Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

Kamerun: Wszyscy boją się zamachowców-samobójców

19 lutego zamach samobójczy wstrząsnął targiem w północnej części Kamerunu. Sprawcami okazały się być dwie kobiety, podejrzewane o przynależność do Boko Haram. Tamtejszy biskup opowiada o sytuacji w tej części Kamerunu.

W piątek, 19 lutego, podwójny zamach samobójczy wstrząsnął targiem w północnej części Kamerunu Mémé, pozbawiając życia co najmniej dwadzieścia osób, i poważnie raniąc kilkadziesiąt innych. Sprawcami okazały się być dwie kobiety, podejrzewane o przynależność do Boko Haram. Według źródeł rządowych, od 2013 roku na północy kraju poniosło śmierć ponad 1200 osób. Stowarzyszenie Papieskie Pomoc Kościołowi w Potrzebie rozmawia z biskupem Diecezji Marua–Mokolo, obejmującej ten region, Brunonem Ateba Edo.

PKWP – Proszę Księdza Biskupa, kim są osoby, będące celem ataków?

ks. bp. Brunon Ateba Edo: To są wszyscy! Bez różnicy, czy są muzułmanami, chrześcijanami, poganami. Wszyscy mogą zginąć w czasie ataku na zaludniony plac targowy! Owszem, czasem na celu są tylko i wyłącznie grupy chrześcijańskie, ale akurat w Mémé, na tym targu, ofiarą mógł stać się każdy.

- Jak reagują Kameruńczycy?

- Wszyscy się boją zamachowców-samobójców. To rodzaj psychozy. Gdziekolwiek ludzie się spotykają, tak jak na targach, nigdy nie wiedzą, kto jest kim. Nie można jednak na wszystkich uważać. Na wsiach działają straże obywatelskie, ale i tak, pomimo tego, istnieje zawsze ryzyko przeniknięcia terrorystów.

- Kto tworzy te straże?

- Mieszkańcy wsi, znający dobrze dany region i jego język, współpracujący bardzo intensywnie z wojskiem.

- Czy jesteście świadkami exodusu ludności z północnego Kamerunu?

- Zamachowcy-samobójcy zazwyczaj działają wzdłuż granic, ataki w innych strefach zdarzają się okazjonalnie. Mémé leży w odległości ok. 22 mil (35 km) od granicy. Wiele osób szuka schronienia w Maroua, głównym mieście regionu, położonym nieco bardziej w głębi kraju. Zasadniczo, w miastach jest bezpieczniej, gorzej jest właśnie na granicach. Są one zupełnie inne, jak w Europie, nie takie ścisłe i szczelne. Wiele grup etnicznych czy rodzin mieszka po obydwu jej stronach – np. wujek w Kamerunie, siostra w Nigerii...Niekiedy nawet zdarzają się rodziny, w których część jest w jednym, a kolejna już w innym kraju.

- Czy działałność Boko Haram miała wpływ na relacje pomiędzy muzułmanami a chrześcijanami?

- Pomiędzy nimi istnieje dobry dialog i chęć współpracy. Na przykład, dzieci przywódcy wioski często uczęszczają do naszej, katolickiej szkoly. Niezależnie od religii, wszyscy boimy się zamachowców.

- Wydaje się, że Boko Haram jest osłabione...Co Ksiądz Biskup myśli na ten temat?

- Z militarnego punktu widzenia, są już pokonani. Jednak samobójcy są w dalszym ciągu zagrożeniem. Przedtem były ataki zbrojne, obecnie zaś eksplozje, których nie wiadomo kiedy i gdzie się spodziewać.

- Co robi Kościół, by uspokoić wiernych?

- Głosimy nadzieję i modlimy się o pokój. Sam ułożyłem treść modlitwy o pokój, która jest odmawiana codziennie po Mszy Świętej. Prosimy również naszych wiernych, by okazywali miłosierdzie uchodźcom, zarówno wysiedleńcom z Kamerunu, jak i Nigeryjczykom. Mówimy im, że nasze modlitwy są silniejsze niż wojna i zamachy.

Rozmawiała: Amelie de La Hougue

Tłumaczenie: Agata Witkowska

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW