Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

Indonezja: Księża przedzierają się przez morza błota i pokonują ogromne odległości aby nauczać

W diecezji Ketapang większość katolików mieszka w odległych, trudnodostępnych miejscach. Nie powstrzymuje to pracy duszpasterzy, czego dowodzi świadectwo ks. Blasiusa Pujaraharja, miejscowego biskupa oraz księdza Alexandra Joko Purwanto. Obaj podkreślają, że niesienie Słowa Bożego wymaga zdrowego ducha w zdrowym ciele.

Księża w diecezji Ketapang (prowincja Kalimantan Zachodni) w swej pracy duszpasterskiej każdego dnia zmagają się z wyzwaniami. Setki katolików pochodzi z plemion Dajaków, które zamieszkują lasy tropikalne. Księża podróżują długie godziny małymi łodziami motorowymi w górę i w dół miejscowych rzek albo pokonują błotniste drogi na motocyklach. Czasami to nie wystarcza. Jak mówi ks. bp Blasius Pujaraharja, biskup Ketapang: „Trzeba nie tylko cieszyć się dobrym zdrowiem i sprawnością fizyczną, w dobrej formie musi być też duch".

W listopadzie u.r. samemu biskupowi przydarzyła się przygoda. W drodze do kościoła pw św. Piotra Apostoła w Nanga Tayap (około 200 km na północ od Ketanpang lub siedem godzin łodzią), gdzie wybierał się, aby odprawić Mszę św., on i jego pomocnicy musieli zatrzymać samochód, bo drogę zablokowało błotne osuwisko. W pierwszej chwili bp Blasius próbował przejść na drugą stronę osuwiska. Jednak im dalej szedł tym głębiej grzązł w morzu błota.

„Było coraz gorzej - nie mogłem już dalej iść. W końcu ugrzęzłem aż po uda" - powiedział biskup AsiaNews. Biskup nie dał się zrazić i naciskał by iść dalej, bo Mszy św. nie można było odwołać.

Jego pomocnicy w końcu wpadli na pomysł. Kiedy udało im się wydostać potężnej postury biskupa z błotnej pułapki wykorzystali ciężki sprzęt udostępniony przez miejscowe władze. Dzięki temu udało się dostać do celu po błotnistych drogach. Nie obeszło się bez zapłacenia pewnej ceny. „Trafiłem do szpitala" - tłumaczył biskup mówiąc, że powinien poddać się operacji kolana, które uszkodził podczas incydentu.

Trudne doświadczenie biskupa nie jest niczym wyjątkowym, by wszyscy księża pracujący w diecezji mieli podobne przeżycia.

Według ks. Alexandra Joko Purwanto, który pracuje w parafii Nanga Tayap księży w ogromnej diecezji jest zbyt mało, ale tylko oni mogą głosić Słowo Boże, bo katechistów jest jeszcze mniej. Ks. Purkowerto powiedział, że pewnego razu Dajakowie poprosili go, by nie odprawiał w niedzielę Mszy św., bo mieli wyruszyć na połów. Zamiast zgodzić się na ich żądanie ksiądz wezwał całą wspólnotę, aby wzięła udział w Eucharystii i prosiła Pana o błogosławieństwo dla ich połowu.

Po tym wydarzeniu ksiądz wybudował na terenie parafii kaplicę ku czci Maryi Dziewicy, tak, aby miejscowi katolicy mogli modlić się do Najświętszej Maryi Panny. „Kiedy wierni przychodzą się modlić, mogę ich prowadzić i krzewić wiarę" - mówi ksiądz. Dodaje, że katechizacja nie przynosi takich owoców, kiedy ksiądz musi odwiedzać domy katolików, które są rozrzucone po tak ogromnej powierzchni. (AsiaNews/PKWP/tłum. Rafał Kozłowski)

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW