Liban: Atak na kościół

Wczorajszy zamach bombowy na chrześcijańską świątynię w Dolinie Bekaa w Libanie spowodował jedynie szkody materialne, jednak wpisał się we wzrost napięcia w tym kraju.

Ładunek równoważny dwóm kilogramom trotylu eksplodował w niedzielę rano przed syryjskoprawosławnym kościołem w mieście Zahle zamieszkiwanym w większości przez chrześcijan. Nikt nie został zabity ani ranny. Kilka dni temu w rejonie tego samego miasta uprowadzono siedmiu Estończyków podróżujących na rowerach.

Liban, biorąc pod uwagę rozwój wydarzeń w świecie arabskim, pozostawał dotychczas w swoistym oku cyklonu. Jednak wzrost napięcia w sąsiedniej Syrii przenosi się stopniowo i na ten bliskowschodni kraj. Oprócz zamachu świadczą o tym także niedzielne starcia między sunnitami a prosyryjskimi szyitami w Bejrucie. Zamieszki przerwała interwencja wojska.

W tej sytuacji opinia publiczna spogląda z zainteresowaniem na władze Kościoła maronickiego, które zawsze miały w Libanie, oprócz duchowego, także autorytet polityczny. Okazją był ingres nowego patriarchy, abp. Béchary Raï, do tradycyjnej siedziby w Bkerke. Ceremonia odbyła się w obecności najwyższych władz państwowych i przedstawicieli wszystkich sił politycznych Libanu. Przemawiając do zgromadzonych patriarcha Raï stwierdził, że „żadna wspólnota czy frakcja polityczna nie może sobie przywłaszczać ojczyzny”. Nowy zwierzchnik maronitów zaznaczył także, że jego duszpasterskim priorytetem będzie młodzież, stanowiąca „przyszłość libańskiego Kościoła”. (RV)

Podsumowanie (wstępne) ostatnich Świąt Wielkanocnych

W największym kraju islamu, Indonezji, w Wielki Czwartek zatrzymano 19 terrorystów, którzy planowali wysadzić w powietrze 3000 wiernych w katedrze w Serpong.

Atak zaplanowany był na Wielki Piątek. Na szczęście służby mundurowe znalazły ładunki wybuchowe umieszczone pod ławkami w katedrze. Uroczystości miały być transmitowane w telewizji i celem było ukazanie światu tego krwawego spektaklu. Jednym z podejrzanych jest kamerzysta lokalnej telewizji Global TV (został aresztowany). Uroczystości związane ze świętami, w całym kraju strzegło 20 tysięcy funkcjonariuszy.

Niestety w Iraku nie udało się powstrzymać ataku, w niedzielę wielkanocną, 24 kwietnia, w kościele Najświętszego Serca Chrystusowego w Bagdadzie, w dzielnicy Karrada, doszło do eksplozji, cztery osoby zostały ranne.

W całych Chinach, nawet w najmniejszej parafii, święta były pod pełną kontrolą milicji i służb bezpieczeństwa. Nie obyło się bez aresztowań. Ponad 500 chrześcijan z 34 różnych wspólnot i kościołów zostało aresztowanych w ciągu dwóch dni świat. W Hebei, w Pekinie, po denuncjacji, w wyniku inwigilacji, pod domy i miejsca spotkań podziemnego kościoła podjeżdżały furgonetki i ładowano do nich ludzi. Zatrzymani chrześcijanie są następnie przetrzymywani w areszcie domowym. Wyobraźmy sobie, ile pieniędzy jest wydanych, jakie zasoby ludzkie wykorzystane, aby przeprowadzać takie akcje logistyczne. Są to miliony dolarów każdego miesiąca wydawane tylko na to, aby udaremniać modlitwę chrześcijanom.

To są dane na stan dzisiejszy. Obawiamy się, że będzie więcej doniesień, ponieważ zanim taka informacja dotrze do naszego świata, musi upłynąć kilka dni. Ale na szczęście informacje te docierają.

Dostaliśmy na dniach wiadomość, że na początku miesiąca kwietnia, 600 bojówkarzy i policjantów służb dyktatora Mugabe, w Harare, w stolicy Zimbabwe dopuściło się akcji pacyfikacyjnej w kościele, pobiło zgromadzonych chrześcijan, którzy modlili się o jedność chrześcijaństwa w kraju i na świecie oraz o pomyślność zdewastowanego ekonomicznie i społecznie Zimbabwe.

Dopiero dziś otrzymaliśmy informację, że 21 kwietnia 4 muzułmanów zakatowało na oczach ciężarnej żony, ewangelika w Worabe w Etiopii, potem po jego zgonie pobili żonę. Na szczęście kobieta nie poroniła dziecka.

14 kwietnia dwóch chrześcijan w Oranie, w Algierii zostało aresztowanych pod zarzutem prozelityzmu wśród muzułmanów. Grozi im 5 lat więzienia. Rozmawiali o Jezusie z muzułmanami.

Prędzej czy później takie informacje wypływają, z narażeniem życia informatorzy przekazują je takim organizacjom jak Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Mówimy o tym i umieszczamy je w raportach, prowadząc w ten sposób tę swoistą dokumentację męczeństwa chrześcijan.

Meksyk: zamordowano kapłana

63-letni ks. Francisco Sánchez Durán został zamordowany w stolicy Meksyku.

Jego ciało z ciętymi ranami szyi znaleziono wczoraj w kościele Opieki św. Józefa w dzielnicy Coyoacán na południu miasta, gdzie był proboszczem. Lokalne media wysuwają przypuszczenie, że kapłan poniósł śmierć, broniąc kościoła przed napadem rabunkowym.

Ten kolejny już w ostatnich miesiącach napad na meksykańskiego duchownego zbiegł się z napięciem między Kościołem a władzami, do jakiego doszło w tych dniach w Mieście Meksyk. W Niedzielę Wielkanocną siedmioosobowa grupa wtargnęła do stołecznej katedry podczas Mszy i przerwała krzykami homilię kard. Norberto Rivery. Sprawcy, którzy zranili też lekko dwie osoby, zostali wprawdzie aresztowani, ale już następnego dnia zwolniono ich bez postawienia im zarzutów. (RV)

Trynidad i Tobago: Głoszenie Chrystusa przez całą dobę

Katolicka organizacja charytatywna PKWP dostarcza świeckiej społeczności na wyspie Trynidad i Tobago sprzęt, który jest niezbędny do tworzenia programów i audycji w chrześcijańskiej stacji telewizyjnej.

Pomoc Kościołowi w Potrzebie poproszona przez Papieża Benedykta XVI o pomoc w realizacji projektów ewangelizacyjnych wykorzystujących nowoczesne media, wpiera produkcję programów nadawanych przez stację telewizyjną prowadzoną przez organizację świeckich katolików o nazwie Living Water, dotacją w wysokości 9.000 dolarów. Stacja radiowa Trinity TV nadaje programy od 17 lat, a przez ostatnie dwa lata oferuje 24-godzinne relacje w Internecie.

W najbliższym czasie stacja ta planuje nadawanie 24-godzinnych transmisji telewizyjnych i dlatego też PKWP przekazało pieniądze na zakup nowego sprzętu, w tym kamer, bezprzewodowego nadajnika, jak i przenośnej kamery z magnetowidem. Do tej pory stacja ta posiadała tylko jeden zestaw sprzętu, który musiał być przenoszony za każdym razem, gdy następowała zmiana studia. Trinity TV nadaje w Trynidadzie i Tobago programy w telewizji kablowej na kanale 10 i cieszy się pełnym wsparciem arcybiskupa Edwarda J. Gilberta z Port of Spain, stolicy kraju.

Odnosząc się do ostatnio przyznanej dotacji przez PKWP założycielka Living Water pani Rhonda Maingot powiedziała: „PKWP bardzo hojnie wsparło nas w dziele unowocześnienia dwóch pomieszczeń naszego studia telewizyjnego, a mianowicie pomieszczenia montażowego i studia, skąd nadaje się transmisje”. Jednocześnie dodała: „Pomoc PKWP dla mediów katolickich w ciągu wielu lat pozwala nam kontynuować tę ważną misję ewangelizacyjną i stale ją wzmacnia. Ponieważ nasz sprzęt został unowocześniony, dlatego nasze produkcje, dźwięk i obraz znacznie się polepszyły. Modlimy się za naszych dobroczyńców i wspierających nas, aby Bóg im błogosławił”. Stacja Trinity Communications Network została utworzona, by poprzez media wspierać działalność ewangelizacyjną. Celem utworzenia w 1994 r. Trinity TV jest wsparcie pracy katechetycznej i ewangelizacyjnej, która jest prowadzona w parafiach, wśród świeckich i w wielu innych grupach działających w Kościele. (PKWP/tłum. Wiesław Knapik)

Arabia Saudyjska: Obława na chrześcijan dokonana przez policję religijną

Rodzina i przyjaciele dwóch indyjskich chrześcijan, którzy zostali aresztowani po spotkaniu modlitewnym w styczniu w Arabii Saudyjskiej, zabiegają o ich uwolnienie. Dwóch chrześcijan zostało zatrzymanych po spotkaniu modlitewnym i oskarżonych o nawracanie muzułmanów na chrześcijaństwo, chociaż władza nie przestawiła żadnych oficjalnych oskarżeń.

Yohan Nese, (31lat) i Vasantha Sekhar Vara, (28 lat) zostali aresztowani 21 stycznia przez muttawę (policję religijną) w domu, do którego udali się po spotkaniu modlitewnym.

Następnie zostali przesłuchani i pobici. W tym czasie policjant przesłuchujący ich, zniszczył Biblie i inne, uprzednio skonfiskowane, materiały religijne. Władza dopytywała się o to, ilu chrześcijan i duchownych, jakich narodowości, przebywa w stolicy Arabii Saudyjskiej.

Policja religijna wywierała również presję na zatrzymanych, aby przeszli na islam. Następnego dnia, 22 stycznia br., dwóch chrześcijan zostało przetransportowanych do sądu religijnego w Rijadzie, który skazał ich na 45 dni w więzieniu. Do dnia dzisiejszego chrześcijanie ci przebywają w wiezieniu.

Rodziny i przyjaciele nie uzyskali żadnych oficjalnych dokumentów zawierających oskarżenia, jednak od samych osadzonych dowiedzieli się, że sprawa dotyczy kwestii religijnych. W chwili zatrzymania chrześcijanie nie wykonywali żadnych czynności religijnych. 22 stycznia, policjanci muttawy ubrani w cywilne ubrania powrócili do mieszkania, w którym dzień wcześniej dokonano obławy. Policja religijna ukradła wartościowe rzeczy oraz wypisała sprayem muzułmańskie slogany na ścianach.

Sytuacja Nase i Vara w więzieniu jest straszna. Mężczyźni zostali umieszczeni w celi, w której ledwo wystarcza miejsca, aby stać. Jak podaje informator: „Nie ma nawet miejsca do siedzenia. Więźniowie śpią na zmiany. Kiedy jeden z nich śpi drugi stoi, a potem na odwrót. Taka dramatyczna sytuacja trwa od miesięcy, nie wiadomo jak długo wytrzymają”. Od czasu aresztowania pozostali chrześcijanie są zbyt przerażeni, by spotykać się wspólnej modlitwie. Tydzień po aresztowaniu, Vara skontaktował się z rodziną i pastorem z Indii. Jego żona, która spodziewa się ich pierwszego dziecka (jest w 7 miesiącu ciąży), nie miała od tego czasu żadnych wiadomości o mężu. Na spotkaniu nie było muzułmanów, a mimo to są oni oskarżeni o próby nawracania z islamu na chrześcijaństwo. Żona aresztowanego Vara dodała, że czuje się osamotniona i ciężko jej jest ze względu na brak wiadomości o mężu i zaawansowanej ciąży. Zarówno ona jak i pastor z Indii wielokrotnie komunikowali się z indyjska ambasadą, ale nie otrzymali żadnej odpowiedzi. Pomimo zażaleń nie podjęto żadnych kroków zmierzających do wyjaśnienia tej sprawy.

Rano, tego dnia, w którym chrześcijanie zostali aresztowani, Vara zadzwonił do pastora i powiedział, że będzie brał udział w spotkaniu religijnym w Rijadzie. Po spotkaniu Vara, Nese i czworo innych niezidentyfikowanych chrześcijan zostało w mieszkaniu, w którym się modlono. Około 19:30 dwóch policjantów muttawy w cywilnych ubraniach oraz jeden policjant w mundurze wkroczyli do mieszkania.

Vara, już po aresztowaniu, zadzwonił do pastora do Indii i poinformował go o tym, że został aresztowany z powodów religijnych i pomimo nacisków odmówił przejścia na islam. Dodał, że jeżeli będzie trzeba umrzeć za Boga on jest gotów i wierzy, że Bóg mu pomoże. Pastor dodał, że podczas rozmowy, która miała miejsce tydzień po jego aresztowaniu, Vara prosił o modlitwę w intencji jego uwolnienia. Vara pracował w Arabii Saudyjskiej od ponad 7 lat. Ostatniego lata wrócił do Indii, gdzie wziął ślub, po czym wrócił do pracy w Rijadzie, gdzie zajmował stanowisko kierownicze w firmie cateringowej. Pastor Ajay Kumar Jeldi z Indii, w swojej wypowiedzi powiedział: „Vasantha jest z mojego kościoła. To religijny, bogobojny członek parafii, zaangażowany w pracę z młodzieżą”.

W Arabii Saudyjskiej zagraniczni pracownicy oddają swoje dokumenty pracodawcą, którzy sponsorują ich i oficjalnie zapraszają do pracy w tym kraju. Zazwyczaj tylko pracodawcy mogą wystąpić o zwolnienie za kaucją swoich pracowników, którzy popadli w konflikt z prawem.

W opisywanej sprawie również tylko ich pracodawcy mają prawo wnioskować o wyjście z aresztu. Niestety po aresztowaniu Vara, jego pracodawca oddał jego paszport lokalnym władzom i zrzekł się odpowiedzialności za niego i jednocześnie zwolnił go z pracy.

Saudyjska policja religijna zwana oficjalnie Komisją do Promowania Cnoty i Zwalczania Występku, to jednostka administracji rządowej, zatrudniająca 5.000 oficerów terenowych oraz 10.000 pracowników. Dodatkowo otrzymuje wsparcie „nieoficjalnych” wolontariuszy, którzy działają z upoważnienia CPVPV, jak podaje Amerykańska Komisja ds. Wolności Religijnej. Pomo tego, iż oficjalnie CPVPV nie może inwigilować, przetrzymywać osób dłużej niż 24 godziny, a także aresztować kogokolwiek bez asysty policji oraz nie może dopuszczać się wszelkiego karania, jej członkowie w ostatnich latach byli oskarżani o zabójstwa, pobicia, chłostę, przetrzymywanie i inne formy nękania.

Podczas omawianej obławy, władza skonfiskowała wszystkie wartościowe przedmioty chrześcijan (dwa keyboardy, gitarę, głośniki, mikser muzyczny, cztery mikrofony, zasilacze, laptopa, tablice oraz ładowarki do telefonów).

Skonfiskowano również 25 Biblii i inne materiały chrześcijańskie. Pozostałym indyjskim chrześcijanom udało się uciec. Anonimowy informator donosi, że kilkakrotnie informował indyjską ambasadę w Rijadzie o ich aresztowaniu. Dodaje, że utracił nadzieję, ponieważ ambasada twierdzi, iż jest to sprawa religijna i w związku z tym nie mogą nic zrobić. Pastor Jeldi przypuszcza, że ktoś musiał donieść na religijną grupę spotykającą się już od jakiegoś czasu i tym samym zainicjował działania władz.

W Arabii Saudyjskiej żyje i pracuje około 7 milionów imigrantów, z czego szacuje się, że 1,5 miliona stanowią hindusi. Organizacja Human Rights Watch informuje, że w Arabii Saudyjskiej systematycznie dochodzi do dyskryminowania imigrantów zarobkowych. Organizacji nawołuje rząd do zniesienia ustawy o sponsoringu imigrantów, a zwłaszcza wymogu dotyczącego uzyskania zgody pracodawcy na zmianę pracy i otrzymanie wizy wyjazdowej.

Według raportu amerykańskiej agencji rządowej, dotyczącego międzynarodowej wolności religijnej, emigranci obawiają się rządowej ingerencji w ich wierzenia. Przyczyny interwencji bywają różne: zbyt głośne modlitwy, zbyt wielu uczestników spotkania, które, np. odbywają się zbyt często w tym samym miejscu.

Rijad stał się miejscem innej obławy i masowych aresztowań Chrześcijan w październiku 2010 r. Arab News i inne media doniosły o aresztowaniu 12 Filipińczyków i francuskiego księdza katolickiego, który koncelebrował Mszę świętą w prywatny mieszkaniu. Na nabożeństwie przebywało 150 Filipińczyków. Pracodawcy aresztowanych chrześcijan wynegocjowali zwolnienie, a ambasada filipińska umożliwiała ich repatriacje.

Także katolickiego księdza zwolniono po kilku dniach. Władze saudyjskie nie akceptują faktu, że praktyki religijne niektórych wyznań wymagają wspólnej modlitwy czy nabożeństwa, sprawowanego przez ich liderów. Duchowni innych religii wciąż są oficjalnie zakazani i odmawia się im uzyskania wizy wjazdowej. (CDN/PKWP/tłum. Helena Bulińska)