Syria: Nie zapominajcie o Aleppo!

Syria„Mówią, że kolejne dni będą dla nas bardzo trudne. Mam jednak nadzieję, że dzięki modlitwie i Waszej pomocy może to się zmienić. Jestem bardzo poruszona Waszą pomocą. Niech Bóg Wam błogosławi!”

“Świat nie może zapomnieć o Aleppo” tymi słowami Prezydent Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, Johannes von Heereman, zwrócił się z apelem o pomoc mieszkańcom Aleppo, którzy są dotknięci wojną. Drugie pod względem wielkości miasto w Syrii, położone na północy kraju, jest od lat obiektem walk między rządem i rebeliantami, zdominowanymi przez dżihadystów. „Obecnie brutalne walki w Aleppo zostały wznowione. Wielu ludzi ginie, a tysiące mieszkańców, w tym liczni chrześcijanie, uciekają” oświadczył Heereman powołując się na lokalne źródła.

Katolicka zakonnica, siostra Annie, żyje w mieście od lat. W rozmowie z Pomoc Kościołowi w Potrzebie mówi: „wznowienie walk w Aleppo nastąpiło w weekend (11-12.04.). Tylko w sobotę życie oddało 14 chrześcijan, którzy stali się ofiarami ataku rebeliantów. Wielu zostało też rannych. Każdego dnia miasto opuszczają autobusy z rodzinami chrześcijańskimi, jednak i tak nie ma ich wystarczająco dla tych, którzy chcieliby uciec. Ludzie mają poczucie osamotnienia. W Aleppo osiem wspólnot wciąż czeka na pomoc. Przed walkami w mieście żyło 70 tys. chrześcijan; teraz już tylko 60 tys.”

Serwis informacyjny jezuitów, którzy pomagają uchodźcom syryjskim, również opisuje dramatyczne sceny: „sytuacja w Aleppo znacząco się pogorszyła w ciągu ostatnich 72 godzin, w różnych miejscach miasta wzrosła przemoc. Właśnie kończą się przygotowania kościołów i innych kluczowych miejsc w miejsca schronienia”.

Jezuita Ziad Hilal z Homs pomaga uchodźcom, którzy uciekają z Aleppo. Wyjaśnił PKWP: „setki rodzin, przede wszystkim chrześcijańskich, uciekło w regiony przybrzeżne i w doliny chrześcijańskie, również do Homs. Oczywiście, oni nic nie mają i potrzebują wszystkiego: mieszkania, koców, materaców, ubrań itd. Wśród nich są również chorzy, którym koniecznie potrzebne są leki”. Ojciec Ziad przypuszcza, iż liczba uchodźców wzrośnie jeśli przemoc w Aleppo będzie nadal trwać: „w wielu przypadkach doszło do rozdzielenia rodzin. Znam jedną, której ojciec nadal jest w Aleppo, podczas gdy jego żona wraz z dziećmi zdołali uciec. Aktualna sytuacja jest bardzo trudna”.

Mieszkańcy Aleppo cierpią jednak już od lat, mówi s. Annie. „W ciągu ostatnich trzech lat cierpieli jednak jak nikt inny. Stracili wszystko; nie ma zaopatrzenia w wodę i prąd. Jednak pomimo wszystko idą do przodu. To prawdziwy przykład dla nas wszystkich”.

S. Annie apeluje do dobroczyńców Pomocy Kościołowi w Potrzebie: “mówią, że kolejne dni będą dla nas bardzo trudne. Mam jednak nadzieję, że dzięki modlitwie i Waszej pomocy może to się zmienić. Jestem bardzo poruszona Waszą pomocą. Niech Bóg Wam błogosławi! Jesteśmy zjednoczeni w sercu Jezusa i Maryi”.

“Prawdą jest, że chrześcijanie w Syrii znikają na naszych oczach. Oczywiście nie są jedynymi, którzy cierpią – wszyscy mieszkańcy miasta są dotknięci cierpieniem. Czy swoją bezczynnością pozwolimy, by cierpieli i umierali? Od czterech lat sytuacja w Syrii pogorsza się. Życie straciło już ponad 220 tys. osób, a 12 milionów – co stanowi mniej więcej połowę ludności całego kraju – stało się uchodźcami” mówi Heeremann. I dodaje:, „Dlatego też Pomoc Kościołowi w Potrzebie zabiega o pomoc wspólnoty międzynarodowej, w celu zakończenia dostaw broni do Syrii i dostarczeniem nagłej pomocy mieszkańcom Aleppo. Ponadto apelujemy o modlitwę w intencji zakończenia konfliktu w Syrii i na całym Bliskim Wschodzie”.

Pomoc Kościołowi w Potrzebie działa szczególnie aktywnie na Bliskim Wschodzie. Od końca 2011 roku dostarczono ponad 12 milionów euro na pomoc chrześcijanom w Syrii oraz Iraku. Od dwóch miesięcy Pomoc Kościołowi w Potrzebie przeznaczyła ponad 2 miliony euro na akcję humanitarną, z której również skorzystali mieszkańcy Aleppo. „Będziemy nadal pomagać chrześcijanom cierpiącym w Syrii poprzez lokalny Kościół” zapewnił Heereman.

PKWP

Tł. Anna Andrzejewska

Nepal: “Przerażający widok”

Biskup Paul Simick: “Widziałem domy, które runęły jak domki z kart i ludzi biegających dokoła, by ratować swoje życie. Był to bardzo, bardzo przerażający widok.”

Poniżej przedstawiamy relację jednego z biskupów nepalskich na temat katastrofalnego trzęsienia ziemi. Hierarcha dzieli się w nim świadectwem tego, jak szczęśliwie udało mu się przeżyć tę tragedię. W wypowiedzi z 27.04. biskup Paul Simick przyznał, że widział “domy, które runęły jak domki z kart i ludzi biegających dokoła, by ratować swoje życie. Był to bardzo, bardzo przerażający widok.”

W rozmowie z PKWP biskup rezydujący w stolicy Nepalu, Katmandu, dopowiedział następujące zdania: “Musiałem biec, by ujść z życiem. Powtarzające się wstrząsy wtórne (jeden z nich wypędził mnie z domu), przerażały ludzi do tego stopnia, że opuszczali domy i rozbijali na ulicach oraz na polach namioty z brezentu. Ostatnie obliczenia wskazują na 4000 ofiar śmiertelnych. Jednak liczba ta może wzrosnąć, ponieważ nieustannie odnajdywane są kolejne ciała. Byłem świadkiem tego, jak zwierzęta umierają z powodu zawalających się stodół o kamiennych ścianach. Widziałem suche osuwiska na wszystkich otaczających nas wzgórzach.”

Opisując straszliwy wpływ trzęsienia ziemi na małą, liczącą tylko 10 000 wiernych wspólnotę katolików nepalskich, biskup zaznaczył, że „Tu w Katmandu na domach wielu rodzin katolickich widnieją pęknięcia, ale też można zaobserwować u nich dużo większe szkody.”

Biskup Simick zwrócił uwagę na problemy związane z całościową właściwą oceną sytuacji, podkreślając paraliżujący wpływ zakłóceń komunikacyjnych takich jak nieprzejezdne drogi oraz wyłączenie lotów wewnętrznych, co doprowadziło do przerwania kontaktu z całymi społecznościami.

Hierarcha powiedział również: “Chciałbym was także poprosić o wsparcie modlitewne dla rodzin ofiar. Ludzie ci stracili osoby bliskie ich sercu. Módlcie się również za tych, którzy wciąż nie odnaleźli ukochanych osób, a także za wszystkich rannych.”

Natomiast nawiązując do cierpienia wspólnot katolickich, biskup powiedział, że niektórzy wierni stracili swoje życie na oddalonych o trzy dni marszu od dróg komunikacyjnych czy innych miejscowości stacjach misyjnych, do których dotrzeć można tylko na własnych nogach,: “W poniedziałek helikopter nadleciał nad takie miejsce. Załoga chciała przypatrzeć się temu obszarowi oraz dostrzec ofiary, ale ze względu na niekorzystne warunki pogodowe zamierzenie to nie powiodło się. Na wielu naszych kościołach, szkołach, budynkach zakonów oraz różnych instytucji pojawiły się groźnie wyglądające pęknięcia.”Prośba o modlitwę

PKWP

Tł. Dominik Jemielita

Chrześcijańscy emigranci zamrodowani przez ISIS: Tragedia, która może się powtórzyć

EtiopiaPrześladowanie chrześcijan, jakie ma miejsce w Erytrei określa się mianem “Afrykańskiej Korei Północnej”

«To tragedia, która może się powtórzyć. Wielu emigrantów jest w rękach Isis», tak duchowny z Erytrei skomentował zabójstwo około trzydziestu etiopskich i erytrejskich chrześcijan z rąk Państwa Islamskiego, którego nagranie zostało rozpowszechnione 19 kwietnia przez grupę terrorystyczną.

Ksiądz Zerai, założyciel i prezes agencji Habeshia jest znany ze swojej walki o obronę emigrantów szukających azylu i uciekających przed wojną, dyktaturą, terroryzem i prześladowaniem. Jego wysiłek został wynagrodzony w ostatnich miesiącach nominacją do Pokojowej Nagrody Nobla.

«Osoby zamordowane przez dżihadystów liczyły na rozpoczęcie nowego życia i schronienie w Europie». Wielu chrześcijan odbywa tak, jak oni długie podróże, aby uciec przed prześladowaniami. W tej drodze niejednokrotnie są dyskryminowani z powodu wyznawanej wiary. «W obozach internowania w Libii chrześcijanie zawsze byli dyskryminowani i maltretowani – relacjonuje dla PKWP duchowny – Ostatnio poinformowano mnie, że w obozie w Misurata chrześcijanie są zmuszani do modlitwy razem z muzułmanami i do przestrzegania postu w okresie ramadanu z tą jednak różnicą, że po zachodzie słońca, więźniowie muzułmańscy otrzymują posiłek, chrześcijanie nie».

Wspominając tragiczne wydarzenie z 14 kwietnia, kiedy to dwunastu chrześcijan zostało wrzuconych do morza na terenie Cieśniny Sycylijskiej, duchowny wzywa do zachowania ostrożności. «Nie potwierdzono jeszcze wszystkich doniesień, to pierwsze informacje o dyskryminacji religijnej wśród emigrantów na łodziach. Mam nadzieję, że to nie jest prawda, to byłoby okropne».

Wśród zamordowanych przez Państwo Islamskie chrześcijan było co najmniej trzech erytrejczyków, zidentyfikowanych w wideo rozpowszechnionym przez dżihadystów. Ks. Zerai opowiada, że prześladowanie wiernych, jakie ma miejsce w jego kraju nie przypadkiem określa się mianem “Afrykańskiej Korei Północnej”. Zgodnie z danymi z ostatniego raportu PKWP o wolności religijnej w Erytrei, około 1200 chrześcijan było aresztowanych i torturowanych, a niektórzy z nich ponieśli śmierć w więzieniu. Nawet prawosławny patriarcha jest teraz przetrzymywany w areszcie domowym i został zastąpiony innym patriarchą, bliższym reżimowi». Ścisła kontrola rządowa dotyczy również Kościoła katolickiego, którego wydawnictwa zostały zamknięte już dziesięć lat temu. «Zabroniono nam publikować tłumaczeń Doktryny Kościoła. Cenzorzy twierdzą, że rzekomo zawierają one komentarze na tematy polityczne». Ksiądz Zerai obawia się roszczeń wobec listu apostolskiego napisanego przez czterech biskupów erytrejskich w czerwcu 2014: ten list był jasnym doniesienie o trudnych warunkach, z którymi boryka się miejscowy Kościół. «Reżim jeszcze nie zareagował, ponieważ nie chce pokazać się jako ten mściwy. Biskupi jednak liczą się z silną reakcją władz, która może mieć miejsce w przyszłości».

Sytuacja chrześcijan w Etiopii jest lepsza, «jednak i tam już zaczyna się mówić o zagrożeniu ze strony państw graniczących, gdzie dominują muzułmanie, takich jak Sudan czy Somalia», mówił PKWP O. Habtesilassie Haillemariam, duchowny z Papieskiego Kolegium w Etiopii. Patriarcha Kościoła Prawosławnego w Etiopii, Abuna Matthias, otrzymał wyrazy współczucia od Papieża Franciszka, co zostało docenione. «Słowa Ojca Świętego będą miały pozytywny wpływ na relacje ekumeniczne».

Papież wezwał Europę do działania na rzecz tysięcy imigrantów, którzy szukają lepszego życia na Starym Kontynencie. «Ważne jest działanie u samych źródeł, a nie tylko ograniczenie się do działania w nagłych przypadkach – deklaruje Mussie Zerai – Co rok powtarzają się te same tragedie. Tragedie, które można przewidziec. Żeby zakończyć proceder nielegalnego przekraczania granic, który kończy się śmiercią niewinnych emigrantów na pustyni, czy na Morzu Śródziemnym trzeba im dać jakąś legalną drogę, alternatywę, a przede wszystkim spróbować pomóc rozwiązać problemy krajów ich pochodzenia, takie jak dyktatury, wojny, prześladowania i inne problemy społeczo-ekonomiczne».

PKWP

tłum. IT – PL: Aneta Piechnik

Nigeria: „Nie pozwólcie, aby zaślepiła was zemsta”

NigeriaIch domy zostały ograbione, a kościoły spalone. Niektórzy rodzice nadal nie odnaleźli swoich dzieci. Osoby starsze, które nie mogły uciec, zostały zamordowane przez terrorystów, ponieważ nie chciały się wyrzec swojej wiary.

„Zemsta i nagroda to sprawy boskie, a nie nasze”. Z tym przesłaniem Oliver Dashe Doeme, Biskup diecezji Maiduguri, odwiedził kilka wspólnot w północno-wschodniej Nigerii podczas Wielkiego Tygodnia. Wynika to z raportu dotyczącego wizyty biskupa, do którego miało wgląd Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie zajmująca się niesieniem pomocy prześladowanym i cierpiącym chrześcijanom. Biskup Dashe wzywał wiernych, aby się nie dali ponieść zemście, ponieważ zemsta i odwet prowadzą do zamkniętego koła przemocy i wojny. Przypomniał wiernym o podstawowych wartościach wiary chrześcijańskiej: o miłości do naszych nieprzyjaciół i prześladowców. Rany mogą zacząć się zabliźniać – powiedział biskup, tylko, jeśli wierni wybaczą to, co wydarzyło się w przeszłości i będą patrzeć w przyszłość z wielką nadzieją i wiarą.

Potrzeba dużo modlitwy i sakramentu pokuty. W niektórych wspólnotach, biskup, a także księża, którzy mu towarzyszyli, udzielali sakramentu pokuty ponad trzy godziny.

Po odzyskaniu kilku nigeryjskich miejscowości, które były okupowane przez islamską grupę terrorystyczną Boko Haram, przez oddział wojska nigeryjskiego wspieranego przez oddziały z Czadu i Kamerunu, pierwsi uchodźcy powrócili do swoich domów.

Większa część wiernych uciekła do Kamerunu, który znajduje się blisko granicy. Ich cierpienia są ogromne: wielu zginęło, a niektórzy nadal uciekają. Ich domy zostały ograbione, a kościoły spalone. Niektórzy rodzice nadal nie odnaleźli swoich dzieci. Osoby starsze, które nie mogły uciec, zostały zamordowane przez terrorystów, ponieważ nie chciały się wyrzec swojej wiary.

Wierni, którzy powrócili, muszą zaczynać swoje życie od nowa. Podczas wielu mszy o pogodzenie i zadośćuczynienie, biskup Dashe dodawał im otuchy, aby nadal byli wytrwali w wierze mimo wielu nieszczęść, które przeżyli. Wzywał ich, aby szli drogą wyznaczoną przez Chrystusa i wybaczyli terrorystom ich zniewagi i nienawiść.

Nigeria ma około 168 milionów mieszkańców, co sprawia, że jest to najbardziej zaludnione państwo w Afryce. Prawie połowa mieszkańców to muzułmanie, a reszta, chrześcijanie. Na północy kraju około 80% mieszkańców to muzułmanie. Na południu przeważają chrześcijanie. W trzech stanach na północnym-wschodzie, islamistyczna grupa terrorystyczna Boko Haram, od 2009 roku prowadzi krwawą kampanię, która ma na celu stworzenie teokratycznego państwa islamskiego. W tym regionie znajduje się diecezja Maiduguri, która obejmuje stany Yobe i Borno, a także północną część stanu Adamawa. W tej największej nigeryjskiej diecezji sytuacja jest bardzo niepewna: według uzyskanych informacji od początku walk zostało zamordowanych około 5 tys. z 125 tys. Katolików. Uciekło około 100 tys. osób, a wśród nich 26 z 46 księży, ponad 200 katechetów i ponad 300 zakonnic. Z czterdziestu ośrodków wspólnoty, dwadzieścia dwa są okupowane przez terrorystów. Ponad 350 kościołów zostało zniszczonych, a trzy z czterech katolickich szkół zostały zamknięte.

Biskupi nigeryjscy otrzymują wsparcie od Papieża Franciszka. Kilka tygodni temu wzywał, aby nie dali się zastraszyć terrorowi islamskiej grupy Boko Haram. W liście Papieża do Konferencji Episkopatu w Nigerii, w tym afrykańskim kraju, chrześcijanie i muzułmanie tak samo cierpią z powodu ekstremizmu religijnego. W liście zaznaczono, że fundamentaliści uważają się za religijnych, „ale nadużywają religii aby zmienić ją w ideologię ulegającą ich potrzebie ucisku i śmierci”. Papież zaznaczył, że każdego dnia modli się za Nigerię, Papież podziękował biskupom, księżom, zakonnikom i zakonnicom za ich trud. Napisał im, że należy odrzucić jakąkolwiek formę przemocy. „Nie przestańcie czynić dobra!”, wzywał Papież Franciszek.

W ciągu 2014 r., Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie wsparło pracę Kościoła katolickiego w 56 diecezjach Nigerii kwotą ponad miliona euro (1 057 357 euro). Środki te zostały przeznaczone przede wszystkim na projekty budowy, stypendia i kształcenie księży. Ponadto, parafie i klasztory nigeryjskie otrzymały środki na paliwo, transport potrzebny duszpasterstwu, a także na urządzenia do produkcji hostii. Z powodu trudnej sytuacji w diecezji Maiduguri, Pomoc Kościołowi w Potrzebie przekazała w zeszłym roku 45 tys. euro na pomoc uchodźcom.

PKWP

Tł. Natalia Wiśniewska

Kamerun: „To co się stało podczas ataków w Paryżu jest tym samym, co przeżywamy tutaj codziennie!”

KamerunDzisiaj prosimy o zwrócenie waszej uwagi na nasz kraj, o modlitwę i pomoc. Pomóżcie nam położyć kres tej niepojętej brutalności, która niszczy wszelką nadzieję na przyszłość i unicestwia całą ciężką pracę pokoleń.

W dokumencie udostępniony międzynarodowej, katolickiej organizacji duszpastersko- charytatywnej Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP), biskup Bruno Ateba z diecezji Maroua-Mokolo, skarży się, że przemoc w północnym Kamerunie kierowana przez organizację Boko Haram pozostaje w dużej mierze niezauważona przez świat. „To co się stało podczas ataków w Paryżu jest tym samym, co przeżywamy tutaj codziennie, a jednak nikt na świecie, nie mówi o tym. Zamiast tego uwaga świata koncentruje się przede wszystkim na Bliskim Wschodzie”.

A tylko w jego diecezji, w ostatnim kwartale 2014 roku, zostało zamordowanych dwóch starszych pracowników diecezjalnych, trzej katecheci i ponad 30 innych chrześcijan. Ponadto dochodziło tam również do licznych porwań za okup.

Nie tylko chrześcijanie są dotknięci terrorem, ale również wielu muzułmanów padło ofiarą tego ugrupowania. W wielu miejscach meczety zostały spalone a imamom podcięto gardła, ponieważ nie chcieli wykonywać poleceń Boko Haram. Już od grudnia 2013 r społeczność muzułmańska w Kamerunie przyjęła jasne stanowisko wobec Boko Haram, oświadczając, że nie ma ona prawa nazywać się organizacją muzułmańską. Wielu muzułmanów często bardzo chętnie pomagało chrześcijanom, którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie.

To prawda – dodaje biskup – że w ciągu ostatnich trzech lat obserwuje się zmiany w obrębie islamu w północnej Nigerii i północnym Kamerunie. Zmiany te wynikają z wpływów ruchu salafickiego i wahabickiego, silnie promowanego i wspieranego finansowo przez Arabię Saudyjską i ostatnio w coraz większym stopniu przez Katar. W rezultacie – jak mówi biskup Bruno Ateba – coraz więcej studentów jest wysyłanych na studia do Arabii Saudyjskiej, Sudanu i Nigru. Nie należy też zapominać, że jest to szczególny nurt w ramach islamu, który doprowadził do powstania Al-Kaidy, Al Nusra, Państwa Islamskiego, Boko Haram i tak dalej. I chociaż ten „wiatr” reformy islamu, który zmienia oblicze islamu w naszym regionie, nie może być jeszcze określany jako radykalny islam, ale gdzie jest ta granica, za którą możemy już mówić o radykalizmie? Taki reformizm staje się radykalnym islamizmem gdy przyjmuje jasny plan polityczny dla islamskiego społeczeństwa. W północnym Kamerunie społeczność muzułmańska jeszcze nie przekroczyła tej linii oznaczającej przyjęcie planu politycznego dla islamskiego społeczeństwa. Zamiast tego pojawiło się coraz więcej międzyreligijnych spotkań między chrześcijanami i muzułmanami. „Razem trwamy w cierpieniu”, pisze ks. biskup.

„Już w przeszłości, Boko Haram korzystała z wiosek w północnym Kamerunie, na granicy z Nigerią jako miejsc gdzie terroryści chronili się przed odwetem ze strony armii nigeryjskiej. Z czasem jednak coraz więcej broni zostało przemyconej do tego regionu. Dodatkowo, w 2013 roku terroryści z Boko Haram wykorzystali wybory, podstępnie uzyskując podczas nich kameruńskie dowody tożsamości, za pomocą których starają się obecnie uciec przed kontrolą władz i pozostają bez problemów w Kamerunie. Kolejnym niepokojącym aspektem, jak się wydaje, jest fakt, że wiele lokalnych funkcjonariuszy policji jest skorumpowanych i skłonnych do wydawania fałszywych dokumentów tożsamości, w zamian za gotówkę, która jest 5 do 7 razy wyższa niż oficjalna opłata za dowód – co powoduje, że osoby niepożądane są teraz w stanie znaleźć się w kraju” – wyjaśnia bp. Ateba.

Jednym z pierwszych objawów ostrzegawczych rozprzestrzeniania się terroryzmu było uprowadzenie francuskiej rodziny w lutym 2013 roku, a następnie w listopadzie tego samego roku uprowadzenie francuskiego księdza, o. Georges Vandenbeusch. Od lipca 2014 roku prawie nieustannie miały miejsce ataki, a przede wszystkim w okresie od 24 grudnia 2014 do 8 stycznia 2015 nie było ani jednego dnia spokoju. Uzbrojeni mężczyźni podróżując trójkami lub czwórkami na motocyklach siali panikę w regionie. Ludzie również zaobserwowali, ż są to wyszkoleni bojownicy. Stosowanie min lądowych od października 2014 roku również oznaczało nowy etap w strategii terroru i zadało ciężki cios morale wojsk kameruńskich.

Kolejny problem polega na strategii Boko Haram co do pozyskiwania do oddziałów dzieci w wieku od 5 do 15 roku życia za pomocą zachęt finansowych dla ich rodzin lub po prostu porywając je i traktując je jak „mięso armatnie”. Według informacji księdza biskupa z grudnia 2014 roku w ciągu kilku miesięcy nie mniej niż dwa tysiące dzieci i młodzieży w Kamerunie zostało porwanych przez Boko Haram, w tym wiele dziewcząt.

Infrastruktura tego regionu – jednego z najbiedniejszych w Kamerunie – została poważnie uszkodzona. Według biskupa Ateba, ataki terrorystyczne spowodowały zamknięcie ponad 110 szkół i 13 ośrodków zdrowia a wiele komisariatów policji zostało zniszczonych. Tylko w samej diecezji Maroua-Mokolo znajduje się obecnie ponad 55 000 uchodźców. Wielu z nich schroniło się u przyjaciół i rodzin, ale więcej niż 22 000 wciąż ukrywa się gdzieś w buszu. Sytuacja jest szczególnie zła w Amchidé, gdzie seria ataków Boko Haram spowodowała, że cała ludność uciekła z tej miejscowości. W rezultacie, działalność duszpasterska na tym obszarze na razie została całkowicie wstrzymana. Kaplica została spalona, a według doniesień naocznych świadków na ulicach leżą ludzkie czaszki. Miejscowa ludność, która uciekła połączyła się z dziesiątkami tysięcy uchodźców z Nigerii, którzy również starają się uciec przed terrorem Boko Haram.

Biskup Ateba wydał apel do świata: „Dzisiaj prosimy o zwrócenie waszej uwagi na nasz kraj, o modlitwę i pomoc. Pomóżcie nam położyć kres tej niepojętej brutalności, która niszczy wszelką nadzieję na przyszłość i unicestwia całą ciężką pracę pokoleń”.

Jednocześnie chwali odwagę wiernych, którzy nadal gromadzą się, aby się modlić, mimo niebezpieczeństw i panującego powszechnie strachu. Są oni jak „robaczki świętojańskie wiary”.

PKWP przekazała wsparcie w wysokości 14 900 euro na budowę wielofunkcyjnej sali, gdzie 5200 katolickich uchodźców w obozie dla uchodźców Minawao mogą gromadzić się na modlitwę, uczestniczyć we Mszy Świętej oraz otrzymać praktyczną i duszpasterską pomoc i wsparcie.

PKWP

Tł. W. Knapik