Syria: „Obawiamy się zimy” – mówi jezuita z Homs

Konflikt w Syrii można zakończyć wyłącznie metodami politycznymi, a nie środkami militarnymi – uważa syryjski jezuita ks. Zijad Hilal.

Wypowiadając się w piątek 20 września 2013 r. dla międzynarodowej organizacji dobroczynnej Pomoc Kościołowi w Potrzebie, powiedział: „Użycie broni nie powstrzyma rozlewu krwi w Syrii. W tym punkcie nie zgadzam się z USA i Francją. Społeczność międzynarodowa powinna raczej pracować nad rozwiązaniem pokojowym i zwołać międzynarodową konferencję w tej sprawie. W samej Syrii rząd i opozycja powinny rozpocząć dialog. Ponadto należy powstrzymać dostawy broni oraz przenikanie do Syrii dżihadystów z całego świata”.

Ksiądz Hilal prowadzi w Homs ośrodek, który udziela charytatywnej pomocy medycznej, psychologicznej i innej. Znajduje się on na obszarze kontrolowanym przez oddziały rządowe. Objętych opieką jest około 6 tysięcy rodzin z Homs i okolic. W pracy pomaga około 100 wolontariuszy.

Jezuita stwierdził, że sytuacja w ogarniętym wojną mieście Homs jest trudna. „Co pewien czas zdarzają się starcia między Wolną Armią Syryjską a oddziałami rządowymi. Niedawno spadła w pobliżu bomba. Dom naszej sekretarki uległ zniszczeniu, choć jej samej na szczęście nic się nie stało”. Spośród 120 tysięcy mieszkających tu przedtem chrześcijan 6 tysięcy wyjechało do innych regionów Syrii albo za granicę. Zabytkowe centrum miasta znalazło się w rękach rebeliantów i właściwie całkiem opustoszało – objaśnia ks. Hilal. On także dostał od swojego przełożonego pozwolenie na wyjazd z Homs, ale odrzucił tę myśl. „Jeżeli my uciekniemy, to kto będzie służył ludziom?”.

Ksiądz Hilal z niepokojem myśli o nadciągającej zimie, trzeciej podczas tej wojny. „Obawiamy się zimy. Aby nasi ludzie mogli ją przetrwać, potrzeba wszystkiego: oleju opałowego, ubrań, koców. Apeluję do naszych braci chrześcijan w Europie, żeby o nas nie zapominali”.

Jezuita bardzo się martwi o przyszłość syryjskich chrześcijan. „Sądzę, że ten exodus niestety będzie trwał. Chrześcijanie są nieodłączną częścią tego kraju, jego kultury i historii. Jeżeli jednak nie nastąpi zasadnicza zmiana sytuacji, wkrótce będzie tutaj tak samo jak w Iranie czy Turcji: tam również żyły i rozwijały się wspólnoty chrześcijańskie, a dzisiaj prawie nic z nich nie zostało. Oby Bóg oszczędził tego losu chrześcijanom syryjskim”.

PKWP/ Oliver Maksan

Tłum. z jęz. ang. Paweł Borkowski

Liban: „Perspektywy dla Libanu są ponure”

Amerykańskie groźby ataku na Syrię doprowadziły do tymczasowego wzrostu liczby uchodźców w Libanie, co zauważył dyrektor libańskiego Caritas, ks. Simon Faddoul w rozmowie z przedstawicielem Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Rozmowa odbyła się w piątek (20 września) i w jej trakcie ks. Faddoul powiedział między innymi: „Teraz, gdy groźba ataku została zażegnana, liczba uchodźców w Libanie powróciła do pierwotnego poziomu. Libański rząd szacuje liczbę Syryjczyków w Libanie na 1 400 000. Spośród nich, 1 100 000 to uchodźcy a reszta była już w Libanie, gdy wybuchły działania zbrojne. Jeśli dojdzie do decydującej bitwy o Damaszek, to będzie to oznaczało katastrofę dla uchodźców”.

Duża liczba uchodźców w Libanie juz przyczyniła się do destabilizacji kraju. „Najnowszy raport Banku Światowego wykazał, że wojna w Syrii miała zgubny wpływ na społeczeństwo libańskie, jego bezpieczeństwo i gospodarkę” podkreślił szef Caritas. Według najnowszych szacunków Banku Światowego, straty poniesione przez libańską gospodarkę z powodu konfliktu wyniosą 7,5 mld dolarów na koniec obecnego roku. Oprócz tego, ks. Faddoul zwrócił uwagę na zwiększenie problemów społecznych, jak i dotyczących bezpieczeństwa. „W związku z tym, przyszłość jawi się jako ponura perspektywa”. Ten kapłan obrządku maronickiego podkreślił jednak, że liczba uchodźców, którzy nie chcieli się zarejestrować w agendzie ONZ znacznie spadła. Według ks. Faddoula wielu z nich uznało, że ​​rejestracja jest jedynym sposobem uzyskania pomocy medycznej. Podczas gdy wcześniej 40% uchodźców nie rejestrowało się to obecnie jest to tylko 20%”.

Jego organizacja przy wsparciu Pomocy Kościołowi w Potrzebie opiekowała się do tej pory około 125 000 uchodźcami w całym kraju. Około 10 000 z nich to chrześcijanie a reszta to muzułmanie. Ks. Faddoul martwi się zbliżającą się zimą. „Potrzebujemy wszystkiego: kocy, oleju opałowego, odzieży, żywności, artykułów higienicznych, pieniędzy na mieszkania i tak dalej. Nigdy nie ma tak, abyśmy czegoś nie potrzebowali. Ale robimy wszystko, co jest w naszej mocy, aby pomóc tym ludziom”.

Siostra Georgette Tannoury ze Wspólnoty Dobrego Pasterza (Bon Pasteur) również wyraziła zaniepokojenie w rozmowie z przedstawicielem Pomocy Kościołowi w Potrzebie w związku z destabilizującymi skutkami syryjskiego konfliktu. Kieruje ona polową kliniką dla uchodźców w stolicy Libanu, Bejrucie. Klinika opiekuje się dziennie ponad 150 Syryjczykami, głównie kobietami i dziećmi. Pomoc Kościołowi w Potrzebie wspiera jej humanitarną pracę. Według siostry Georgette liczba Syryjczyków jest bardzo duża. Dzieci wypełniają ulice i biegają między samochodami, zajmując się żebraniem. Nigdy wcześniej nie widziałam tak wielu napadów i innych przestępstw w kraju, jak w tym roku. W obliczu tak wielu uchodźców i przestępstw zwiększa się frustracja wśród Libańczyków. Jedna z kobiet powiedziała jej, że boi się wysyłać swoją córkę na ulicę, aby zrobiła zakupy.

Inaczej niż to ma miejsce w Jordanii, Liban nie posiada obozów dla uchodźców i dlatego są oni rozproszeni po całym kraju. Żyją często w garażach. Rodziny, które mieszkały w dużych domach w Syrii nagle znalazły się w pokoju z 15 innymi osobami. Ich dzieci odrzucają taki sposób życia i wolą przebywać na ulicy.

Siostra Georgette uważa, że trudności często zmuszają ludzi do desperackich działań. „Jedna kobieta powiedziała mi, że jej mąż zmusił ją do prostytucji, aby wyżywić rodzinę. Inny ojciec sprzedał swoją 13-letnią córkę 60-letniemu mężczyźnie, aby zdobyć pieniądze. Słucham tego typu historii codziennie. Niech Bóg zlituje się nad swoim ludem. Dziękuję Pomocy Kościołowi w Potrzebie za jego wsparcie. Będziemy nadal pomagać najbiedniejszym z biednych”.

PKWP/ Oliver Maksan

Tł. W. Knapik

Pakistan: Kościół opłakuje ofiary zamachu samobójczego

Dwaj zamachowcy – samobójcy zaatakowali 130-letni kościół w północnej części Pakistanu, zabijając ponad 80 osób.

W kilka godzin po eksplozji katoliccy biskupi Pakistanu wydali oświadczenie potępiające ten zamach, który miał miejsce 22 września w anglikańskim kościele pod wezwaniem Wszystkich Świętych. W oświadczeniu abp Josepha Coutts z Karaczi, przewodniczący Pakistańskiej Konferencji Biskupów Katolickich, powiedział: „Atakowanie niewinnych mężczyzn, kobiet i dzieci podczas modlitwy w kościele jest karygodnym aktem tchórzostwa”. W rozmowie z przedstawicielem Pomoc Kościołowi w Potrzebie w poniedziałek 23 września biskup Sebastian Shaw, Administrator Apostolski archidiecezji Lahore, powiedział: „Wczoraj odbył się pogrzeb 81 zabitych osób. Wielu rannych w tym zamachu jest nadal w krytycznym stanie, to bardzo, bardzo smutne”.

Chociaż według oficjalnych danych 81 osób zginęło – a liczba osób rannych wynosi obecnie 146 – to niektóre chrześcijańskie źródła podają, że zabitych może być nawet ponad 100 osób. Wybuch miał miejsce w kościele na terenie Kohati Gate w Peszawarze rano, zaraz po zakończeniu Komunii. Peszawar jest stolicą prowincji Khyber Pakhtunkhwa (dawniej zwana Północno- Zachodnią prowincją Graniczną), gdzie islamskie grupy ekstremistyczne mają swe siedziby. Grupa bojowników Tahrik-e-Taliban Jandullah twierdzi, że dokonała tego zamachu w odwecie za bombardowania prowadzone przez amerykańskie drony. Ale z oświadczenia głównej pakistańskiej grupy talibów, Tahrik-e-Taliban Pakistan, jasno wynika, że nie mają oni nic wspólnego z atakiem na kościół. W swoim oświadczeniu abp Joseph Coutts powiedział, że wydarzenie to „dowodzi”, że „narasta nietolerancja religijna … i osiągnęła ona obecnie niepokojące rozmiary”.

Domaga się on, aby rząd „podjął natychmiastowe działania w celu ujęcia osób odpowiedzialnych za ten atak” i wezwał władze do ochrony miejsc kultu wszystkich mniejszości religijnych. Biskup Sebastian Shaw powiedział, że cały kraj jest bardzo zasmucony z powodu śmierci tak wielu osób. „Jesteśmy bardzo, bardzo smutni. Nie tylko chrześcijanie – ale myślę, że wszyscy Pakistańczycy są bardzo, bardzo smutni. Wszyscy wyrażają żal, że ofiarami są niewinni ludzie”. Premier Pakistanu Nawaz Sharif potępił atak, mówiąc: „Terroryści nie mają religii – a ataki na niewinnych ludzi są sprzeczne z nauką islamu i wszystkich innych religii.” Po zamachu, rząd krajowy ogłosił trzy dni żałoby (23 – 25 września) a Arcybiskup Coutts oświadczył, że instytucje oświatowe prowadzone przez Kościół będą w tym czasie zamknięte.

PKWP/ John Newton

Tł. W. Knapik

Indie: profanacja Najświętszego Sakramentu w kościele w Mumbai

Grupa nieznanych sprawców dopuściła się profanacji Najświętszego Sakramentu w kaplicy adoracji katolickiego kościoła p.w. św. Józefa w Juhu w Mumbaju, stolicy stanu Maharaszta.

18 września bieżącego roku o 5 rano kapłan, pełniący posługę duszpasterską w kościele, odkrył, że tabernakulum w kaplicy adoracji jest otwarte, trochę konsekrowanych hostii leżało na podłodze, a skarbonka na ofiarę była otwarta i pusta. Monstrancja i cyborium, posiadające konsekrowaną hostię, zostały skradzione. Policja nadal poszukuje sprawców kradzieży.

Tego samego dnia ks. Biskup John Rodrigues, biskup pomocniczy diecezji Mumbai, odprawił Mszę Świętą jako zadośćuczynienie za profanację Najświętszego Sakramentu. W swojej homilii biskup wezwał wiernych do modlitwy za tych, którzy popełnili ten akt świętokradztwa i wzywania Miłosierdzia Bożego.

„To była kradzież, ponieważ monstrancja w kaplicy adoracji i cyborium są zrobione ze złota. Skradziono nawet hostie, które znajdowały się w puszce. Niektóre z nich udało nam się znaleźć w narożniku kościoła”- powiedział ksiądz Vincent D’Mello, proboszcz parafii p.w. św. Józefa, gdzie dokonano profanacji Najświętszego Sakramentu.

AsiaNews

Tłumaczenie z j.ang. na j.pol.: mgr Marcin Rak

Pakistan: krwawy zamach na kościół

Co najmniej 72 osoby zginęły, a ponad 120 zostało ciężko rannych w czasie samobójczego zamachu, do którego doszło w kościele pw. Wszystkich Świętych w mieście Peszawar w Pakistanie.

Dwóch kamikadze wysadziło ładunki, które mieli przy sobie, pod koniec niedzielnego nabożeństwa, gdy wierni wychodzili na zewnątrz, by spożyć darmową miskę ryżu.

Wśród zabitych są m.in. dzieci, a także policjanci. Liczba ofiar może wzrosnąć, gdyż stan wielu rannych jest bardzo ciężki. W czasie nabożeństwa w kościele było prawdopodobnie ok. 500 osób. To jeden z najkrwawszych zamachów na chrześcijan do jakich doszło w Pakistanie.

„Ogromny podmuch rzucił mnie na ziemię, a kiedy tyko uświadomiłem sobie co się dzieje, nastąpił drugi wybuch i zobaczyłem wszędzie rannych ludzi” – powiedział agencji AFP Nazir Khan, jeden ze świadków zamachu. Niektóre agencje mówią również o drugim ataku, do którego miało dojść na pobliskim bazarze.

Do przeprowadzenia zamachu przyznała się islamska grupa Jundullah. „Wszyscy nie-muzułmanie w Pakistanie będą celem naszych ataków. Będziemy nadal tak działać dopóki Amerykanie nie powstrzymają ataków dronami na nasz kraj” – powiedział rzecznik prasowy ugrupowania Ahmad Marwat.

Wyznawcy Chrystusa stanowią w tym kraju jedynie ok. 2 proc. ludności. Północno-zachodnia część państwa, gdzie leży m.in. miasto Peszawar, jest bastionem wielu grup radykalnych ekstremistów.

Radio Watykańskie