Syria: Zachód i wspólnoty kościelne działające na Zachodzie są słabo poinformowane

Wywiad z biskupem maronickim Elias Sleman Latakią.

Maronicki biskup Elias Sleman stojący na czele eparchii Latakia, nadmorskiego regionu, który jest miejscem zamieszkania alawitów, którzy rządzą krajem, i którzy nadal żyją spokojnie obok ludności chrześcijańskiej liczącej około 45000 wiernych. Obszar ten jest miejscem ucieczki dla Syryjczyków (muzułmanów jak i chrześcijan) przed walkami, przy czym duża liczka chrześcijan ucieka głównie z Damaszku, Aleppo i Homs. Większość z nich obecnie przebywa w Libanie.

Joop Koopman z międzynarodowej charytatywnej katolickiej organizacji „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” rozmawiał 17 października z biskupem Slemanem podczas jego wizyty w Nowym Jorku.

Po dwóch latach walk i rozlewu krwi, jaka jest wizja ks. Biskupa, jeśli chodzi o zaprowadzenie pokoju w Syrii?·

Biskup Sleman: Należy podjąć wielki wysiłek, aby nawiązać dialog między reżimem i umiarkowanymi elementami opozycji. Najwięksi międzynarodowi gracze muszą zaangażować się na poważnie i wywierać rzeczywistą presję na obie strony konfliktu, aby zasiadły one do stołu negocjacyjnego: Ameryka i jej sojusznicy, Francja, wszyscy kraje europejskie, Izrael jak również Rosja, która musi apelować w tej sprawie do Iranu i jego sojuszników. Ale nie było do tej pory nikogo, kto podjąłby się prawdziwego przywództwa w doprowadzeniu do pokoju w Syrii. Dużym wyzwaniem jest fanatyzm religijny. Jest to oczywiście bardzo trudna sprawa. Problemem jest, że wiele mediów tak naprawdę nie zrozumie i nie przedstawia prawdziwego obrazu sytuacji. Arabska wiosna został przedstawiona, jako to wydarzenie, którego jasnym celem jest dążenie do wolności i demokracji, ale rzeczywiste wyniki tego zjawiska na przykładzie Libii, Egiptu i Jemenu dowodzą czegoś odwrotnego. Pod wieloma względami, państwa Zachodu jak również Kościoły Zachodu są słabo poinformowane, pomimo dobrych intencji. Obecnie w Syrii umiarkowane grupy rebeliantów i islamiści zaczęli walczyć ze sobą. Największe na świecie potęgi muszą interweniować – już teraz, – aby powstrzymać Syrię od całkowitego upadku i chaosu. Jestem bardzo zaniepokojony całą sytuacją. Niemniej jednak, nadal będę mieć nadzieję na pokój w Syrii, chociaż niektórzy nazywają to nadzieją „głupich”. Ale u Boga wszystko jest możliwe.

Jednym z ogromnych problemów jest zdolność chrześcijan do pozostania na terenie narodzin wiary…

Biskup Sleman: Musimy uzyskać solidarność ludzi i rządów na Zachodzie, aby zapewnić stałą obecność chrześcijan w Syrii i na całym Bliskim Wschodzie. Nie możemy pozwolić, aby ta ziemia była bez chrześcijan, bo chrześcijańska obecność pomaga muzułmanom, aby byli ludźmi umiarkowanymi. To jest to, co Jan Paweł II mówił o Libanie: „to jest coś więcej niż państwo, to jest informacja o [koegzystencji muzułmanów i chrześcijan]”. Środowisko islamskie korzysta z obecności wiary chrześcijańskiej, która jest również otwarta w stosunku do świata muzułmańskiego. To jest to, co chcę powiedzieć, chrześcijanom i katolikom. Aby móc naprawdę żyć swoją wiarą muszą istnieć dwa główne filary – Bóg, który jest absolutem w niebie i człowiek, którego wartość jest absolutna na ziemi. Stykając się z jednym absolutem, stykamy się również z drugim. Każdy rodzaj fanatyzmu religijnego jest naruszeniem tego podstawowego szacunku dla Boga i człowieka. To jest przesłanie chrześcijańskiego świadectwa, jego obecności w świecie muzułmańskim. Tę obecność chrześcijanie na Zachodzie mogą wzmocnić zarówno poprzez modlitwę jak i materialne wsparcie. Jednak nie sądzę, że powinniśmy liczyć na stały dopływ pieniędzy – nie tylko, gdy trwa walka. Ostatecznie miejscowi chrześcijanie muszą znaleźć sposoby, aby stać się samowystarczalni, a tym samym być w stanie zostać na tym terenie. Musimy znaleźć sposoby, aby nie dopuścić by stali się oni uchodźcami! Kościół lokalny stara się odgrywać kluczową rolę w tym zakresie.

W Syrii i innych krajach regionu, chrześcijanie i muzułmanie żyli obok siebie od wieków…

Biskup Sleman: Nie mogę i nie będę mówił osobno o chrześcijanach i muzułmanach. Żyjemy razem w Syrii od 1400 lat. Dlaczego nie udaje się nam żyć razem dalej? To jest wielkie pytanie. My, chrześcijanie chcemy tu pozostać i umiarkowani muzułmanie chcą tego samego. Dlaczego dżihadyści i fundamentalistyczni muzułmanie przybyli do Syrii i do innych krajów i nalegają, aby ta koegzystencja nie była już dłużej możliwa? Nie powinniśmy dopuścić do podziału krajów i regionów według linii wyznaniowej. To jest wielkie ryzyko: kraj z jedną religią staje się krajem ekstremistycznym, prowokując wojnę. Religia nie może być wykorzystywana, jako pretekst do przemocy.

Więc nie ma nic w islamie, co zasadniczo różni go od chrześcijan, jeśli chodzi o tolerancję wobec innych?

Biskup Sleman: Tak. Powtórzę jeszcze raz. Żyliśmy tutaj razem przez 1400 lat. Arabia Saudyjska to jest całkiem inna sprawa. Kraje w 100% Islamskie to całkiem inna historia. Tam muzułmanie nie byli zmuszeni do znalezienia sposobu, by żyć razem z chrześcijanami, nie zostały zmuszone do otwartości na inne wyznania. Ale w Syrii, Libanie, w Jordanii, i tak dalej, żyliśmy razem przez tak długi czas. W tych krajach trudno sobie wyobrazić życie muzułmanów bez chrześcijan lub odwrotnie.

Istnieją doniesienia mówiące o muzułmanach przychodzących z pomocą swoim chrześcijańskim sąsiadom…

Biskup Sleman: To samo się dzieje w drugą stronę. Na przykład, rodziny sunnickie uciekły z Aleppo i przybyły do mojej diecezji. Siostry zakonne przyszły im z pomocą i po jakimś czasie te rodziny powiedziały siostrom „my was (chrześcijan) zabijamy, a wy dajecie nam jedzenie. Nie zapomnimy was”. To był pierwszy raz, gdy ci muzułmanie spotkali chrześcijan i odkryli, że ci wierzący są tacy jak się spodziewali. Nie możemy pozwolić, aby takie doświadczenia nie przynosiły owoców. To jest niezwykłe. Możemy żyć razem. Kiedy chrześcijanie i muzułmanie żyją razem w danym regionie, to nie ma chrześcijan, którzy się zamykają na muzułmanów, są natomiast muzułmanie, którzy się otwierają na chrześcijan? To jest ignorancja, która powoduje, że „boimy” się innych. Nasza religia jest misją, to nie jest religia, która zamyka się w sobie. Nie możemy zaakceptować logiki jednolitości; opowiadamy się za otwartością, i to jest geniusz chrześcijaństwa.

PKWP

Tł. W. Knapik

Iran: chrześcijanie skazani za użycie wina do sprawowania liturgii

Sąd w irańskim mieście Raszt skazał czterech członków protestanckiego „Kościoła Iranu” na karę chłosty za spożywanie wina podczas sprawowania liturgii.

Każdy z nich otrzyma po 80 uderzeń. Skazani zostali oskarżeni o spożywanie alkoholu i posiadanie anteny do odbioru telewizji satelitarnej. Jak podaje agencja Fides, kara jest skutkiem represji wobec nielegalnych tam tzw. „kościołów domowych”, a także wobec wspólnot celebrujących liturgię w języku perskim.

Jak powiedział rzecznik organizacji „Światowa Solidarność Chrześcijan” (Christian Solidarity Worldwide) Thomas Mervyn, „kara nałożona na członków Kościoła Iranu wskazuje, że uznano za nielegalne sprawowanie chrześcijańskiego sakramentu Wieczerzy Pańskiej, co jest nie do zaakceptowania jako pogwałcenie prawa do swobodnego, pokojowego spełniania praktyk religijnych”. Wezwał on także władze Iranu do przyjęcia w kraju takiego prawa, które by nie stało w sprzeczności z międzynarodowymi zobowiązaniami do pełnego przestrzegania wolności wyznania.

Radio Watykańskie

Uganda: sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej utrudnia powrót ugandyjskich dzieci-żołnierzy do kraju

W wyniku zamachu stanu w Republice Środkowoafrykańskiej, bardziej skomplikowany staje się powrót do kraju ugandyjskich dzieci-żołnierzy, które zostały porwane i przewiezione do Republiki Środkowoafrykańskiej, nad czym ubolewał Bp Cosmas Alule, rektor wyższego seminarium duchownego w Alokolum (północna Uganda), w czasie rozmowy z przedstawicielami międzynarodowej organizacji katolickiej „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”.

Dzieci-żołnierze, porwane podczas wojny domowej w Ugandzie, przetrzymywane w Republice Środkowoafrykańskiej przez rebeliantów Armii Bożego Oporu (LRA), miały znaleźć schronienie u żołnierzy ugandyjskich, którzy tam stacjonowali, tłumaczył rektor. Jednak nowy rząd Republiki Środkowoafrykańskiej, który objął władzę 24 marca tego roku w rezultacie zamachu stanu, powstały w wyniku koalicji rebeliantów Seleka, i „sympatyzujący z Josephem Kony, przywódcą LRA”, wygnał oddziały ugandyjskie. Podczas gdy sytuacja w samej Ugandzie „ulegała poprawie”, według słów Bp Alule, i gdy „ludzie mieli już się nie bać”, Armia Bożego Oporu jest dalej „bardzo aktywna” w Republice Środkowoafrykańskiej i w Sudanie, stwarza problemy, jak mówi rektor seminarium, który znajduje się w regionie, mocno dotkniętym wojną domową w latach 1988-2008.

11 maja 2003r., „niższe seminarium” diecezji Gulu, w której znajduje się również wyższe seminarium w Alokolum, zostało zaatakowane przez rebeliantów LRA. 41 seminarzystów zostało uprowadzonych. Do dziś nie natrafiono na ślad dwunastu z nich. Jednak „jest jeszcze nadzieja, że niektóre z byłych dzieci-żołnierzy powrócą”, oświadcza Bp Alule.

W czasie dwudziestu lat wojny domowej między Armią Bożego Oporu a rządem ugandyjskim, rebelianci LRA uprowadzili ponad 30 000 dzieci i młodzieży na północy Ugandy. Organizacja LRA, która powstała w Ugandzie w 1987 roku pod przywództwem Josepha Kony, została w międzyczasie wypchnięta poza granice kraju. Obecnie, jest ona szczególnie aktywna w Sudanie, w Sudanie Południowym, w Demokratycznej Republice Konga i w Republice Środkowoafrykańskiej.

PKWP

Tł. Marta Musiał

Egipt: Biskup krytykuje Bractwo Muzułmańskie za atak na kościół

Biskup katolicki obrządku łacińskiego w Egipcie skrytykował Bractwo Muzułmańskie za zamach na koptyjski kościół na przedmieściach Kairu 20 października bieżącego roku, w wyniku, którego zginęło 4 osoby.

Biskup Adel Zaky, franciszkanin, który pełni funkcję wikariusza apostolskiego w Aleksandrii powiedział, że kondolencje Bractwa Muzułmańskiego są: „Podobną taktyką, którą zastosowali podczas innych okazji: wyrażają swoją solidarność z ofiarami, ale architektami ataków terrorystycznych są ludzie, którzy mają z nimi powiązania. Celem Bractwa Muzułmańskiego jest wywołać chaos, a następnie obarczyć odpowiedzialnością słabość rządu i wojska, które nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa. Manipuluje się prawdą, aby dokonać podziałów, a w tym dostrzegam pracę diabła. Bractwo Muzułmańskie chce podzielić chrześcijan i muzułmanów, którzy wspólnie doprowadzili do upadku fundamentalistycznych rządów prezydenta Muhammada Mursi’ego”.

Prezydent Mursi, przywódca Bractwa Muzułmańskiego, został usunięty z funkcji prezydenta Egiptu przez wojsko egipskie w lipcu bieżącego roku w następstwie wielu protestów. Obalenie rządów prezydenta Mursi’ego doprowadziło do rozpowszechnionych na szeroką skalę aktów przemocy wymierzonych w chrześcijan, których sprawcami są zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego.

„Teraz zamachy bombowe wymierzone w chrześcijan dotarły do stolicy kraju. Niech Bóg ma nas w swojej opiece”- powiedział biskup Zaky.

Gazeta L’Osservatore Romano podkreśliła w krótkim sprawozdaniu z zamachu na kościół, że premier Egiptu, naczelny Imam al-Azhar i naczelny mufti Egiptu potępili zamach bombowy.

Catholic Culture

Tł. mgr Marcin Rak

Syryjska droga krzyżowa

Bomby, uprowadzenia, wymuszanie pieniędzy to niektóre problemy dotykające syryjskich chrześcijan – poinformował przywódca tamtejszych katolików na spotkaniu w auli przy katedrze westminsterskiej (Westminster Cathedral Hall).

Przemawiając do ponad 300 dobroczyńców katolickiej organizacji charytatywnej Pomoc Kościołowi w Potrzebie (Aid to the Church in Need ­- ACN), patriarcha Grzegorz III, zwierzchnik Melchickiego Kościoła Greckokatolickiego, powiedział: „Syria przeżywa długą i krwawą drogę krzyżową, która rozciąga się wzdłuż wszystkich dróg naszego kraju”. Patriarcha i zarazem przewodniczący Zgromadzenia Syryjskich Hierarchów Katolickich dodał: „Można sądzić, że w jednym miejscu jest bezpiecznie, a w innym czyha zagrożenie, ale w każdej chwili można zginąć od bomby czy pocisku albo zostać porwanym lub uwięzionym dla okupu bądź zamordowanym”. Jego zdaniem chrześcijanie znaleźli się na celowniku, ponieważ są postrzegani, jako „element słaby” i źródło okupu. Patriarcha powiedział: „Uprowadzonych zostało wielu naszych księży, rodaków, bliskich i przyjaciół”.

Nawiązując do wydarzeń z zeszłego miesiąca w Maluli, gdzie dżihadyści próbowali zmusić chrześcijan do przejścia na islam, patriarcha poinformował, że wszyscy stali mieszkańcy uciekli, a niektórzy wciąż się nie odnaleźli. „Od 4 września porwanych zostało sześć osób i nie wiemy, gdzie się znajdują” – powiedział zwierzchnik melchitów. Według niego 450 tysięcy chrześcijan opuściło Syrię albo zostało zmuszonych do przesiedlenia się w obrębie kraju – wśród nich cała rodzina jego ojca.

Patriarcha Grzegorz opisywał, jak w niektórych rejonach islamscy ekstremiści utrudniają życie ludności cywilnej: „Yabrud jest kontrolowany nie tylko przez oddziały opozycji, lecz także przez dżihadystów. Opozycja jest w porządku, ale dżihadyści to, co innego”. „Od początku 2012 r. chrześcijanie muszą uiszczać opłatę w wysokości 35 tysięcy dolarów miesięcznie; podatek od muzułmanów może być jeszcze wyższy”. „Pomimo tej miesięcznej opłaty w dniach 27 września i później 16 października stary kościół Konstantyna i Heleny w Yabrudzie został zaatakowany. To świątynia jeszcze przedchrześcijańska, zrazu poświęcona Jowiszowi, a potem przekształcona; stary, piękny kościół. Umieszczono w nim bomby, ale zostały znalezione i unieszkodliwione”. Jedną z nich umieszczono w konfesjonale.

Patriarcha podkreślił, że wielu zwykłych muzułmanów cierpi na równi z chrześcijanami. Scharakteryzował dzieje Syrii jako harmonijną koegzystencję różnych religii. Jego zdaniem większość dżihadystów przybyła spoza Syrii, aby włączyć się do walki.

Głos zabrała też siostra Hanan ze Zgromadzenia Sióstr Dobrego Pasterza, która przedstawiła pracę swojego zgromadzenia z uchodźcami w Libanie. John Pontifex omówił najnowszy raport PKWP „Prześladowani i zapomniani?” o prześladowaniu chrześcijan (zob. http://pkwp.org/news/2013/przesladowani_i_zapomniani_raport_2013/ ). Zwracając uwagę na sytuację panującą na Bliskim Wschodzie i w Nigerii, Pontifex wyraził uznanie dla chrześcijan, którzy z odwagą i determinacją świadczą o swojej wierze pomimo przeżywanych trudności i prześladowań. Siostra Hana opisywała pomoc udzielaną przez jej zgromadzenie w ośrodku zdrowia w Bejrucie „kobietom i dzieciom doświadczonym przez życie”. Podziękowała dobroczyńcom PKWP za ich „hojne i otwarte serca”, nawiązując do słów wdzięczności ze strony patriarchy: „Pragnę też bardzo gorąco podziękować tej cudownej organizacji dobroczynnej Pomoc Kościołowi w Potrzebie”.

Całe przemówienie patriarchy jest dostępne pod adresem: http://www.acnuk.org/events.php/297/aid-to-the-church-in-need-2013-westminster-mass-and-event

PKWP

Tłum. z jęz. ang. Paweł Borkowski