Nasi pracownicy na szkoleniu w Königstein

Niemcy-szkolenieW niemieckim Königstein od 28 września trwa szkolenie na temat medialnej i globalnej komunikacji i zakończy się 1 października.

Uczestniczą w nim przedstawiciele ze wszystkich sekcji Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN). Z sekcji polskiej są trzy osoby. Przez wykłady, ćwiczenia, wspólna modlitwę i spotkania przy kawie przygotowują się do promowania dzieła stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Spotkanie w między narodowym gronie pracowników ACN jest świetną okazją do wymiany doświadczeń i poznawania różnych sposobów realizacji c charyzmatu o. Werenfrieda van Straatena (1913-2003).

Nigeria: Bojownicy Boko Haram wycofują się

Zaproponowanie amnestii żołnierzom walczącym dla Boko Haram mogłoby doprowadzić do sytuacji, w której większość bojowników tej terrorystycznej organizacji złożyłaby broń.

Według kardynała Johna Onaiyekana, arcybiskupa Abuji, propozycja azylu żołnierzom Boko Haram może doprowadzić do porzucenia przemocy. Zaproponowanie amnestii żołnierzom walczącym dla Boko Haram mogłoby doprowadzić do sytuacji, w której większość bojowników tej terrorystycznej organizacji złożyłaby broń. Aż 80% bojowników Boko Haram nie podziela ideologii tej terrorystycznej organizacji i z tego powodu są gotowi do złożenia broni i porzucenia działalności terrorystycznej.

W wywiadzie dla katolickiej organizacji charytatywnej Pomoc Kościołowi w Potrzebie, która wspiera prześladowanych chrześcijan, ksiądz kardynał powiedział: „Większość osób w Boko Haram działa dla tej organizacji dlatego, ponieważ zostali do niej zaciągnięci i nie mieli żadnego wyboru. Natomiast zwolenników Boko Haram jest niewiele, a to oznacza, że aż 70 lub 80% chciałoby wystąpić z tej terrorystycznej organizacji. W tym samym czasie kiedy ksiądz kardynał ponowił wezwanie do udzielenia azylu dla bojówkarzy Boko Haram, dochodzą wiadomości o rozłamach w tej terrorystycznej organizacji.W sobotę 19 września siły zbrojne Nigerii doniosły o dalszych sukcesach ofensywy przeciwko Boko Haram, do której doszło w północno-wschodniej części kraju, która jest powszechnie uważana za centrum tej terrorystycznej organizacji. Jednak przywódca terrorystów Abubakar Shekaku twierdzi, że te informacje są „kłamstwem”.Kardynał Onaiyekan powiedział: „Miesiąc temu widzieliśmy dowody, które potwierdzają wtargnięcie wojsk Nigerii do obszarów kontrolowanych przez Boko Haram. Dzisiaj można stwierdzić, że terroryści z Boko Haram już nie kontrolują ogromnych obszarów naszego kraju, które były niedostępne dla wszystkich, z wyjątkiem członków tej terrorystycznej organizacji. Jednak terroryści nadal tam są i mogą wywoływać spustoszenie”.Chwaląc obecną politykę nowego prezydenta Mohammadu Buhari, który objął władzę 29 maja bieżącego roku, w kwestii pokonania Boko Haram ksiądz kardynał dodał też, że sukces w zwalczaniu tej terrorystycznej organizacji jest też potwierdzony w ostatnich dniach kadencji prezydenta Jonathan’a Goodluck’a. Hierarcha wspomniał tez o zwycięstwie nigeryjskich sił zbrojnych, dzięki któremu dowódcy wojskowi przenieśli centrum dowodzenia na północny wschód, blisko do twierdzy Boko Haram. Ksiądz kardynał pochwalił też inicjatywę prezydenta Buhari, która miała na celu utworzenie koalicji z Czadem, Kamerunem i Nigrem przeciwko Boko Haram, podkreślając znaczenie negocjacji, które obecny prezydent prowadził z Francją i USA w kwestii dzielenia się informacjami wywiadowczymi.Ksiądz kardynał powiedział też, że negocjacje w kwestii amnestii bojówkarzy Boko Haram muszą zapewnić, że te osoby, które złożą broń wyrzekną się na zawsze lojalności dla tej terrorystycznej organizacji. „Powinno być zobowiązanie. Jeśli te osoby odejdą z Boko Haram to my będziemy ich dobrze traktować, a to zachęci inne osoby do porzucenia działalności dla tej terrorystycznej organizacji. Jednak jeśli będziemy źle traktować te osoby, lub zabijemy je, to taki stan rzeczy powstrzyma innych przed porzuceniem współpracy z Boko Haram. Nasz kraj jest wystarczająco silny i duży, aby podjąć ryzyko amnestii”- powiedział hierarcha dodając, że propozycja azylu dla byłych bojowników Boko Haram nie cieszy się popularnością wśród wielu chrześcijan. „Boko Haram odniosła sukces w zniszczeniu życzliwej atmosfery pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami na tych obszarach, gdzie ta organizacja terrorystyczna działała aktywnie. W wielu przypadkach widzieliśmy wiele złości pomiędzy wyznawcami Chrystusa i islamu. Potrzeba wiele pracy, aby zostały uzdrowione relacje pomiędzy muzułmanami i chrześcijanami”.Według informacji z katolickiej diecezji Maiduguri, która znajduje się na obszarze północno – wschodniej Nigerii, co najmniej 5000 katolików zostało zabitych, a 350 kościołów zniszczono. 100.000 wiernych straciło dach nad głową. Ofiary pogromów Boko Haram otrzymują pomoc z różnych organizacji charytatywnych, także od Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Obecnie niektórzy uchodźcy wracają do swoich domów.Tłumaczenie: mgr Marcin Rak

Kuba: Na Kubie czuć głód Boga

KubaWywiad z Ulrich Kny, kierownikiem działań Stowarzyszenia Papieskiego Pomoc Kościołowi w Potrzebie na Kubie.

Czego oczekuje Pan dla Kościoła kubańskiego w związku z wizytą papieża?

Mamy nadzieję, że uznanie, jakim papież Franciszek cieszy się na całym świecie, przyczyni się do tego, iż Kościół na Kubie będzie mógł w sposób nieskrępowany realizować swoją misję duszpasterską. Poprzednie wizyty papieża pozwoliły na zrobienie dużego postępu w kwestii niezależności Kościoła i obecności wiary katolickiej w sferze publicznej. Po pielgrzymce Jana Pawła II w 1998 roku, Boże Narodzenie uzyskało status święta państwowego. Poza tym już przed tą wizytą, z powrotem po wielu dziesięcioleciach zaczęto pozwalać na formy publicznego wyznawania wiary, np. wielkie Msze lub procesje. Był to prawdziwy przełom; wiara znów stała się widoczna.

Pielgrzymka Benedykta XVI też przyniosła tak dobre skutki?

Owszem, choć nie aż w takim stopniu, jak to miało miejsce w przypadku wizyty Jana Pawła II. Po pielgrzymce Benedykta XVI w 2012 roku m.in. ogłoszono Wielki Piątek dniem wolnym od pracy. Jednak Kościół nie zyskiwał coraz większej swobody funkcjonowania w takim tempie jak po pielgrzymce Jana Pawła II. Mam nadzieję, że wizyta papieża Franciszka nada temu procesowi nową dynamikę. Mimo wymienionych sukcesów sytuacja Kościoła wcale nie jest taka dobra.

Jakim szczególnym wyzwaniom duszpasterskim musi stawić czoło Kościół na Kubie?

Należy zauważyć, że komunizm, który panował na Kubie przez 55 lat zostawił swoje ślady. Wprawdzie 60 procent Kubańczyków zostało ochrzczonych w wierze katolickiej, ale tylko 2 procent chodzi regularnie na niedzielną Mszę.

W jaki sposób Kościół z tym walczy?

Kościół wykorzystuje wszystkie możliwości, aby świadczyć o wierze w Jezusa Chrystusa i przekazywać Jego przesłanie. Szuka więc dialogu w ramach społeczeństwa obywatelskiego, organizując koncerty, wystawy i konkursy i ubogacając w ten sposób życie kulturowe całego kraju. Całe społeczeństwo potrafi to zauważyć i docenić.

W Santiago de Cuba Kościół zbudował z pomocą PKWP centrum kultury. Są tam organizowane m.in. kursy dla małych przedsiębiorców. Podczas tych zajęć przekazuje się także wartości związane z katolicką nauką społeczną. Kolejne z licznych na terenie całego kraju centrów kultury nazywa się „Padre Félix Varela” i mieści się w La Habana. Celem jego działalności jest jednoczesne przekazywanie wartości związanych z kulturą, wiarą i życiem społecznym. Papież odwiedzi to centrum 20 września

Czy dzięki tym inicjatywom głoszenie Ewangelii staje się bardziej owocne?

Myślę, że tak. W ostatnich latach widać na Kubie wzmożone zainteresowanie chrześcijaństwem. Czuć głód Boga. Można mówić o małej wiośnie wiary. Kiedy przed kilkoma laty kopia cudownego obrazu Matki Bożej Miłosierdzia z El Cobre podróżowała przez Kubę, wyraźnie można było odczuć powszechny entuzjazm. Nawet wzrosła liczba chrztów dorosłych. Przede wszystkim młode pokolenie coraz bardziej interesuje się wiarą. W rodzinach kubańskich często jest tak, że dziadkowie przekazują wnuczkom wiarę, podczas gdy swoje dzieci wychowali na ateistów. Nadchodząca pielgrzymka papieża z pewnością wzbudzi zainteresowanie wiarą.

Od kiedy Pomoc Kościołowi w Potrzebie wspiera Kościół kubański?

Pomagamy Kościołowi na Kubie modlitewnie i finansowo od 1963 roku. Po rewolucji z 1959 roku Kościół przeżywał w latach sześćdziesiątych bardzo trudny czas. Reżim komunistyczny wywłaszczył bardzo wiele budynków kościelnych, a niezliczona rzesza księży i osób zakonnych musiała opuścić wyspę. Następnie Kościół bardzo długo leczył te rany.

Wokół czego ogniskuje się działalność PKWP na Kubie?

Jednym z naszych głównych zadań jest tworzenie infrastruktury kościelnej. Na ten cel przeznaczyliśmy w tym i poprzednim roku ponad 1,6 miliona euro. Budowanie nowych kościołów jest na Kubie poddane silnym ograniczeniom, w zasadzie graniczy z niemożliwością. Są jednak wyjątki od tej reguły. I tak na przykład po pielgrzymce papieża Benedykta XVI prezydent Raul Castro podarował Kościołowi grunt pod budowę nowej świątyni w stolicy kraju – Hawanie. To była nie lada sensacja. Na otrzymanym terenie powstaje teraz parafia pod wezwaniem św. Jana Pawła II. Poza tym w ostatnim czasie rząd zwrócił Kościołowi niektóre zabrane przed laty budynki, które znajdują się w katastrofalnym stanie. Pomagamy w ich odrestaurowaniu, aby mogły znowu służyć do celów sakralnych.

Jak jeszcze PKWP pomaga Kościołowi?

Dla podtrzymania działalności duszpasterskiej na wyspie szczególnie ważna jest pomoc w zakresie nabywania pojazdów. Na Kubie bardzo brakuje księży. Dlatego księża (przede wszystkim na wsi) muszą pokonywać długie odległości, aby dotrzeć do wszystkich z posługą. Potrzebują więc pojazdów, które są na Kubie drogie lub wręcz zupełnie nie do dostania. Mimo tego udało nam się zakupić ostatnio motory i mopedy.

Już teraz widać więc pozytywne skutki zbliżającej się wizyty papieża. Do tego wszystkiego, o czym wspomniałem, dochodzi jeszcze wsparcie idące na utrzymanie księży i osób zakonnych. Pomagamy księżom, wypłacając im intencje mszalne. Również liczne zgromadzenia sióstr otrzymują co roku wsparcie finansowe. Pomagamy także klasztorowi karmelitanek w Hawanie, który jest duchowym kręgosłupem Kuby. Cieszymy się, że władze zezwoliły w zeszłym roku na przybywanie nowych zakonnych wspólnot żeńskich na Kubę. Pomoc Kościołowi w Potrzebie pomaga im w trudnych początkach funkcjonowania w nowym miejscu i okolicznościach

Czy PKWP pomagało także przygotowywać wizytę papieża?

Jak najbardziej. W mieście Holguín przeznaczyliśmy pewną sumę pieniędzy na przygotowanie wystroju ołtarza papieskiego. Pomogliśmy też przy zakupie krzeseł na tę uroczystość. Obiecaliśmy także załatwić 2000 balonów w kolorach flagi kubańskiej. Zostaną one napełnione helem i polecą w przestworza w Loma de la Cruz, skąd papież będzie błogosławił miasto. Natomiast w diecezji Santiago de Cuba braliśmy udział w remontowaniu domu księży emerytów „Casa del Clero Retirado” oraz znajdującego się w bezpośredniej bliskości domu rekolekcyjnego „San Basilio Magno”. W nim właśnie papież i jego delegacja przenocują z 21 na 22 września.

Rozmawiał Oliver Maksan

Tłumaczenie: Dominik Jemielita

„Pomoc uchodźcom jest naszym podstawowym charyzmatem”

HeeremanWywiad z Johannes Freiherr Heeremanem, prezydentem międzynarodowej organizacji charytatywnej Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN): „Pomoc uchodźcom jest naszym podstawowym charyzmatem”

Panie von Heereman, od lat PKWP pomaga uchodźcom chrześcijańskim z Bliskiego Wschodu, aby mogli zostać w ich własnych krajach. Czy aktualna fala uchodźców do Europy – w tym wielu chrześcijan z Bliskiego Wschodu – nie wydaje się być sprzeczna z tym co robi PKWP?

To wstrząsające widzieć cierpienie, które zmusza ludzi do ucieczki w ten sposób. I mogę całkowicie zrozumieć każdego rodzica, który w obliczu wojny i biedy, decyduje się na ucieczkę z rodziną i szuka przyszłości w Europie. Prawdopodobnie ja tak samo postąpiłbym w ich sytuacji. Ale w tym samym czasie bolesny jest widok chrześcijan opuszczających Bliski Wschód. My z naszej strony robimy, co możemy, aby ludzie tam pozostali. Z drugiej strony, musimy przyznać, że ludziom jest bardzo trudno podjąć decyzję o opuszczeniu swojej ojczyzny. Byłem w Iraku dwa razy i rozmawiałem z wieloma uchodźcami. Większość starszych chciała pozostać i poczekać aż ich miasta i wsie zostaną wyzwolone z rąk państwa islamskiego (IS). Ale wielu młodszych marzy o życiu w wolności i pokoju na Zachodzie. Nikt dobrowolnie nie opuszcza swojej ojczyzny, ale życie w niepewności i strachu pozbawia ich jakichkolwiek perspektyw na przyszłość.

Po obejrzeniu zdjęć z Europy, czy wierzy Pan, że jeszcze więcej chrześcijan z Bliskiego Wschodu zdecyduje się opuścić swoje tereny?

Dzięki nowoczesnym mediom informacje rozprzestrzeniają się lotem błyskawicy na Bliskim Wschodzie, a wśród nich informacja, że teraz jest łatwiej dostać się do Europy, a zwłaszcza do Niemiec, niż to było w zeszłym roku. To naturalnie wyzwala reakcję i dalszy niepokój wśród tych, którzy są jeszcze w Iraku i Syrii. To gorzka pigułka do przełknięcia w obliczu naprawdę heroicznych wysiłków podejmowanych przez księży i biskupów na miejscu w celu utrzymania wiernych w parafiach, czy to w Iraku czy w Syrii i zachowania przy życiu starożytnych wspólnot chrześcijańskich. My wciąż im w tym pomagamy. Do samej Syrii od początku kryzysu przekazaliśmy 8 milionów euro na projekty pomocy humanitarnej i duszpasterskiej. Tamtejszy Kościół jest w wielkiej potrzebie, a więc naszym obowiązkiem jest mu pomóc. Jeśli te społeczności kościelne będą znikać, to byłaby to strata nie tylko dla chrześcijaństwa, ale dla całej ludzkości. Co więcej, nadchodzi zima. Z jednej strony powoduje to, że ludziom trudniej uciec przez ocean lub przez góry, ale z drugiej strony coraz trudniej jest im pozostać w ich własnym kraju. Nie wolno nam zapominać, że pomimo ogromnej fali uchodźców do Europy, jest jeszcze prawie 5 mln wewnętrznych uchodźców i 12 milionów ludzi będących w potrzebie tylko w samej Syrii.

PKWP pomaga tym chrześcijańskim uchodźcom z Iraku i Syrii, którzy szukają schronienia w sąsiednich krajach, takich jak Liban. Czy opowiada się Pan za rozwiązaniami regionalnymi czy za emigracją do Europy?

Pomagamy Kościołowi przede wszystkim w Libanie, gdzie z Syrii przybyło ponad 1 mln uchodźców; następnie są wśród nich liczni iraccy chrześcijanie. Nawet w tak małym kraju jak Jordania jest tyle syryjskich uchodźców, jak we wszystkich krajach europejskich razem wziętych. Staramy się im pomóc, aby byli w stanie utrzymać się i żyć tam w ludzkich warunkach. Zawsze łatwiej jest się zintegrować z podobną kulturą i podobnym stylem życia. Ci ludzie nie mają korzeni w Europie. Ale musimy powiedzieć to jasno: kraje te osiągnęły granice swoich możliwości przyjęcia większej liczby uchodźców. Niektórzy chrześcijanie z Mosulu, na przykład, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swych domów dwa razy w zeszłym roku i którzy zostali zdradzeni przez swoich muzułmańskich sąsiadów, powiedzieli mi, że nie widzą już przyszłości dla siebie i swoich dzieci na Bliskim Wschodzie. To jest coś, co musimy zaakceptować.

Patriarcha chaldejski Louis Rafael Sako wezwał Zachód do zajęcia się przyczynami kryzysu i szukania rozwiązania politycznego. Czy PKWP postrzega również sprawy w ten sposób?

Oczywiście prawdą jest, że musimy zająć się przyczynami kryzysu, jaki związany jest z uchodźcami. W przeciwnym razie będziemy zajmować się tylko objawami, a nie przyczynami. Wspieramy również Kościół w innych krajach, takich jak Południowy Sudan, Nigeria, Kamerun i Burundi, gdzie również troszczymy się o uchodźców i ofiary przemocy. Nasze doświadczenie jest zawsze takie samo – jeśli tylko ci, którzy rzeczywiście mają możliwość wpływania na rozwiązanie wielu konfliktów, wreszcie wezmą na siebie tę odpowiedzialność … Podobnie, na Bliskim Wschodzie, tylko rozwiązanie dyplomatyczne i powrót do przyczyn konfliktów może doprowadzić do trwałego pokoju. Niestety, historia uczy nas, że gdy mamy do czynienia z fanatykami takie rozwiązania nie są możliwe. Ale jako chrześcijanie nasza ostateczna ufność opera się tylko na modlitwie. Ostatecznie to Bóg zawsze znajduje rozwiązanie.

Ojciec Święty wezwał wspólnoty katolickie w Europie, aby przyjęły z otwartymi rękami uchodźców. Jak na ten apel odpowie PKWP?

Jako chrześcijanie musimy zwrócić uwagę na słowa Jezusa: Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie. Ojciec Święty przypomniał teraz katolikom Europy te słowa. Dzięki Bogu, istnieją organy państwowe i inne organizacje, które koordynują i dostarczają pomoc humanitarna dla uchodźców ze Wschodu. Ale my w PKWP chcemy dostarczyć naszą pomoc w Europie w miejscach, w których ta pomoc jest najbardziej potrzebna dla opieki duszpasterskiej i wsparcia naszych braci i sióstr w wierze. Na przykład, w Szwecji, gdzie Kościół katolicki ma bardzo niewiele zasobów i gdzie znajduje się wiele chrześcijańskich uchodźców z Bliskiego Wschodu, przekazaliśmy 100.000 euro, aby zapewnić miejsce kultu dla 20.000 chaldejskich katolików z Iraku. Poprzez tę formę pomocy powracamy w istocie do naszych korzeni. Charyzmat założycielski PKWP polegał nie tylko na opiekowaniu się i udzielaniu pomocy humanitarnej, ale także na opiece duchowej dla wielu uchodźców w Europie po II wojnie światowej. Zamierzamy pozostać wierni temu charyzmatowi.

Rozmawiał Oliver Maksan

Tłumaczenie: Wiesław Knapik

Syria: Obawy z powodu nadchodzącej zimy

SyriaRok temu około 50 osób zmarło z powodu wychłodzenia organizmu, dlatego w tym roku trzeba będzie zwrócić szczególną uwagę na pomoc na nadchodzącą zimę.

Według księdza Andrzeja Halemby, dyrektora sekcji na Bliskim Wschodzie katolickiej organizacji charytatywnej Pomoc Kościołowi w Potrzebie, PKWP, który obecnie nadzoruje projekt pomocowy dla Syrii, rosnąca chęć przyjęcia uchodźców z Bliskiego Wschodu przez Unię Europejską sprawiła, że u części chrześcijan w Syrii rośnie pragnienie opuszczenia kraju. „Tutaj zauważono dyskusje, jakie się toczą w Europie. Wiele osób, szczególnie chrześcijan, pragnie opuścić kraj z tego powodu. Często mnie pytano, czy mogę pomóc ludziom w wyjeździe do Niemiec. Jednak celem naszej pracy jest ułatwienie przyszłości dla osób w ich własnym kraju”.

W tym roku ksiądz Halemba odwiedził ten rozdarty wojną kraj kilkanaście razy. „Wrażenie robi na mnie rosnące zaniepokojenie z powodu coraz większej niestabilności w Syrii. Sukcesy wojskowe <państwa islamskiego> wywołują, szczególnie wśród chrześcijan, niepokój i strach. Przyszłość miasta Aleppo, w którym nadal żyje wielu wyznawców Chrystusa jest niepewna”.

W sposób pozytywny ksiądz Halemba wskazał na pracę wykonywaną na poziomie lokalnym przez projekty, które są wspierane przez PKWP. „Przez te projekty pracujemy dla dobra ludzi w sposób bardziej efektywny i skoordynowany, a osoby, które zostały dotknięte przez konflikt w Syrii potrafią to dostrzec. Na przykład kiedy byłem w chrześcijańskim mieście Marmarita, które znajduje niedaleko granicy z Libanem, to wdzięczność za pomoc, która stała się możliwa dzięki naszym darczyńcom, była doniosła. Ludzie mówili, że nasi darczyńcy umożliwili im przeżycie w tym mieście. Pewien chłopiec, którego tam spotkaliśmy, powiedział tylko jedno zdanie w języku arabskim: <Shukran>- co oznacza: <Dziękuję>. Wszyscy byli tym poruszeni. Pewna starsza kobieta błagała mnie ze łzami w oczach, abym nadal pomagał chrześcijanom w Syrii, a dzięki temu będą mogli pozostać w tym kraju”.

Obecnie w mieście Marmarita przebywa wielu wewnętrznych uchodźców, którzy są chrześcijanami i muzułmanami. „Miasto jest zatłoczone i brakuje miejsca do życia dla uchodźców”- twierdzi ksiądz Halemba. Młoda dentystka Sana (imię zmienione), katoliczka z Syrii stoi na czele grupy wolontariuszy w tym mieście, a ich działalność wspiera PKWP. Według niej „Marmarita jest bezpiecznym miastem, w którym nie ma żadnych bomb, lub wybuchów. Jednak życie w tym mieście stało się bardzo drogie, a znalezienie pracy jest bardzo trudne. Z tego powodu nasza praca skupia się głównie na udzielaniu pomocy w opłacaniu czynszu, opieki medycznej i stypendium. Obecnie prawie trzysta rodzin otrzymuje od nas dotacje do opłaty za czynsz, a około 140 studentów dostaje pieniądze na dojazd na zajęcia na uczelniach. Niektórzy z nich muszą pokonać długą drogę”.

Sana wyjaśnia dalej, że los pojedynczych uchodźców jest kwestią bardzo bliską jej serca. „Udzielamy pomocy rodzinie, która straciła dziecko w wyniku eksplozji w Damaszku. Ich drugie dziecko choruje na nowotwór i potrzebuje natychmiastowej opieki medycznej”. Dentystka jest także poruszona losem młodej matki, która straciła swojego męża w wybuchu w Damaszku. „Teraz ta kobieta walczy, aby przeżyć z dwójką małych dzieci. Jednak ona znajduje siłę, aby pomóc innym uchodźcom w ramach działalności w naszym wolontariacie. To jest prawdziwy przykład chrześcijańskiej miłości drugiej osoby”.

Ksiądz Halemba podkreślił, że oprócz pomocy humanitarnej także ważną rolę odgrywają projekty duszpasterskie. „Na przykład w mieście Qusayr wsparliśmy naprawę kościoła, który został zniszczony przez islamistów. Teraz ta świątynia ponownie może być używana do odprawiania nabożeństw, a to daje ludziom nadzieję, że życie może toczyć się dalej. Kościół musi dawać ludziom chleb jedną ręką, a drugą Pismo Święte, ponieważ ludzie potrzebują też pomocy duchowej”. Kapłan jest szczególnie zaniepokojony nadchodzącą zimą: „Zapasy paliwa i gazu w Syrii są małe i bardzo drogie. Jednak ludzie używają ich po to, aby się ogrzać. Rok temu około 50 osób zmarło z powodu wychłodzenia organizmu. Zatem będziemy musieli zwrócić szczególną uwagę na pomoc na nadchodzącą zimę”.

Pomoc Kościołowi w Potrzebie udzieliła ponad 8 milionów euro pomocy dla ludzi w Syrii od czasu wybuchu wojny, do której doszło 4 lata temu. Obecnie wspiera około 140 humanitarnych i duszpasterskich projektów.

Tłumaczenie: mgr Marcin Rak