Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

Chrześcijanie po drugiej rewolucji w Egipcie: „Wzrasta zanurzony w wierze Kościół“

Po odsunięciu od władzy członka Bractwa Muzułmańskiego, prezydenta Muhamada Mursiego, w całym Egipcie daje się odczuć pełną napięcia atmosferę.

Wprawdzie życie toczy się dalej, tak jak np. w wielomilionowym Kairze, gdzie kawiarnie i herbaciarnie są po brzegi wypełnione gośćmi. Niemniej jednak ludzie wydają się bardziej czujni niż zwykle, a nawet wręcz nerwowi. Taksówkarze unikają niektórych miejsc. Tymczasem armia zabezpiecza ważne miejsca czołgami i wysyła tam licznych żołnierzy.Wiele helikopterów krąży nad centrum Kairu. To wszystko ma unaocznić solidarność między wojskiem a demonstrantami na placu Tharir, ale także dać im poczucie bezpieczeństwa. W piątek doszło tu bowiem do krwawych starć między zwolennikami Mursiego a jego przeciwnikami.

W odległości niespełna kilku przecznic stoi bar pewnego Kopta. Człowiek ten nie chce, by opublikowano jego zdjęcie ani podano jego imię. „Lepiej nie..." - powiedział. W sobotę nad wejściem do jego baru zawisł jednak nie dający się nie zauważyć plakat przedstawiający dowódcę armii egipskiej Al-Sisiego, który w poprzednią środę ogłosił obalenie Mursiego. Odpowiednio po lewej i prawej stronie widnieją: wielki szach uniwersytetu Al-Azhar oraz patriarcha koptyjski - biskup Twardos II. Koptyjski gospodarz chce tym samym wyartykułować następujące przesłanie: „My, chrześcijanie współtworzymy Egipt razem z muzułmanami. Większość moich klientów to islamiści. Nie pozwolimy wbić miedzy nas klina niezgody". Jednak wydaje się, że taką właśnie strategię przyjęli ostatnio zdominowani muzułmanie.

Kair, niedziela. W kościele oo. franciszkanów pod wezwaniem św. Józefa celebrowana jest Msza Święta. W tym ogromnym kościele znajduje się bardzo niewielu ludzi. Młody wierny, który przed rozpoczęciem Mszy św. zapala świece przed obrazem Madonny, wyjaśnia dlaczego: „Żyjemy w nieustannym napięciu. Nie wiemy, co knują islamiści. Uważają, że my jesteśmy winni obalaniu Mursiego. To oczywiście bzdura. Chciała się go pozbyć zdecydowana większość narodu, a więc nie tylko chrześcijanie".

Kapłan franciszkański - Michael Selim Zaki, odprawia niedzielną Mszę św. z rzadkim u niego niepokojem. „Przez całą liturgię nerwowo patrzyłem, kto jest w kościele i kto do niego wchodzi. Bardzo boimy się zemsty ze strony islamistów", wyznał potem w zakrystii. Ten młody ksiądz jest Egipcjaninem i napaści na chrześcijan w jego kraju nie są dla niego niczym nowym. „My, chrześcijanie stanowimy łatwy cel dla prześladowców, ponieważ sami nie stosujemy przemocy. Łatwo jest nas zaatakować. Wierzymy jednak, że wojsko nas ochroni. Armia musi przecież wyzwolić państwo od nie cofających się przed użyciem przemocy muzułmańskich ekstremistów." Islamiści są mocno rozdrażnieni utratą władzy. „Chcieli zrobić z Egiptu swoją własność. Egipt nie należy jednak do fundamentalistów. Nie jesteśmy Afganistanem.", kontynuuje franciszkanin.

Nienawiść muzułmanów poskutkowała już pierwszymi ofiarami wśród chrześcijan. W sobotę zamaskowani muzułmanie zamordowali kapłana Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego. Duchowny ten był sekretarzem biskupa z Al-Arisch, nadmorskiego miasta leżącego na północ od półwyspu Synaj. Jak donoszą egipskie media, Abuna Mina Aboud został zabity w swoim samochodzie. Diecezja koptyjska podaje, że morderstwo to wywołało panikę wśród chrześcijan z Al-Arisch. Tamtejsi muzułmanie nie przestają głosić haseł nienawiści przeciwko wyznawcom Chrystusa. Synaj już od dłuższego czasu uznawany jest za bastion ekstremistów islamskich. Również w Luxor, turystycznej miejscowości, z której pochodzi o. Michael, dochodziło do aktów agresji wymierzanych w chrześcijan. „W piątek zeszłego tygodnia, niedaleko Luxor, islamiści podpalili kilkanaście domów należących do wyznawców Chrystusa, a także zniszczyli prowadzone przez nas sklepy. Wielu chrześcijan poniosło przy tym śmierć. To nie pierwszy taki przypadek.", skarży się kapłan.

Ojciec Michael potrafi jednak dostrzec w tej sytuacji pewne dobro. „Na naszych oczach dojrzewa Kościół zanurzony w wierze. Potwierdza się prawda o tym, że Kościół wzrasta pośród przeciwności. Krew męczenników jest nasieniem, z którego rodzą się nowi chrześcijanie." Kapłan cieszy się z powstających ostatnio wspólnot, które organizują spotkania w domach prywatnych, aby wspólnie czytać Pismo Święte. „Podczas lektury testów biblijnych ludzie ci doświadczają, jak Bóg także i w tym trudnym czasie okazuje im swoją bliskość." Ojciec Michael już wcześniej wygłosił kazanie na temat bliskości Boga w Eucharystii. Katolicy w Egipcie uroczystość Bożego Ciała obchodzą od kilku lat w sobotę, stosując się do kalendarza prawosławnego. „O organizowaniu procesji nie ma co marzyć", ubolewa franciszkanin. „Odbywały się one parę lat temu, gdy jeszcze panowało większe poszanowanie wolności. Dzisiaj to nie już niemożliwe. Podczas homilii zachęcałem jednak wiernych, aby mimo tych przeciwności wytrwali w wierze i ufali w autentyczną obecność Chrystusa podczas każdej mszy świętej. Muzułmanie, którzy stanowią w Egipcie zdecydowaną większość społeczeństwa, nie podzielają tej wiary. Dla nas natomiast Eucharystia jest życiodajnym źródłem, bez którego nie wyobrażamy sobie naszego istnienia."

Zapytany, co chrześcijanie z Zachodu mogą zrobić dla swoich egipskich braci w wierze, o. Michael nie zastanawiał się długo nad odpowiedzią: „Przylatujcie do nas jako turyści. Wielu chrześcijan pracuje bowiem w turystyce. Egipt to przecież przepiękny kraj. Wasz pobyt zapewni dochód rodzinom chrześcijańskim. Jeżeli jednak boicie się i nie chcecie nas odwiedzić, to pamiętajcie o nas na modlitwie. Zawsze możecie się modlić. Wznoście modlitwy za Egipt i tutejszych chrześcijan. Proszę was o to z całego serca.

PKWP/Oliver Maxan

Tłumaczenie: Dominik Jemielita

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW