Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

Syria: „Zawierzam wszystko łasce Boga”

Bóg nas kocha i nigdy nas nie opuści. Trzeba mieć wiarę nawet w skrajnie ciężkich sytuacjach. Właśnie do tego nawołuję współbraci w Chrystusie w Syrii: miej wiarę! To państwo cię potrzebuje. To nie tylko moja prywatna opinia. Ojciec Święty Franciszek wielokrotnie akcentował to przesłanie.

Przez lata ksiądz Ziad pomagał uchodźcom w Syrii. Teraz opuszcza jej granice. „Nic bym nie zrobił bez pomocy takich organizacji jak Pomoc Kościołowi w Potrzebie”, powiedział odchodząc.

W chwili obecnej nie ma trudniejszego i bardziej niebezpiecznego zajęcia, które zakon jezuitów mógłby przydzielić swoim członkom. Syryjski jezuita ksiądz Ziad Hilal pomagał w ostatnich latach ofiarom wojny w Syrii. W mieście Homs, które przez długi czas stanowiło epicentrum krwawych strać między rządem syryjskim a powstańcami, duchowny organizował pomoc humanitarną dla uchodźców w ramach Jezuickiej Służby Uchodźcom (JRS).

Znaczne części miasta zostały całkowicie zniszczone. Jeden ze współbraci ks. Ziada – holender, ks. Frans van der Lugt, został zamordowany w 2014 roku. „Zaczęliśmy pomagać uchodźcom wojennym już w 2011 roku. Niestety, od tego czasu mamy coraz więcej pracy. Ludzie zazwyczaj przyjeżdżają tylko z jedną walizką. Stracili wszystko i są we wszystkim zależni od innych. My zapewniamy im mieszkanie, jedzenie, ubranie i środki higieny osobistej”, powiedział ksiądz Ziad.

Ostatnia fala uchodźców przybyła z Aleppo. Setki tysięcy osób wciąż żyją w mieście, które niegdyś było wielomilionową metropolią w północnej Syrii i w której mieszkały dziesiątki tysięcy chrześcijan. Jednak coraz więcej wyznawców Chrystusa ucieka z tego miasta z powodu toczących się w nim walk między rządem a rebeliantami. Ksiądz Ziad: „W chwili obecnej opiekujemy się około trzystoma rodzinami chrześcijańskimi z Aleppo. Znalazły one schronienie w naszych ośrodkach w Marmaricie, Tartusadzie oraz innych miastach. Jednakże wciąż oczekujemy kolejnych uchodźców z tego rejonu. Największa trudność polega na zapewnieniu im odpowiednich warunków mieszkaniowych. Miasta są bowiem przepełnione.

Jest wielkie zapotrzebowanie na wszystkie wymienione artykuły. Większość uchodźców nie ma dosłownie nic. Są bezrobotni, więc płacimy za nich czynsz. Niestety są też tacy, m.in. chrześcijanie, którzy wykorzystują tę kryzysową sytuację do własnych celów. Znane są przypadki chrześcijańskich właścicieli, którzy wyznaczają bardzo wygórowane ceny za czynsz. Trafił się nawet pewien właściciel, który eksmitował rodzinę uchodźców tylko dlatego, że ktoś inny mógł płacić mu więcej za czynsz. Wojna wydobywa z ludzi to, co w nich najgorsze. Są też jednak pozytywne przykłady: pewna kobieta użyczyła nam budynek, w którym mogliśmy za darmo dać schronienie uchodźcom. Jakiś inny mężczyzn złożył nam podobną propozycję. Całe szczęście są jeszcze ludzie dobrej woli.”

Po tym, jak wojska rządowe zostały tej wiosny pokonane w Idlibandzie oraz innych miejscach, zaczęły się zbliżać różne grupy rebeliantów, m.in. ekstremistyczna organizacja Al-Nasura, która wyrosła z Al-Quaidy. Ksiądz Ziad podkreślił, że wszyscy Syryjczycy, zarówno muzułmanie, jak i chrześcijanie, cierpią z powodu wojny: „Jednak jako mniejszość chrześcijanie są szczególnie narażeni na ataki ze strony grup dżihadystycznych.” Takie wypadki, jak porwanie syryjskokatolickiego zakonnika Jacques’a Mourada również wzmogły niepokój o przyszłość. Ojciec Jacques został porwany przez nieznanych sprawców pod koniec maja. „To bardzo boleśnie dotknęło wspólnotę chrześcijan. Ojciec Jacques to przecież nie byle kto. Jest dla ludzi pewnym symbolem. Od samego początku pomagał uchodźcom i działał na rzecz pojednania. Oczywiście nie każdemu się to podobało”, podkreśla ksiądz Ziad. Jezuita powiedział następnie, że porwanie to jeszcze mocniej uświadomiło mu, jak bardzo sytuacja w Syrii jest trudna dla kapłanów – „Porywacze ojca Jacques’a mogli mieć na celowniku również mnie oraz innych księży. Już wcześniej nigdy nie wychodziłem sam z domu. Teraz tym bardziej nigdy bym się nie odważył zapuszczać samemu gdziekolwiek. Zawsze biorę ze sobą dwóch, trzech przyjaciół.”

W tym miejscu powstaje pytanie, po co ktokolwiek miałby się wystawiać na takie niebezpieczeństwo. Ksiądz Ziad odpowiada bez wahania: „Jako człowiek, a szczególnie jako chrześcijanin i kapłan, mam obowiązek pomagać ludziom w potrzebie. Tego uczy nas w Ewangelii nasz Pan – Jezus Chrystus. Jednak służenie innym w tak brutalnej wojnie, jak ta w Syrii, ma swoją cenę. Moje życie całkowicie się zmieniło od 2011 roku. Nie mogłem kontynuować moich studiów doktoranckich. Nie mam już wcale czasu dla siebie. Nie mogę spotykać się z przyjaciółmi i znajomymi, ponieważ mam po prostu za dużo pracy. Ale tak powinno być. Moja służba jest tego warta. Ksiądz Ziad przyznał ponadto, że jego życie modlitewne uległo zasadniczej zmianie – „Przed wojną dużo modliłem się sam. Teraz modlę się z innymi i za innych.”

Przełożeni księdza Zaida uznali, że nadszedł czas, by wziął na siebie inne obowiązki. Pod koniec miesiąca poleci do Londynu, potem zaś do Dublinu, by kontynuować formację jezuicką. „Opuszczam Syrię, mając duży pokój w sercu. Wiem, że nasz zespół będzie dalej ciężko pracować, bo jego funkcjonowanie wcale nie zależy ode mnie. Stało się to dla mnie jasne w ostatnich latach. Z niczym bym sobie nie poradził bez pomocy moich współpracowników. Natomiast bez pomocy takich organizacji jak m.in. Pomoc Kościołowi w Potrzebie nie mielibyśmy nic do zaoferowania potrzebującym. Jestem za to ogromnie wdzięczny moim kolegom ze Służby Uchodźcom oraz siostrom ze Zgromadzenia Najświętszego Zbawiciela, które wspierały mnie w Homs. Słowa wdzięczności jestem winien również wszystkim dobrodziejom. Koniec końców człowiek potrafi zrozumieć, że jest się tylko zwykłym organizatorem. Taka świadomość daje dużo pokory. Wszystko, co dobre, pochodzi z ręki Boga, który jest dobrym Dawcą wszelkiego dobra. My tylko dzielimy się tym dobrem. Moim zdaniem to jest właśnie duchowość wszystkich chrześcijańskich organizacji charytatywnych. Zawierzam więc naszą pracę na rzecz uchodźców całkowicie łasce Bożej.”

Konieczność zaufania Bogu stanowi przesłanie, które duchowny chce zostawić rozpaczającym chrześcijanom syryjskim – „Podkreślam w każdym kazaniu, że Bóg nas kocha i nigdy nas nie opuści. Trzeba mieć wiarę nawet w skrajnie ciężkich sytuacjach. Właśnie do tego nawołuję współbraci w Chrystusie w Syrii: miej wiarę! To państwo cię potrzebuje. To nie tylko moja prywatna opinia. Ojciec Święty Franciszek wielokrotnie akcentował to przesłanie. Również poprzedni specjalny wysłannik ONZ w Syrii, Lakhdar Brahimi, powiedział mi w Genewie, że „Syria potrzebuje swoich chrześcijan. My jesteśmy tymi, którzy są w stanie doprowadzić do pojednania. Jesteśmy wysłannikami pokoju.” Moim zdaniem wysłannik ONZ miał całkowitą rację – to właśnie jest nasze chrześcijańskie zadanie. Jesteśmy po stronie pokoju i pojednania. Zawsze miałem taką filozofię mojej pracy. My służymy każdemu – i chrześcijanom i muzułmanom. Po prostu służymy Syrii”, stwierdził ksiądz Ziad.

PKWP

Tł. Dominik Jemielita

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW