Egipt: salafici chcą uwolnienia chrześcijan w Libii

Władze w Kairze rozpoczęły działania na rzecz uwolnienia uprowadzonych, wchodząc w kontakt z lokalnymi przywódcami.

Nie trzeba było długo czekać na skutki apelu, jaki prezydent Egiptu skierował do środowisk muzułmańskich, by dokonać rewolucji wizerunkowej islamu. YounnesMakhioun, lider tamtejszej fundamentalistycznej partii salafickiej al-Nur, potępił przemoc, jakiej doświadczają egipscy chrześcijanie w sąsiedniej Libii. Chodzi o niedawne porwanie tam 20 Koptów oraz zabójstwa wyznawców Chrystusa, do jakich doszło w okolicach Syrty. Władze w Kairze rozpoczęły działania na rzecz uwolnienia uprowadzonych, wchodząc w kontakt z lokalnymi przywódcami. Inicjatywy te poparł salaficki przywódca. Problem w tym, że wciąż nie wiadomo, kto dokonał porwania: islamscy fundamentaliści czy zwykli bandyci liczący na uzyskanie okupu.Radio Watykańskie

Niger: Kościół katolicki zawiesił działalność

Kościół katolicki w Nigrze zawiesił do odwołania swoją działalność pozaliturgiczną – prowadzenie szkół, ośrodków zdrowia, dzieł charytatywnych i pomocy w rozwoju.

Kościół katolicki w Nigrze zawiesił do odwołania swoją działalność pozaliturgiczną – prowadzenie szkół, ośrodków zdrowia, dzieł charytatywnych i pomocy w rozwoju. Jest to skutek splądrowania i zniszczenia infrastruktury kościelnej i profanacji świątyń, dokonanych przez islamistów, którzy 16 i 17 stycznia zaatakowali budynki kościelne w proteście przeciwko karykaturom Mahometa, opublikowanym we francuskim tygodniku satyrycznym „Charlie Hebdo”. Spłonęło wówczas m.in. 45 kościołów różnych wyznań chrześcijańskich. Zginęło 10 osób.

W zamieszczonym na stronie internetowej Kościoła w Nigrze komunikacie nigerscy biskupi napisali, że decyzja ta pomoże tamtejszym katolikom modlić się i zastanowić się w spokoju nad bolesnymi wydarzeniami, jakich doświadczyli. Podziękowali też wszystkim, którzy wyrażali solidarność z nimi w tych trudnych chwilach. Poprosili też o wzajemną modlitwę w intencji, by „pokój zagościł we wszystkich sercach”. Komunikat podpisali: bp Laurent Lompo z Niamey, bp AmbroiseOuédraogo z Maradi i abp Michel Cartatéguy z Niamey.

Katolicy stanowią niewielką, liczącą 22 tys. wiernych mniejszość wśród ponad 15 mln mieszkańców kraju, w zdecydowanej większości (ponad 98 proc.) muzułmanów.

pb (KAI/eglisecatholiqueauniger.org) / Niamey

Meksyk: księża nadal zagrożeni

„Rząd powinien zapewnić bezpieczeństwo wszystkim obywatelom, bo takie jest jego zadanie” – stwierdził bp Zavala.

Mimo pogróżek i wymuszeń duchowieństwo meksykańskiego stanu Guerrero nadal będzie prowadzić duszpasterstwo, jak zawsze. Zapewnił o tym miejscowy biskup Alejo Zavala Castro. Pod koniec roku w Ciudad Altamirano został porwany i zamordowany ksiądz z jego diecezji. Wcześniej podobny los spotkał pracującego tam misjonarza z Ugandy. Ordynariusz diecezji Chilpancingo-Chilapa przyznał też, że półtora roku temu był zmuszony zapłacić okup za uprowadzonego proboszcza.

W związku z panującą sytuacją zagrożenia bp Zavala wraz z innymi przedstawicielami Kościoła spotkał się z meksykańskim prokuratorem generalnym. Rozmawiano na temat możliwości zapewnienia bezpieczeństwa w stanie Guerrero, gdzie coraz częściej dochodzi do morderstw i porwań dla okupu. Panujący terror był także przedmiotem spotkania duchowieństwa diecezji Chilpancingo-Chilapa. Potwierdzono przypadki wymuszeń i grożenia porwaniami, jednak księża postanowili nie żądać od władz szczególnej ochrony. Zaznaczono jedynie potrzebę nie prowokowania przemocy i zapewniono, że Ewangelia będzie tam nadal głoszona jak zawsze. „Rząd powinien zapewnić bezpieczeństwo wszystkim obywatelom, bo takie jest jego zadanie” – stwierdził bp Zavala.

Radio Watykańskie

Muzułmanie atakują chrześcijan w odwecie za karykatury Mahometa

„Zamach na proroka to zamach na wszystkich muzułmanów”, „Wszyscy jesteśmy Mahometem”, „Jestem Kouachi” – od nazwiska braci, którzy zamordowali dziennikarzy w Paryżu, „Rząd francuski powinien przeprosić”.

Po piątkowych modlitwach muzułmanie w wielu krajach organizowali po wyjściu z meczetów demonstracje, protestując przeciw karykaturom Mahometa w ostatnim numerze Charlie Hebdo. Tym razem swoje oburzenie i złość fundamentaliści wyładowali nie na pracownikach redakcji paryskiego czasopisma satyrycznego, ale na kościołach i przypadkowo spotkanych chrześcijanach.

W mieście Zinder w Nigrze po zakończeniu modlitw uzbrojeni w pałki i dzidy muzułmanie spalili lub splądrowali 10 kościołów różnych wyznań, w tym trzy świątynie katolickie, jak też szkołę prowadzoną przez misjonarzy. Atakowano także domy chrześcijan i budynki użyteczności publicznej. Cztery osoby zamordowano, a 45 odniosło rany. Prezydent Nigru był jednym z sześciu przywódców krajów afrykańskich, którzy uczestniczyli w niedzielnej demonstracji przeciw terroryzmowi w Paryżu.

Muzułmańskie manifestacje podobne jak w Nigrze, choć o mniej tragicznych konsekwencjach, miały miejsce [od Pakistanu po Turcję, Sudan i Mauretanię] w Pakistanie, Mauretanii, Algierii, Turcji, Jordanii, Syrii, Sudanie, Tunezji i Jerozolimie. W wielu miejscach próbowano atakować francuskie placówki dyplomatyczne lub ośrodki kulturalne. Manifestacje odbywały się między innymi pod hasłami: „Zamach na proroka to zamach na wszystkich muzułmanów”, „Wszyscy jesteśmy Mahometem”, „Jestem Kouachi” – od nazwiska braci, którzy zamordowali dziennikarzy w Paryżu, „Rząd francuski powinien przeprosić” i „Francuzi bandą tchórzy”. W innych krajach, jak Iran czy Katar, władze państwowe wystosowały oficjalne protesty przeciw obrażaniu uczuć religijnych muzułmanów.

Były pakistański minister do spraw mniejszości religijnych, katolik Paul Bhatti po piątkowych zamieszkach w Karaczi powiedział, że wprawdzie „z jednej strony karykatury Mahometa są nadużyciem prawa do wolności wypowiedzi. Z drugiej jednak mamy do czynienia z ideologią, która wykorzystuje religię do własnych celów, w tym do propagowania terroryzmu”.

Radio Watykańskie

Niger: kolejne ofiary protestów anty-Charlie

„Obrazili naszego proroka Mahometa i to nam się nie podoba” – tak określił przyczyny demonstracji jeden z ich uczestników.

Do dziesięciu wzrosła liczba śmiertelnych ofiar zamieszek w Nigrze sprowokowanych przez protestujących przeciw karykaturom Mahometa, które zamieszczono w najnowszym numerze Charlie Hebdo. Był to pierwszy numer satyrycznego pisma po zamachu terrorystycznym na paryskie biuro redakcji, który miał miejsce 7 stycznia.

W sobotę zamieszki przeniosły się do stolicy Nigru Niamey. Demonstranci atakowali posterunki policji, podpalali kościoły i bary, grabili sklepy. Prezydent Mahamadou Issoufou poinformował, że wszystkie ofiary to cywile, z których niektórzy zostali żywcem spaleni w kościołach. „Obrazili naszego proroka Mahometa i to nam się nie podoba” – tak określił przyczyny demonstracji jeden z ich uczestników.

„Ten kto grabi i profanuje miejsca kultu religijnego, ten kto prześladuje i zabija swoich współobywateli chrześcijan lub obcokrajowców, którzy żyją w naszym kraju, ten nic nie rozumie z islamu” – powiedział prezydent w swoim telewizyjnym wystąpieniu. Równocześnie stwierdził, że podziela oburzenie muzułmanów karykaturami Mahometa i uważa, że wolność słowa nie daje nikomu prawa szydzenia z czyichkolwiek przekonań religijnych.

Oprócz stolicy zamieszki miały miejsce w kilku innych miejscowościach Nigru. W Maradi spalono dwa kościoły, w Goure kościół i rezydencję ministra spraw zagranicznych, a w Zinder w spalonym w piątek kościele znaleziono jeszcze jedno ciało. W wielu miejscach z obawy o bezpieczeństwo zawieszono niedzielne nabożeństwa w kościołach.

W 17-milionowym Nigrze większość mieszkańców to muzułmanie, na których największy wpływ mają bractwa sufickie, reprezentujące liberalny odłam islamu. Do tej pory nie było tam problemów z islamskim fundamentalizmem, jak to ma miejsce w sąsiedniej Nigerii czy Mali.

Radio Watykańskie