodzina była objęta Programem Pomocowym dla Biednych i Poszkodowanych.

Kapłan ten przez prawie sześć miesięcy był więziony przez islamską organizację terrorystyczną. Po upływie tego czasu wyrwał się z jej rąk, wsiadając na motor i uciekając w przebraniu muzułmanina z zajętego przez ISIS miasta Al Qaratayn. Mający dojścia do ISIS przyjaciel księdza Mourada, przyznał wobec niego, że jest pod wielkim wrażaniem pomocy, której ten udzielał potrzebującym w Al Qaratayn. Dzięki wsparciu ze strony różnych organizacji charytatywnych, m.in. Pomocy Kościołowi w Potrzebie kapłan mógł rozdawać biednym żywność i leki oraz zapewniać im nocleg. W wywiadzie dla PKWP powiedział: „To, co zrobiło dla nas PKWP, bardzo znacząco przyczyniło się do mojego oswobodzenia.”

Ksiądz Mourad utrzymywał przyjazne stosunki z muzułmanami. Wyznawcy islamu nazywali go „szejk Jacques”. Przyznał, że dzięki pomocy PKWP mógł wybudować w Al Qaratayn wielki zbiornik z wodą po tym, jak odcięto dopływ wody do miasta. Kapłan jest przekonany, iż pomoc ta sprawiła, że ekstremiści byli łaskawi dla 150 chrześcijańskich zakładników ISIS w Al Qaratayn.

Gdy zadzwonił do nas siedziby PKWP z Syrii, powiedział: „Pomoc otrzymywana od ludzi takich jak wy, pracownicy z PKWP, przyczyniła się do tego, że można było ochronić chrześcijan będących w rękach ISIS.” Presja, jaką wywierali muzułmanie w Al Qaratayn, przyspieszyła jego powrót do własnego miasta, po tym jak przez 84 dni przebywał w więzieniu ISIS w głównej kwaterze organizacji terrorystycznej w mieście Al Rakka na północy Syrii: „Pewnego dnia podszedł do mnie jeden z wodzów ISIS i powiedział, że wszyscy w Al Qaratayn mówią o mnie i czekają na mnie. Kazał mi gdzieś ze sobą pójść. Zawiązano mi oczy i ręce. Byłem prowadzony przez coś, co wydawało się długim tunelem. Po jakimś czasie zdjęto mi opaski z oczu. Znaleźliśmy się w budynku, który wybudowało PKWP. Ujrzałem przed sobą całą moją wspólnotę parafialną. To było coś wspaniałego.”

Podczas pobytu księdza Mourada w więzieniu islamiści codziennie grozili mu śmiercią: „W każdej chwili mogli mi poderżnąć gardło.” Kapłan jest przekonany, iż przeżył dzięki dążeniu do zachowania pokoju serca: „Miałem świadomość, że modli się za mnie wiele osób, również świętych w Niebie, np. św. Ignacy z Loyoli, czy też św. Karol de Foucauld: „Ojcze oddaje się w Twoje ręce. Uczyń ze mną, co zechcesz.”

Autor: John Pontifex

Tłumaczenie: Dominik Jemielita

Brazylia: Życie poprzez liturgię

BrazyliaDzięki wsparciu Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, ks. Pedro był w stanie naprawić swoją łódź, która jest ważnym środkiem transportu dla jego pracy misyjnej.

„Trzeba się przyzwyczaić do odległości”, mówi. Była to jedna z pierwszych lekcji, jaką ks. Pedro Paulo Schewior musiał odrobić, kiedy po raz pierwszy przyjechał do Tefe, miasta w regionie Amazonii w Brazylii (stan Amazonka ), położonego ponad 500 km od Manaus. Oznacza to nie tylko odległość od jego rodziny i wszystkich innych rzeczy, które pozostawił za sobą 20 lat temu w swoim rodzinnym kraju, w Polsce, ale przede wszystkim ogromne odległości, jakie musi pokonywać w swojej pracy misyjnej w tym regionie – odległości, które często oznaczają całe dni spędzone w łodzi podczas podróży z jednego ośrodka misyjnego do drugiego.

Od 27 lat jest on księdzem i większośc swego powołania misyjnego spędził w Brazylii – 11 lat w stanie Goiás i dziewięciu tutaj, wśród społeczności nadrzecznych regionu Tefé. Ogromne trudności, jakie spotyka nie zniechęcają go ani nie osłabiają jego powołania misyjnego. To powołanie przypisuje całkowicie wpływowi matki, która nauczyła go modlitwy za misjonarzy, gdy był jeszcze młodym chłopcem, nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób, zostało obudzone w jego sercu pragnienie nie tylko modlitwy za misjonarzy, ale także pragnienie zostania misjonarzem dla świata. Swojego pragnienia, aby nieść Słowo Boże do innych narodów, nie chciał ograniczać do granic swojego kraju – i tak trzeba było „wypłynąć na głębię” (Łk 5, 4). I rzeczywiście, to było dokładnie, kiedy ks. Pedro podróżował, z tak wielkim poświęceniem, aby realizować swoją misję wśród ludzi Amazonii. Dzięki pomocy finansowej PKWP był on w stanie naprawić i wyposażyć na nowo swoją łódź ZE Bezerra, która jest dla niego najważniejszym narzędziem pracy misyjnej. Dzięki ulepszeniom, jakie był w stanie wprowadzić na swojej łodzi, może teraz skrócić swój czas podróży i w ten sposób może spędzić więcej czasu z ludźmi. I rzeczywiście, dzięki jego wielkiemu poświęceniu i gorliwości oraz częstym odwiedzinom ludzi tam mieszakjących, udało mu się doprowadzić do sytuacji, w której w niektórych społecznościach 100 proc. ludności to katolicy.

Jedna z nich – społeczność San Antonio de Ipapucu – stała się modelem życia społecznego, na wzór apostołów, gdzie „żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne…. ” (Dz 4,32). Wszyscy ludzie pomagają sobie nawzajem w pracy na plantacjach, przede wszystkim, gdy jeden z nich zachoruje. Poza tym, zasadzili wspólny sad i tworzą specjane grupy dla każdego rodzaju pracy – bez umniejszania roli wiary.

Ponieważ ks. Pedro sam jest w stanie odwiedzić średnio około 10 razy w roku każdą ze społeczności, dlatego katecheci świeccy przejęli na siebie zadanie organizacji Liturgii Słowa na te niedziele, gdy nie jest możliwa Msza święta w danej parafii. Raimundo Menezes, „animator duszpasterski” dla tego regionu podkreśla znaczenie tych celebracji liturgicznych dla umocnienia wspólnoty, mówiąc: „Aby pozostać żywym i aktywnym Kościołem, wspólnota katolicka musi sprawować liturgię”.

Jednak pomimo pięknego i egzotycznego otoczenia oraz wielu innych inspirujących miejsc i widoków, „życie tych ludzi nie jest tak sielankowe”, przypomina ks. Pedro i wymienia wiele trudności i przeszkód, z jakimi musi się zmierzyć w swojej pracy z tymi ludźmi. Jedną z wielkich radości dla nich jest obecność kapłana, który nie tylko przynosi im sakramenty, ale także okazuje im troskę i poświęca im swoją uwagę, które mogą pochodzić tylko od posłańca Boga.

Ks. Pedro przekazuje szczere, płynące z sercca „dziękuję” dla wszystkich dobroczyńców PKWP, przede wszystkim „za wiarę i ducha misyjnego i za zainteresowanie misjami, co, podobnie jak miało to miejsce w przypadku św. Teresy od Dzieciątka Jezus, powoduje, że otrzymują oni łaskę poświęcenia się w swoim własnym życiu, aby móc dzielić się z potrzebującymi”.

Autor: Rodrigo Arantes

Tłumaczenie: Wiesław Knapik