Dołącz do nas
na facebooku

Odwiedź nasz profil

Dołącz do nas
na YouTube

Odwiedź nasz kanał

Śledź nas
na Twitterze

Welcome!

17 marca o godz. 1:00 w nocy duży oddział uzbrojonych muzułmanów z plemienia Fulani napadł na chrześcijańską wioskę Bye, brutalnie zabijając 12 osób, głównie kobiet i dzieci.

Wioska Bye jest położona 12 km od miasta Riyom w nigeryjskim stanie Plateau, tym samym, w którym zaledwie 10 dni wcześniej muzułmanie napadli na trzy wioski chrześcijańskie, bestialsko mordując 500 osób. Według relacji zwierzchnika wioski niektórzy napastnicy byli ubrani w mundury wojskowe. Większość domów w wiosce zostało podpalonych. Napastnicy odcinali zamordowanym części ciała i zabierali je ze sobą.

Opis wydarzeń z 7 marca 2010 r.

Nigeryjscy muzułmanie zamordowali w niedzielę 7 marca 2010 r. 500 chrześcijan w wiosce Dogo Nahawa w pobliżu miasta Jos. Większość ofiar stanowiły kobiety i dzieci.

Muzułmanie dokonali napaści na wioskę o godzinie 2.00 w nocy czasu lokalnego, dokonując rzezi przy użyciu maczet. W niektórych przypadkach wymordowane zostały całe rodziny. Muzułmanie spalili także domy wielu chrześcijan. Napastnicy posługiwali się strzelbami, nożami i inną bronią, zadając licznym ofiarom cięte rany. Poraniwszy i pozabijawszy mieszkańców Dogo-Nahawa, mordercy ruszyli do ataku na trzy inne pobliskie wioski.

Żołnierze przybyli kilka godzin po ataku, a stacjonowali tylko 15 km od miejsca rzezi, większość Nigeryjczyków nie ma już zaufania do armii. Obawiając się dalszych ataków, wielu chrześcijan uciekło i nie ma odwagi, by powrócić do swoich wiosek.

Około 380 chrześcijan zostało pochowanych w masowym grobie, pozostałych pochowały rodziny. Jednak wciąż zbierane są ciała ofiar.

Ten antychrześcijański atak jest kontynuacją konfliktu między chrześcijanami a muzułmanami w Jos, do którego doszło w styczniu bieżącego roku. Wówczas zabito 300 osób. Od stycznia 2010 r., tereny wokół Jos znajdują się pod nadzorem wojskowym.

Prawo szariatu w północnej Nigerii zostało wprowadzone w życie w 2001 r., od tego czasu muzułmanie zamordowali ponad 13 750 chrześcijan.

Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie od wielu lat wspiera Kościół w Nigerii tylko w latach 2007 - 2008 nasze Stowarzyszenie przekazało 6,5 mln zł. Po atakach w 2010 r. PKWP przekazało ponad 2 mln zł duże wsparcie materialne, by odbudować zdewastowane kościoły i spalone domy.

Dzień Modlitwy za Świadków Chrystusa w Nigerii

Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie i Głos Prześladowanych Chrześcijan wezwali do modlitwy za prześladowanych Braci i Sióstr z Nigerii - DZIEŃ MODLITWY ZA ŚWIADKÓW CHRYSTUSA Z NIGERII!

Arcybiskup Ignatius Kaigama z Jos 19 marca odprawił Mszę Świętą w kościele parafialnym pw. św. Jarlath w Bukuru, w intencji ofiar rzezi. Wzywaliśmy wraz z Arcybiskupem wszystkich chrześcijan na całym świecie, aby tego dnia solidaryzowali się z Kościołem w Nigerii i by polecali w modlitwie ofiary rzezi i ich rodziny, które pozostały pogrążone w żałobie i rozpaczy.

Zgromadźmy się razem. Jednak ludzie potrzebują nade wszystko modlitwy. Proszę pamiętajcie o nas 19 marca 2010 roku.

(Arcybiskup Ignatius Kaigama)

Świadectwa

Relacje naocznych świadków tych wydarzeń: Daniela Vika, pełniącego obowiązki zwierzchnika wioski Dogo Nahawa, oraz mieszkańca wioski Josepha Williama, otrzymaliśmy je od Stowarzyszenia Głos Prześladowanych Chrześcijan. Również za pośrednictwem Organizacji International Christian Concern (ICC) otrzymaliśmy świadectwo urzędnika, który pragnął pozostać anonimowy.


Straciłem dziesięcioro moich dzieci

W niedzielę 7 marca 2010 r., ok. 2:30 nad ranem, gdy spałem w łóżku, usłyszałem jakieś dziwne odgłosy niedaleko swojego domu. Wyszedłem, żeby zobaczyć, skąd w środku nocy dochodzą te dźwięki. Wtedy zobaczyłem kogoś w kuchni, usiłującego rozpalić ogień. Zacząłem iść w stronę kuchni (w nigeryjskich wioskach kuchnia stanowi oddzielny budynek - przyp. red.) i wtedy zorientowałem się, że nie jest sam. Pozostali bez słowa rzucili się w moją stronę z długimi nożami, maczetami i mieczami. Szybko przeskoczyłem przez ogrodzenie i skręciłem za dom. Nagle niemal równocześnie mój dom i kuchnia stanęły w płomieniach. Zanim zdążyłem krzyknąć, usłyszałem pojedyncze wystrzały w całej wiosce, a potem krzyki mężczyzn, kobiet i dzieci. Zrozumiałem, że dzieje się coś strasznego. Wrzaski, krzyki, palenie domów trwało około półtorej godziny. Potem zobaczyliśmy światła zbliżające się z południowej strony wioski i usłyszeliśmy strzały wydawane przez nadjeżdżające oddziały policji. Właśnie wtedy napastnicy zaczęli uciekać. Potem ok. 6 rano odkryłem, że pięcioro z moich dzieci zostało zabitych na miejscu. Myślałem, że reszta, których nie widziałem, uciekła, ale ich martwe ciała znaleziono w buszu. W sumie straciłem dziesięcioro dzieci.

Wśród tych, którzy nas zaatakowali, rozpoznaliśmy niektórych mieszkańców wioski będących muzułmanami. Jednym z nich był Bakasi Mohammed, który pokazywał napastnikom domy, które mają spalić oraz te, których nie powinni ruszać. Dotychczas mieliśmy pokojowe stosunki z mieszkającymi pośród nas muzułmanami. Należeli do naszej straży obywatelskiej. Tego pamiętnego dnia wszyscy muzułmanie opuścili wioskę przed atakiem. Przeszukując dom Bekasiego Mohammeda, znaleźliśmy jego zdjęcia z przeszkolenia w używaniu specjalistycznych rodzajów broni, jakie przeszedł w stanie Bauchi (zdominowanym przez muzułmanów, w którym podobnie jak w 11 innych stanach Nigerii obowiązuje prawo szariatu - przyp. red.). Przekazaliśmy te zdjęcia przedstawicielom władzy.

Większość napastników była z ludu Fulani, niektórzy byli ubrani jak mieszkańcy Nigru, a nieliczni należeli do ludu Hausa. Zostaliśmy zaatakowani, ponieważ jesteśmy chrześcijanami. Naszych braci na całym świecie gorąco prosimy o modlitwy i wszelką pomoc, jaką mogą nam okazać.

Dziękuję i niech Bóg Was błogosławi.

Daniel Vik

Relacja Josepha Williamsa, mieszkańca wioski Dogo Nahawa

Mieszkam niedaleko Dogo Nahawa (w odległości niecałego kilometra). Byliśmy w domu, gdy usłyszeliśmy straszny płacz i krzyki dochodzące z całego Dogo Nahawa. Razem z bratem szybko pobiegliśmy tam, żeby jakoś pomóc mieszkańcom wioski. Udaliśmy się w różnych kierunkach. Gdy byłem już blisko, usłyszałem kobietę, krzyczącą i mówiącą: „proszę, zostawcie mnie; na Boga nie zabijajcie mnie". Popędziłem w jej stronę, żeby zobaczyć, czy nie zdołam jej uratować z rąk tego, kto chciał ją zabić. Gdy tam dotarłem, zobaczyłem, jak chyba czterech mężczyzn cięło ją bezlitośnie swoimi mieczami. Kiedy mnie zobaczyli, rzucili się w moją stronę, żeby mnie zabić. Uciekałem ile sił w nogach do lasu opodal wioski. Gdy tam dotarłem, zobaczyłem nigeryjskich żołnierzy, którzy właśnie wysiedli ze swojego samochodu. Postanowiłem położyć się na ziemi i ukryć się przed tymi, którzy mnie ścigali i przed żołnierzami. Podczas gdy tak leżałem, żołnierze gdzieś dzwonili. Dwóch z nich poprosiło pozostałych, by ruszyli do wioski ratować ludzi, ale tamci się ociągali. Ci dwaj, którzy, jak podejrzewam, byli chrześcijanami, zaczęli iść w stronę wioski, ale ich dowódca powiedział im, żeby zawrócili. Wrócili do swojego samochodu i zostali w nim. Obserwowali masakrę zupełnie jakby przyjechali na nadzór. Gdyby ci żołnierze od razu wkroczyli do akcji, zażegnaliby całą sytuację.

Strategia tych ludzi była następująca: Nadeszli od północno-wschodniej strony wioski i otoczyli ją. Ci z nich, którzy mieli maczety, miecze i noże zostali poza wioską i leżeli tam, czekając na tych, którzy będą uciekać. Natomiast ci, którzy mieli karabiny, weszli do wioski, strzelając i paląc domy. Większość ludzi usiłowała uciec z wioski, ale gdy się z niej wydostali, zostali zabici. Ci na zewnątrz wioski nie mieli żadnej litości. Rozłupywali dzieciom głowy. Zabili matkę usiłującą uciec i położyli na niej ciało jej dziecka. Dwóm kobietom w ciąży rozpruli brzuchy, wyjęli z nich dzieci i położyli je na piersiach matek. To było potworne.

Zabitych było tak wielu, ponieważ wśród napastników byli niektórzy młodzi muzułmanie, mieszkający razem z nami w wiosce. Należeli oni do straży obywatelskiej, jaką mamy w naszym plemieniu i znali drogi prowadzące do i z wioski. Zazwyczaj, gdy gdzieś pojawia się zagrożenie, przenosimy się w celach bezpieczeństwa razem z muzułmanami do sąsiedniej wioski. Oni znali nasze plemienne hasło, jakiego używaliśmy w takich sytuacjach. Dlatego też ukryli wielu napastników po tej strony wioski, którędy wiodła droga ucieczki. Gdy rozpoczął się atak, straż obywatelska zaczęła ostrzegać mieszkańców. Większość wysłała swoje dzieci i żony naszą stałą drogą ucieczki, nie wiedząc, że ci ludzie tam czekali. Nawet gdy uciekający chcieli zmienić drogę, bo zobaczyli tych ludzi, ci muzułmanie, którzy też tam byli, wołali ich, podając hasło i w ten sposób dalej zabijali ludzi, podczas gdy wojsko wszystkiemu się przyglądało. Jeden z młodych muzułmanów, jakich znaliśmy, Mohammed Bakasi (przeszedł on przeszkolenie w Bauchi, o czym nie wiedzieliśmy, dopóki w jego pokoju nie znaleziono zdjęć) pokazywał im, które domy mają spalić. Ustawił też na ziemi karabin maszynowy i strzelał do wszystkich, którzy usiłowali uciec. To wszystko, co wiem. Potrzebujemy pomocy i bardzo dużej ochrony.

Joseph Williams

Ludobójstwo dokonane wobec niewinnych kobiet i dzieci

Dokonane przez muzułmanów ludobójstwo wobec niewinnych kobiet i dzieci jest kolejnym jaskrawym przejawem muzułmańskiej brutalności i nietolerancji wobec chrześcijan w północnej Nigerii. Rząd nigeryjski musi pociągnąć do odpowiedzialności osoby odpowiedzialne za to okropne przestępstwo przeciw ludzkości. Policja aresztowała 93 ludzi i odebrała podejrzanym strzelby, noże i innego rodzaju broń.

Anonimowy Urzędnik

Twój
koszyk

BRAK PRODUKTÓW