Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

Liban: «Libańska solidarność ma swoje granice»

Liban_1Kiedy w 2011 r., w środku nocy pierwsi syryjscy chrześcijanie z Homs zapukali do moich drzwi, to było dla nas jasne, że musimy im pomóc, to nasi bracia i siostry». Archidiecezja aktualnie pomaga 700 chrześcijańskim rodzinom. Bez hojnego wsparcia dobroczyńców PKWP, nie moglibyśmy tego robić.

Wielu syryjskich chrześcijan znalazło schronie w Libanie – To nie jest dla nich łatwe, Pomoc Kościołowi w Potrzebie stale udziela im wsparcia.

Flodia nie czuje się dobrze, młoda dziewczyna leży w łóżku z silnymi bólami brzucha. «Ta cała sytuacja wpływa na mój stan zdrowia. Życie na wygnaniu oznacza życie w stresie, to coś niewyobrażalnego, jeśli się tego nie przeżyło. Ciągły lęk o jutro niszczy każdego, najpierw psychicznie, potem fizycznie». Od 2012 roku mieszka z mężem Georgem i trójką dzieci w Zahle. Zahle to chrześcijańskie miasto w libańskiej dolinie Bekaa, blisko granicy syryjskiej. Wielu syryjskich chrześcijan uciekło do tego miasta, kiedy w 2011 roku w ich kraju rozpoczął się bunt skierowany przeciwko Prezydentowi Assadowi i z czasem stawał się coraz bardziej krwawy. «W Syrii żyło nam się dobrze. Mieszkaliśmy we ładnym domu blisko Homs, ale nie mogliśmy tam zostać widząc jak buntownicy posuwają się naprzód. Straciliśmy wszystko, nie wiemy co się stało z naszym domem», mówi to z goryczą w głosie i wskazuje na okolicę. Rodzina mieszka teraz w nędznym, jednopokojowym mieszkaniu; mieszka tu nas pięcioro, tu gotujemy, jemy i śpimy. Wokół stare meble, dary od miejscowych chrześcijan. «Za ten mały pokoik płacimy 250 dolarów miesięcznie, to dla nas bardzo dużo; za dużo».

Liban_2George, mąż Flodi, pracował w sektorze budowlanym. Teraz też jest chory. Oboje nie mają pracy. Trójka dzieci pomaga utrzymać rodzinę. Flodia opowiada nam ze łzami w oczach: «Oni powinni chodzić do szkoły, nauczyć się zawodu, kontynuować naukę, ale to nie jest możliwe, potrzebujemy pieniędzy. Czy może pan sobie wyobrazić jak się czuje matka, kiedy przyszłość jej dzieci wali się? Czuję się winna». Jednak jej syn, szesnastoletni Eli nie obwinia rodziców, pracuje w magazynie i wykłada towary. «Nasi rodzice wcześniej robili wszystko dla nas, teraz przyszła kolej na nas». Jego trzynastoletni brat pracuje w piekarni. Starszy, siedemnastoletni Roger myje włosy klientom zakładu fryzjerskiego. Nie zarabiają wiele w trójkę. «Moi synowie pracują po dwanaście godzin dziennie i zarabiają maksymalnie 150 dolarów na miesiąc, to jest wyzysk, ale co możemy na to poradzić?». Żeby ich pięcioosobowa rodzina mogła wyjść na plus, potrzebują około 600-700 dolarów miesięcznie. Eli szybko przystosował się do nowej sytuacji. «Opuszczenie domu było okropnym przeżyciem, ale teraz tutaj mam przyjaciół i na szczęście wszyscy żyjemy i jesteśmy z naszymi rodzinami. Jestem za to wdzięczny. Jednak, chciałbym kontynuować naukę». Flodia patrzy na to z innego punktu widzenia: «to oczywiste, że tęsknię za Syrią, ale ile czasu teraz upłynie zanim zagoją się rany wywołane przez wojnę między chrześcijanami, sunnitami, druzami, kurdami, alewitami? Nie chcę wracać, jestem gotowa wyjechać dokądkolwiek».

Rodzina jest wdzięczna za pomoc, którą otrzymuje od Kościoła. Archidiecezja w Zahle pomaga wysiedlonym chrześcijanom od samego początku. «Bez pomocy Kościoła nie dalibyśmy sobie rady», mówi Flodia. Dla Arcybiskupa Issama Darwisha to coś naturalnego. On sam urodził się w Syrii. «Kiedy w 2011 roku, w środku nocy pierwsi syryjscy chrześcijanie z Homs zapukali do moich drzwi, to było dla nas jasne, że musimy im pomóc, to nasi bracia i siostry». Archidiecezja aktualnie pomaga 700 chrześcijańskim rodzinom, udostępniając ubrania, żywność i inne artykuły pierwszej potrzeby. Kościół udziela pomocy również rodzinom muzułmańskim. «Bez hojnego wsparcia dobroczyńców PKWP, nie moglibyśmy tego robić», stwierdza z wdzięcznością Arcybiskup. «Nie jest łatwo otrzymać pomoc dla chrześcijan. Często mieszkają w domach, a nie w namiotach jak większość uchodźców muzułmańskich, przez co nie spełniają wymagań organizacji humanitarnych. Dlatego wiele zależy od nas».

Liban_3Sytuacja uchodźców w Libanie nie będzie ulegać poprawie. Zgodnie z przewidywaniami, jeden na czterech mieszkańców Libanu jest uchodźcą syryjskim. Zgodnie z danymi ONZ jest tam już 1,2 mln uchodźców, ale nie wszyscy są zarejestrowani, dlatego może ich być znacznie więcej. Niektórzy mówią nawet o 2 mln Syryjczyków, którzy znaleźli schronienie w Libanie liczącym 4 miliony mieszkańców. «Solidarność Libańczyków ma swoje granice, powoli traci im się cierpliwość» mówi arcybiskup Darwish. «Znacząco wzrosła przestępczość. Ponadto, Libańczycy odczuwają napływ taniej siły roboczej. Nie ma pracy dla młodych Libańczyków, dlatego wielu decyduje się na emigrację. Jest to poważny ciężar dla tak małego kraju jak Liban. Rząd wydał już rozkaz nie wpuszczania do kraju ani jednego uchodźca więcej».

Kilka rodzin, którymi się zajmował, wróciło już do Syrii, do rejonów, gdzie sytuacja się trochę uspokoiła. «W tym roku mogło wrócić do swoich miasteczek w Syrii około 100 chrześcijańskich rodzin. To dobra wiadomość, ale przy tym wielu też wyemigrowało za granicę, na zachód» - relacjonuje arcybiskup Darwish. «Jednakże, zachęcamy wiernych do pozostania; są ważni dla Bliskiego Wschodu. Poza tym teraz już nie jest łatwo wyemigrować, na przykład do Australii. Jest coraz więcej formalnych trudności». Tym, którzy myślą o emigracji, trzeba dać nadzieję. «Próbujemy znaleźć dla nich pracę, ale przede wszystkim staramy się przekonać, że mają do odegrania ważną rolę na Bliskim Wschodzie. Nie tylko ja o tym mówię, również uczeni muzułmańscy uważają, że chrześcijanie powinni tu pozostać. Bliski Wschód nie będzie już taki sam bez nich». Chrześcijanie łączą różne wyznania. «W moim domu mogą rozmawiać sunnici i szyici. Gdzie indziej ten dialog mógłby mieć miejsce? My chrześcijanie jesteśmy powołani do pojednania zwaśnionych grup».

PKWP/Olivier Maksan

tłum. es-pl: Aneta Piechnik

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW