Sudan: Módlmy się za Sudan stojący na progu zmian

Biskup w południowym Sudanie wezwał do modlitwy i wsparcia w czasie, gdy coraz bardziej realna jest niepodległość regionu, wyzwolonego od północy.

Oficjalne wyniki długo oczekiwanego referendum nadejdą dopiero w przyszłym miesiącu, jednak sondaże wskazują już większościowe poparcie secesji i utworzenia nowego państwa Południowego Sudanu, niezależnego od północy. Zauważając, iż ludność Południowego Sudanu oczekuje „zmian na lepsze”, biskup Eduardo Hiiboro Kussala z Tombura-Yambio podkreślił potrzebę nieustannej międzynarodowej modlitwy i współpracy w tym jakże kluczowym momencie w historii kraju. W informacji dla PKWP, biskup napisał: „Jak wielu z Was wie, przeżywamy historyczny moment, wymagający podejmowania szlachetnych, ale i delikatnych decyzji. Zwracam się do Was o modlitwę o trwały pokój w Sudanie. Analitycy przewidują burzliwy okres przed 9 lipca, będącym ostatecznym terminem deklaracji niepodległości przez Południowy Sudan. Wszystko wskazuje na to, że przygotowania do tego wydarzenia będą trudne, biorąc pod uwagę ogromne niedoinwestowanie kraju, napięcia na tle plemiennym oraz zagrożenie ze strony partyzantów i terrorystów”.

Doniesienia o niemal 99% poparciu niepodległości wśród wszystkich tych, którzy w Południowym Sudanie oddali swój głos pozwalają przypuszczać, że secesja jest jednak bardzo prawdopodobna. W Chartumie prezydent Sudanu Omar al Bashir zobowiązał się do uznania wyników referendum, zauważając, iż frekwencja przekroczyła próg wymagany do uznania głosowania za ważne.

Bp Hiiboro podziękował PKWP i innym organizacjom charytatywnym za skupianie międzynarodowej uwagi na Południowym Sudanie oraz zaznaczył, że działania te mobilizują polityków do pracy na rzecz pokoju. Powiedział: „Dziękuję organizacjom, takim jak PKWP, ponieważ naciski zewnętrzne, modlitwy wspólnoty międzynarodowej tej organizacji charytatywnej, w rzeczywisty sposób wpłynęły na rząd, jasno dając władzom do zrozumienia, że wojna nie jest tu opcją. Nikt nie chce być oskarżony o wszczynanie wojny”.

Jesienią ubiegłego roku bp Hiiboro odwiedził Wielką Brytanię jako gość PKWP i podczas spotkań z udziałem innych organizacji katolickich, w tym CAFOD i Szkockiego Katolickiego Międzynarodowego Funduszu Pomocowego (SCIAF) rozmawiał z urzędnikami wyższego szczebla, w tym z przedstawicielami MSZ Zjednoczonego Królestwa. W odpowiedzi na wizytę kardynał Keith Patrick O’Brien, arcybiskup metropolita Edynburga, zwrócił się do brytyjskiego Ministra Spraw Zagranicznych Williama Hague’a, przestrzegając przed zagrożeniem wybuchu powszechnej przemocy, jeżeli nie zostaną podjęte międzynarodowe naciski zapewniające przestrzeganie właściwego toru wyznaczonego dla referendum.

Bp Hiiboro wraz z innymi biskupami zwrócili się z wdzięcznością do ONZ i innych organizacji międzynarodowych, jak również krajów, które wysłały swych przedstawicieli do Południowego Sudanu w celu monitorowania rzetelnego przebiegu głosowania. Tymczasem w ostatnich wywiadach udzielonych PKWP, bp Hiiboro ponowił apel do mieszkańców Południowego Sudanu o zachowanie spokoju. Powiedział: „Wszyscy tutaj mamy wysokie oczekiwania, co do dalszych wydarzeń. Jednak ludzie muszą zachować spokój, a rząd ma być zdyscyplinowany”.

Doniesienia z całego Sudanu wskazują, że podczas bezpośrednich przygotowań do referendum zawiązał się powszechny ruch – w dużej mierze chrześcijański – porzucania slumsów mieszczących się w i wokół stolicy, Chartumu, i wyruszania na południe. Wynika on z rosnących obaw, że reżim prezydenta al Bashira może radykalnie zmienić tor w kierunku islamizacji, zwiększając tym samym nietolerancję wobec chrześcijan i innych mniejszości.

Bp Hiiboro powiedział też, że w jego diecezji, jak i w innych miejscach, rozpoczęto przygotowania do przyjęcia przybyszów z północy oraz, że mieszkańcy południa są gotowi do poświęceń, by ich ugościć, jak swoich współobywateli. (PKWP/tłum. Karol Sęk)

Raport PKWP: Co roku 200 mln chrześcijan jest brutalnie prześladowanych. Nie bądź obojętny!

Po raz trzeci ukazuje się w Polsce raport o prześladowaniach chrześcijan. W co trzecim kraju brak pełnej wolności religijnej. 200 milionów chrześcijan rocznie jest krwawo i brutalnie prześladowanych – alarmuje Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

„Wydawanie raportu wpisuje się w nasza misję, jaką jest pomaganie Kościołowi wszędzie tam, gdzie z różnych powodów nie może on swobodnie pełnić swojej posługi” – wyjaśnia ks. dr Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej Pomocy Kościołowi w Potrzebie. „Nie wolno nam być obojętnymi na prześladowanie i zabijanie naszych sióstr i braci!” – apeluje.

„W ponad 70 krajach świata dochodzi do dyskryminacji chrześcijan ze względu na wyznawanie Jezus Chrystusa. Oznacza to, że w co trzecim kraju brak pełnej wolności religijnej. 200 milionów chrześcijan rocznie jest krwawo i brutalnie prześladowanych”, tłumaczy dr Tomasz Korczyński, redaktor raportu.

„Prześladowani i zapomniani. Raport o prześladowaniach chrześcijan w latach 2009-2010″ uwzględnia 40 krajów, najbardziej dramatycznych przykładów prześladowań. Opisuje ciężki los chrześcijan m.in. w Afganistanie, Chinach, Korei Północnej, Myanmarze, Pakistanie, Nigerii, Sudanie, Wietnamie czy Zimbabwe. Liczący niemal 300 stron raport zawiera informacje z pierwszej ręki – od biskupów, księży, sióstr zakonnych, pastorów i wiernych przebywających w krajach prześladowań. „Jest to tylko fragment smutnej rzeczywistości, jaką jest prześladowanie chrześcijan w XXI wieku” – zauważa Korczyński. Wśród pięciu źródeł krwawych prześladowań wymienia: islam wojujący, radykalny hinduizm i buddyzm, komunistyczne reżimy totalitarne i reżimy autorytarne.

Raport „Prześladowani i zapomniani” ma przełamać stereotypowe wyobrażenie, że prześladowanie chrześcijan wiążą się wyłącznie z zamierzchłymi czasami Cesarstwa Rzymskiego. „Publikacja jest też swego rodzaju wyrzutem sumienia dla ludzi cywilizacji Zachodu, cywilizacji stworzonej na wartościach chrześcijańskich. Mieszkańcy tego świata, dziś syci i samozadowoleni zapominają o losie uciskanych sióstr i braci w Chrystusie Panu” – uważa ks. prof. Tadeusz Bąk, dyrektor Instytutu Socjologii UKSW.

Na najbliższym posiedzeniu Rady ds. Stosunków Zewnętrznych Parlamentu Europejskiego, 31 stycznia, planowana jest dyskusja odnośnie prześladowań chrześcijan i poszanowania wolności religijnej.

20 stycznia Parlament Europejski przyjął rezolucję w obronie mniejszości chrześcijańskich na świecie, potępiając ataki na wyznawców Chrystusa w Afryce, Azji, na Bliskim Wschodzie oraz Europie. Jednocześnie Parlament Europejski wezwał Wysoką Przedstawiciel Unii ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa Catherine Ashton do przygotowania w trybie pilnym strategii UE na rzecz egzekwowania prawa człowieka do wolności wyznania, w tym listy sankcji przeciwko państwom, które świadomie unikają chronienia wyznań religijnych.

Możemy pomóc chrześcijanom, mówiąc o ich cierpieniach i prześladowaniach, przez modlitwę i wsparcie materialne – przekonuje Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Każdego 14 dnia miesiąca można się włączyć w szczególną modlitwę za prześladowanych. W lipcu ubiegłego roku organizacja zachęcała także m.in. do działania poprzez złożenie podpisu pod petycją o zniesienie prawa przeciw bluźnierstwu w Pakistanie.

Pomoc Kościołowi w Potrzebie w 2011 r. chce zwrócić szczególnie uwagę na Sudan. 9 stycznia rozpoczęła się kampania „Pomoc dla Sudanu”, w związku z przeprowadzanym tam referendum. Również III Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym w listopadzie będzie poświęcony temu krajowi.

Dyskryminacja chrześcijan i animistów, mieszkających głównie na południu, przez rządzących krajem muzułmanów z północy, doprowadziła do wojny domowej. W wyniku trwającego 22 lata konfliktu, zginęło 2 mln osób, a 4 mln zostało brutalnie wypędzonych ze swoich domów. 14 lutego br. w Chartumie zostaną ogłoszone wyniki referendum rozstrzygającego o oddzieleniu południa od muzułmańskiej północy. Ze wstępnych sondaży wynika, że dojdzie do rozdziału.

Z powodu głodu, braku wody oraz niezbędnych do przeżycia leków i szczepionek cierpi 11 mln Sudańczyków. W obozach dla uchodźców, w nieludzkich warunkach przebywają ludzie pozbawieni środków do życia, opieki medycznej i edukacji. W ramach kampanii „Pomoc dla Sudanu” wsparcie otrzyma Centrum Shajara w Chartumie, które niesie pomoc uchodźcom. Od 1989 r. prowadzą je siostry salezjanki. (PKWP/Biuro Prasowe KEP)

Egipt: Chrześcijanie i muzułmanie wyszli zjednoczeni na ulice

Obciążeni wysokimi kosztami utrzymania i korupcją, chrześcijanie i muzułmanie zjednoczeni na ulicach Kairu. Demonstracje dotyczą sprawiedliwości społecznej, a nie islamu. Ceny chleba i innych podstawowych produktów są bardzo wysokie, podczas gdy płace są zbyt niskie. Protesty odbywają się bez przywódców. El-Baradei (były dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 2005 i kandydat na prezydenta Egiptu) jest dobry, ale nie do tego zadania. Społeczność międzynarodowa nie powinna przyglądać się temu bezczynnie.

Po piątkowych modlitwach 28 stycznia b.r. doszło do różnych wieców w licznych dzielnicach stolicy. Ludzie chcieli zaprotestować przeciwko rządowi egipskiemu. Protesty w tym systemie politycznym nie są sprawą naturalną. Są one wynikiem obciążeń całego narodu, chrześcijanie i muzułmanie muszą znosić: rosnące 50-krotnie ceny, życie bez podwyżki płac, skrajne ubóstwo, głód, brak leków i opieki medycznej. Dla chrześcijan sprawy mają się jeszcze gorzej, bo do tego muszą jeszcze znosić dyskryminację. Tak, w skrócie ks. Boulos Garas (imię zmienione ze względów bezpieczeństwa), opisuje problemy polityczne w Egipcie w wywiadzie dla AsiaNews. Mówiąc o de facto 30-letnich rządach dynastii w Egipcie, w kraju, który ma parlament, ale nie ma opozycji, przyszłość wygląda ponuro, powiedział koptyjski kapłan. Jednak, jak stwierdził, przyjaciele Egiptu powinni skłonić rząd, aby wdrożył niezbędne reformy. Nie powinni obawiać się zarzutów o ingerencję w ”sprawy wewnętrzne”, ponieważ stawką jest godność człowieka.

Poniżej cały wywiad z ks. Boulosem.

Kim są demonstranci?

Chrześcijanie i muzułmanie są zjednoczeni w demonstracjach w Kairze i innych miastach Egiptu. Kościoły i meczety są miejscem zgromadzeń dla demonstrantów. Jednakże ludzie nie demonstrują z powodu religii, ale ze względu na brak sprawiedliwości społecznej, przeciw korupcji, wysokim kosztom utrzymania, braku demokracji…. Te problemy dotykają wszystkich, zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów. Koszt życia jest największym problemem. Na przykład, bochenek chleba może kosztować pięć piastrów egipskich [trzy grosze], ale zwykle jest niejadalny. Aby kupić chleb godny „spożycia” trzeba będzie wydać 25 piastrów [piętnaście groszy]. Kilo cukru, które kiedyś kosztowało 50 piastrów [trzydzieści groszy], teraz kosztuje 5 funtów [trzy złote]. Niektóre ceny wzrosły 50-krotnie, podczas gdy pensje wzrosły zaledwie 10%. Wielu ludzi nie ma opieki medycznej, ponieważ nie mogą sobie pozwolić na wysokie koszty leków. Znam wielu ludzi, którzy pogodzili się ze śmiercią, bo nie mają pieniędzy na lekarstwa czy operacje. Ubóstwo jest bardziej odczuwalne w miastach. Na wsi rolnicy dają sobie radę. W miastach, ceny są zbyt wysokie, nie wspominając o bezrobociu. Każdego ranka można zobaczyć ludzi, którzy przeszukują śmieci, aby znaleźć coś do jedzenia. Niestety, demonstracje nie są dobrze zorganizowane. Istnieją znane ruchy, jednak ich zasięg jest lokalny. Opozycja, nawet Bractwo Muzułmańskie, jest podzielona. Wszystko to sprawia, że trudno przewidzieć, jak potoczy się dalszy ciąg wypadków. Fala przybiera na sile z dnia na dzień, tak jak dzisiaj, po piątkowej modlitwie.

Czy istnieje islamski wpływ?

W Tunezji, z której przyszedł efekt domina, protesty były świeckie, bez odniesienia do islamu i haseł religijnych. W Egipcie protesty są związane z meczetem i religią. Tunezja od 60 lat jest świeckim państwem. My tutaj żyjemy w kraju, w którym islam jest konstytucyjnie oficjalną religią. Jednak protesty nie miały charakteru islamskiego. Ludzie są zmęczeni obciążeniami i ekonomiczną korupcją. Przywódcy religijni są opłacani przez państwo, a więc często mówią to, co rząd im karze.

Jaka jest przyszłość demonstracji?

Ludzie chcą szerokich reform politycznych, gospodarczych i społecznych, bo sprawy nie mogą dłużej tak trwać. Nikt nie może przewidzieć albo przepowiedzieć co się wydarzy. Nikt nie wie, w jakim kierunku zmierzamy. Jedyną rzeczą, którą na pewno musimy zrobić, to zmienić ten system, który stał się skostniałym w ciągu ostatnich 30 lat. Wystarczy wyobrazić sobie, że w ostatnich wyborach tylko jeden parlamentarzysta jest opozycjonistą spośród 400 wybranych do parlamentu egipskiego. Wszyscy pozostali są z partii Mubaraka. Czy to jest demokracja? Muhammad El Baradei przyniósł pewną nadzieję, z racji tego, że większość czasu spędzał poza krajem i nie jest uwikłany w lokalne utarczki. Ale jedna osoba nie może przeprowadzić tylu zmian.

Czy istnieją obawy o los chrześcijan?

W tej chwili demonstracje nie są przeciwko chrześcijanom. Patriarcha Shenouda wzywał do spokoju. Lecz wielu chrześcijan i niechrześcijan odpowiedziało mu, że to nie jest spokojny czas, gdyż kryzys dotyka również chrześcijan. W rzeczywistości, dla chrześcijan kryzys jest jeszcze dotkliwszy, ponieważ są oni ofiarami dyskryminacji i mają trudności ze znalezieniem pracy. Oferty pracy są przekazywane młodym pracownikom muzułmańskim. A chrześcijanin, nawet jeśli otworzy sklep, mało ludzi od niego kupuje.

Czy Zachód jest zaangażowany, czy pozostaje tylko obserwatorem?

Sytuacja jest bardzo trudna. Mamy nadzieję, że przyjaciele Egiptu będą mieć wpływ na rząd w celu wprowadzenia pilnych reform. Być może na Zachodzie nie mogą dążyć do interwencji w ”wewnętrzne sprawy innego kraju”, ale to nie jest kwestia „spraw wewnętrznych”, ale raczej ludzkiej godności każdego Egipcjanina.

(AsiaNews/PKWP/tłum. Ashraf Benyamin)

Bruksela: UE zaapeluje o tolerancję religijną bez wskazania na chrześcijan

Na wniosek czterech państw, w tym Polski, szefowie dyplomacji krajów UE będą w poniedziałek rozmawiać o prześladowaniach chrześcijan. Ale w uzyskanym przez PAP projekcie deklaracji słowo „chrześcijaństwo” nie pada. Jest ogólny apel o tolerancję i wolność religii.

W dokumencie Rada wyraża zaniepokojenie „rosnącą liczbą aktów religijnej dyskryminacji i nietolerancji”, potępiając zwłaszcza „akty terrorystyczne, których celem są miejsca kultu i pielgrzymi”.

„Żadna część świata nie jest wolna od plagi nietolerancji religijnej” – dodaje dokument. UE przypomina w nim swe „przywiązanie do promocji i ochrony wolności religii i wiary bez dyskryminacji”, zaliczając je do podstawowych wolności i praw człowieka.

„Wszystkie osoby należące do wspólnot i mniejszości religijnych powinny mieć możliwość praktykowania swej religii i kultu w sposób wolny, zarówno indywidualnie, jak i we wspólnocie z innymi, bez obawy o ataki czy nietolerancję” – apeluje dokument.

Ministrowie mają w nim zapewnić, że UE zaangażuje się we wspieranie walki z nietolerancją religijną na forach ONZ, a także będzie ten temat badać w ramach corocznych raportów o przestrzeganiu praw człowieka na świecie. Dokument wzywa też szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton do przedstawienia konkretnych propozycji na temat innych możliwych działań UE, by chronić wolność religii.

UE ani razu nie wskazuje w dokumencie, że mogłoby chodzić o chrześcijaństwo; wszędzie mowa jest ogólnie o religii.

Temat został jednak wywołany w obronie chrześcijan, zwłaszcza z Bliskiego Wschodu, którzy padają ofiarą gróźb i prześladowań z powodu swego wyznania. Z inicjatywy ministra spraw zagranicznych Włoch Franco Frattiniego cztery państwa (Włochy, Francja, Polska i Węgry) zwróciły się listownie w styczniu do Ashton o debatę i „konkretne inicjatywy” UE w celu obrony chrześcijan na świecie. List czterech krajów został wystosowany tydzień po zamachu na kościół koptyjski w Aleksandrii w Egipcie, w którym zginęło 21 osób, a około 100 zostało rannych.

W wywiadzie dla włoskiej telewizji Frattini wprost powiedział, że „wszystkie religie powinny mieć gwarancje, ale teraz prześladowani są chrześcijanie”. Zaproponował, by UE monitorowała sytuację chrześcijan w krajach trzecich, a zwłaszcza w tych, które otrzymują hojne wsparcie od UE.

Źródła dyplomatyczne, z którymi rozmawiała PAP, powiedziały, że nie można liczyć na daleko posunięte decyzje UE w obronie chrześcijan. Wskazały, że UE, w której większość państw ceni sobie swoją laickość, już teraz ma problem, by w relacjach z takimi krajami, jak Chiny czy Rosja, egzekwować przestrzeganie praw człowieka. (Źródło: Inga Czerny/PAP)

Kolumbia: Zamordowano dwóch kapłanów

W Kolumbii w niewyjaśnionych okolicznościach zastrzelono dwóch księży. Ich ciała znalazła policja w miejscowości Kennedy koło Bogoty w samochodzie, którym jechali duchowni.

Pierwsze doniesienia mówią o tym, że morderca podróżował wraz z kapłanami, a po dokonaniu zabójstwa zbiegł. Nic nie zginęło. Księża Rafael Reátiga Rojas (35 lat) i Richard Armando Piffano Laguado (37 lat) byli przyjaciółmi od czasów, gdy razem studiowali bioetykę na uniwersytecie w Bogocie.

Sekretarz generalny episkopatu Kolumbii zaapelował do władz o wyjaśnienie przyczyn morderstwa. Ks. Juan Vicente Córdoba Villona przypomniał, że sprawcy wielu wcześniejszych zabójstw wciąż pozostają na wolności.

Tylko w ubiegłym roku w Kolumbii zabito trzech księży. W sumie od 1984 r. w tym kraju zginęło 74 kapłanów, 8 osób zakonnych i trzech seminarzystów. (RV)