Indonezja: islamski radykalizm antychrześcijański

17 zamkniętych w tym miesiącu chrześcijańskich miejsc kultu – to efekt fali islamskiego radykalizmu na północy indonezyjskiej Sumatry.

Alarmuje w tej sprawie agencja Fides. Chodzi o prowincję Aceh, jedyną w Indonezji, gdzie obowiązuje prawo szariatu, choć dotyczy jedynie samych muzułmanów. Islamistów uskrzydliło przed miesiącem zwycięstwo w wyborach na gubernatora radykalnego przywódcy Zainiego Abdullaha. Zaczęły się więc naciski i próby zastraszania wobec miejscowych grup chrześcijańskich.

Lokalne władze ugięły się pod presją i zaczęto zamykać kościoły i kaplice, które nie miały odpowiednich zezwoleń na funkcjonowanie. Skądinąd wiadomo, że takie zezwolenia są bardzo trudne do uzyskania, albo urzędy zwlekają z ich wydaniem. Władze powołują się na wymuszoną umowę z 2001 r., na mocy której ograniczono liczbę miejsc chrześcijańskiego kultu w Acehu do jednego kościoła i czterech kaplic. Jednak wzrost liczby wyznawców Chrystusa spowodował potrzebę wybudowania nowych miejsc kultu, co pierwotnie tolerowano. Niepokój miejscowego Kościoła budzi obojętność, z jaką rozwojowi sytuacji w Acehu przyglądają się centralne władze Indonezji.

Radio Watykańskie

Wietnam: katoliccy studenci skazani

Czterej katoliccy studenci w Wietnamie zostali skazani na więzienie. Proces młodych ludzi, w wieku od 22 do 25, pochodzących z diecezji Vinh, trwał zaledwie kilka godzin. Oskarżono ich o antypaństwową propagandę.

Studenci domagali się systemu wielopartyjnego w komunistycznym Wietnamie, czym narazili się władzom.

W rzeczywistości katolicy działali w duszpasterstwie społecznym, które odpowiadało na wiele pilnych potrzeb tamtejszego społeczeństwa. Propagowali oddawanie krwi, pomoc dla sierot, wolontariat wśród starszych, potrzebujących pomocy i ofiar klęsk żywiołowych. Jednak najbardziej katolicy narazili się promocją życia i pomocą dla kobiet zagrożonych aborcją. O uwolnienie katolickich studentów występował episkopat Wietnamu. Dziś wyznawcy Chrystusa usłyszeli wyroki od trzech lat więzienia w zawieszeniu do trzech i pół roku za kratkami. Wietnam jest krajem, w którym nadal łamie się wolność wyznania oraz podstawowe prawa człowieka, w tym swobodę wyrażania poglądów.

Radio Watykańskie

Pakistan: chrześcijanom nie przysługują prawa

W tym miesiącu grupa muzułmanów w okręgu Punjab Narwal ciężko pobiła ciężarną kobietę, która jest chrześcijanką, powodując że poroniła bliźniaki. Jak powiedział mąż tej kobiety, chciano w ten sposób wymusić na jej rodzinie, aby zrezygnowała z oskarżenia o zgwałcenie jej 13-letniej córki.

Asher Masih ze wsi Dhamala powiedział agencji Compass, że mężczyźni zaatakowali jego dom 8 maja.

„Trzej członkowie naszej rodziny, mój ojciec, brat i ja byliśmy poza domem w pracy, gdy Irfan Safdar i jego wspólnicy wtargnęli do naszego mieszkania i zaczęli bezlitośnie bić moją mamę, bratową i moją żonę, która była w piątym miesiącu ciąży. Matka Masih błagała napastników, by oszczędził moją żonę, ale oni nie słuchali. Zamordowali nasze dzieci, zgwałcili naszą córkę. Już nam nic nie zostało”.

W kraju, gdzie muzułmańscy przestępcy wiedzą, że policja i sądy nie dają wiary skargom składanym przez chrześcijan, rodzina zdobyła się na odwagę i oskarżyła trzech muzułmanów o gwałt na ich córce w dniu 29 marca.

„Kiedy wyszła z domu, została siłą zabrana przez trzech mężczyzn do przybudówki znajdującej się obok domu. Dwóch z tych mężczyzn zostało później zidentyfikowanych jako Irfan Safdar i Shahid,. Jak dotąd, ich trzeci wspólnik pozostaje niezidentyfikowany. Na początku myśleliśmy, że mogła się zatrzymać w domu sąsiada, ale kiedy nie wróciła po długim czasie, rozpoczęliśmy jej poszukiwania”.

Jak dalej relacjonuje ojciec dziewczynki, „jeden z mieszkańców wioski powiadomił rodzinę, że widział Safdara i dwie inne osoby jak wciągnęły dziewczynę do przybudówki. Wszyscy pobiegli więc w to miejsce, ale Safdar i jego wspólnicy już uciekli. Znaleźliśmy naszą córkę wewnątrz tej przybudówki, zgwałconą i ciężko ranną”.

Rodzina próbowała zgłosić lokalnej policji sprawę przestępstwa składając specjalny formularz (FIR), ale funkcjonariusze nie przyjęli zgłoszenia, ponieważ Safdar jest synem byłego inspektor policji Safdara Bajwa. Odmówiono również rejestracji ofiary na podstawie § 164, co jest obowiązkowe w takich przypadkach. Policja nie chciała przyjąć zgłoszenia przez ponad tydzień, a w tym czasie podejrzani wielokrotnie grozili rodzinie dziewczyny.

„Powiedziano nam, że jesteśmy biedni i słabi i nie jesteśmy w stanie stawić im czoła bez względu na to, jak bardzo byśmy się starali. W wiosce zdominowanej w większości rzez muzułmanów żyje 4-5 rodzin chrześcijańskich, ale prawie każdy ma dość rodziny Bajwa z powodu ich działalności przestępczej”.

Safdar Bajwa najpierw zaprzeczył, że jego syn był zaangażowany w tę sprawę, ale gdy kilku muzułmanów zaczęło przychodzić na posterunek policji wraz z rodziną ofiary, aby złożyć zeznania, oskarżony powiedział, że to Shahid zgwałcił dziewczynkę.

„Policja próbowała oczyścić z zarzutów Irfana na początkowym etapie dochodzenia pod wpływem nacisków jego ojca, ale potem zarejestrowano wniosek o wszczęcie dochodzenia FIR Nr 145/12 na mocy postanowień pkt. 376 przeciwko trzem mężczyznom, w tym Irfana, jednak dopiero po tym jak mieszkańcy wioski zaczęli nalegać na to. Nadal jednak nie aresztowano Safdara. W kwietniu, Irfan i jego wspólnicy nielegalnie przejęli kawałek ziemi należącej do nas. Zrobili to, aby zmusić nas do zrezygnowania z oskarżenia, ale się nie ugięliśmy. Jesteśmy biedni, ale mamy też swoją godność”.

Masih powiedział, że rodzina Bajwa używała różnej taktyki aby zmusić rodzinę ofiary do odstąpienia od oskarżenia i gdy wszystko zawiodło postanowiono zaatakować ich dom.

Po tym, jak sąsiedzi poinformowali Masiha o tym ataku, wrócił on ze swym ojcem i bratem do domu i zabrał kobietę do szpitala.

„Lekarze próbowali uratować dzieci, ale Nosheen poroniła z powodu ciężkich obrażeń zadanych przez napastników,” powiedział, dodając, że jego żona była w szoku i bardzo zmartwiona.

W końcu rodzinie udało się zarejestrować sprawę pod numerem 184/12 przeciwko Irfanowi Safdar i dziewięciu innym osobom, ale podejrzani wpłacili kaucję zanim zostali aresztowani.

„Ich kaucja kończy się 22 maja i wiemy, że będą oni nadal próbowali działać tak, aby uniknąć kary. Nie ma w Pakistanie sprawiedliwości dla biednych i bezradnych, zwłaszcza jeśli należą do mniejszości społecznej i religijnej”.

Jak dotąd jego rodzina nie otrzymała żadnej pomocy od jakiejkolwiek organizacji rządowej lub chrześcijańskiej.

„Nie możemy opuścić wioski, bo nie mamy gdzie iść ani środków potrzebnych do życia. Nasi sąsiedzi dają nam moralne wsparcie, ale musimy otrzymać pomoc w tej sytuacji, ponieważ cała policja działa przeciwko nam „.

(Compass Direct News/ tł. W. Knapik)

Egipt: koptyjscy chrześcijanie boją się dyskryminacji po wyborach

Dyskryminacji i prześladowań obawiają się koptyjscy chrześcijanie w Egipcie. Ich sytuacja może się znacznie pogorszyć, jeśli w najbliższych wyborach prezydenckich wygra Abdul Moneim Aboul Fotouh, kandydat Bractwa Muzułmańskiego.

Organizacja ta zapowiada bowiem m.in. wprowadzenie kontrowersyjnego prawa, które nałoży bardzo poważne restrykcje i utrudnienia przy budowie i utrzymaniu chrześcijańskich miejsc kultu.

Mniejszość koptyjska cierpiała z powodu dyskryminacji już za rządów Hosniego Mubaraka, ale obawy o nasilenie tych prześladowań pod władzą islamistów nie pozostają nieuzasadnione. Po wypadkach „arabskiej wiosny” wzmogły się bowiem akty przemocy wobec miejsc kultu i wspólnot koptyjskich ze strony islamistów. Jeśli zatem ich kandydat zwycięży w wyborach, sytuacja może stać się jeszcze bardziej napięta.

Prawosławny Kościół koptyjski liczy, że w nadchodzących wyborach może zagłosować blisko 6 milionów jego wyznawców. W liczącym blisko 82 miliony ludzi Egipcie uprawnionych do głosowania jest ok. 50 milionów mieszkańców. Wybory prezydenckie odbędą się 23 i 24 maja.

Radio Watykańskie

Syria: „Boimy się scenariusza takiego jak w Iraku”

Syryjsko-prawosławni arcybiskupi o dramatycznej sytuacji chrześcijan w Homs.

Podczas wizyty w siedzibie biura ” Pomocy Kościołowi w Potrzebie” w Monachium dwaj syryjsko-ortodoksyjni arcybiskupi opowiedzieli się za dialogiem, którego celem jest pokojowa przyszłość Syrii. „Boimy się scenariusza takiego jak w Iraku, gdzie wielu chrześcijan jest zagrożonych, wielu zostało zabitych, uciekło z kraju lub boją się wychodzić na ulice” powiedział arcybiskup miast Homs i Hama, Sylwan Petros Al-nemeh. Według niego 50 000 chrześcijan opuściło już to miasto. Obecnie wielu z nich żyje u krewnych w okolicy. Również on nie mieszka obecnie w Homs. Ludzie zadają sobie przede wszystkim dwa pytania: czy i kiedy mogą wrócić do swoich domów i rodzinnego miasta.

Ważną rolę w rozwoju procesu pokojowego może odegrać Kościół. „Kościół opowiada się za sprawiedliwością i pokojem – i jest przeciwny korupcji w ramach rządu lub przemocy w imię Allaha”, powiedział arcybiskup Eustazy Matta Roham. „Tylko dialog może przynieść pokój i pozwoli na powrót ludzi, którzy uciekli ze swych domów”, powiedział arcybiskup Jazirah i Eufratu. „Co się stało w Homs, może również zdarzyć w innych miastach”. Jeśli chodzi o skomplikowaną sytuację wynikającą z konfliktu w Syrii należy wysłuchać opinii obu stron, rebeliantów jak i rządu. Jak podkreślił arcybiskup „pokój między obu stronami mógłby zostać osiągnięty, jeśli rządy – rosyjski i amerykański podejmą wspólnie inicjatywę poparcia dialogu”.

Obaj biskupi proszą i modlitwę i wsparcie dla mieszkańców Syrii.

Sytuacja jest bardziej katastrofalna niż można sobie to wyobrazić.

PKWP